
Z winami zasadniczo jest problem taki sam jak z każdym spożywczym produktem. Firmy dążą do powtarzalności, to wymaga standaryzacji i powtarzalności procesów i składników, zaś przy naturalnych produktach jest to trudne. Ot choćby powtarzalne stężenie alkoholu - na starcie trzeba dobrze ilość cukru w procesie określić, ewentualnie potem wybić "siarką" drożdże lub wymrozić - co też wpływa na smak...
I teraz jeśli trafimy na wino z silnych szczepów (znaczy dużo pirosiarczanów trzeba do wybicia drożdży) ważne jest odpowiednie podanie, napowietrzenie wina - stąd to słynne oddychanie (między innymi). Ale kto tym się kiedys przejmował


Ewentualnie tłumaczyło "Maryśce" (kto studiował w Lublinie na UMCS ten wie o kim mowa), również o romantycznej godzinie (koło 5 rano) - że równa z niej laska...

Ehhh piękne to były czasy a napitki miały swój smak...