Dali Grand hand made in Denmark.
Czas coś napisać o tych smokach.
Na początku słuchałem ze zworkami na single wire ale Dali w instrukcji wyraźnie zaznacza że w grę wchodzi tylko połączenie biwire albo biamp.
No to zrobiłem domowe prymitywne bi wire
Co ciekawe kolumny posiadają oznaczenia L i R. Co za różnica ? Wyglądają identiko.
Generalnie powiem tak: te kolumny są grand i grają grand, czyli grają wielkim dźwiękiem. Są w stanie nagłośnić dowolne pomieszczenie, jednak czuć, że wymagają porządnego napędu. Moja końcówka przy 4ohm oddaje 180 wat na kanał ale jakbym miał jakiegoś wydajnego prądowo Krella tak ze 300 W to zapewne byłoby jeszcze fajniej. Niekoniecznie głośniej ale z większą kontrolą.
Scena malowana przez Grandy jest olbrzymia, prawdziwe 3D, lokalizacja instrumentów znakomita, dźwięki są dynamiczne, dokładne.
Bas jest bardzo dobry. Punktowy, fakturowany. W cheviotach to jest raczej takie bum, bum. Tu wszystko jest wyraźne i się nie zlewa.
Fajnie się słucha dynamicznego rocka, elektroniki. Jest moc. Gitary elektryczne brzmią super. Rock the house. Gitarowe arpeggio...każda struna z innego miejsca brzmi.
Każdy klawisz fortepianu ma swoje miejsce w przestrzeni. Perkusja wchodzi na pełnej petardzie.
I wszystko jest wspaniale dopóki ktoś nie zacznie śpiewać.
Tu przetwornik HPD jest nie do pobicia. Chevioty czarują wokalami, saksofonem, skrzypcami. No i można ich słuchać cały dzień bez zmęczenia a dali mnie ciut przytłaczają miejscami ale są niebywale efektowne.
Podsumowując: Dali jest gdzieś w pół drogi między niemiecką precyzją a angielską flegmą. Grandy są bardziej „filskie” a Chevioty bardziej naturalne i zrelaksowane.
Idealnie byłoby mieć podpięte dwie pary i jednych płyt słuchać tak a drugich inaczej.
I co ja kurna mam teraz zrobić? Na cholerę mnie to było. Wszystko przez tego klina i cherlieza jak zwykle.