wiem, że prawie wszyscy tu przeżywają kolejne etapy gramofonofilizmu - kupno gramofonu, przedzmacniacza, igły, wkładki, myjki, chemii do mycia płyt, wreszcie samych płyt itp i jako że jestem w tym nowy rzucę może nieco świeżego światła na cały sens vinylomanii, która jak mi się wydaje całkowicie mną nie zawładnęła, choć kasy trochę już straciłem. Jestem z pokolenia, które już nie wspomina z rozrzewnieniem czarnych płyt, w mojej młodości rządziły kasety.
kupiłem gramofon SL-1200mk2, nową igłę Shure, a jakże !, myjkę knosti, izopropanol, mirasol, wodę destylowaną z apteki, płyty nowe, jak i stare miałem, więc nie kupowałem

Już na wstępie wywaliłem kawał siana i powiem wam, że jestem zdegustowany brzmieniem muzyki z płyt, na prawdę między dźwiękiem z niedrogiego odtwarzacza CD jaki mam /Rotel RA-1072/ w towarzystwie wzmacniacza Rotel RA-1070 i głosników Audio Physic Virgo, a tym co generuje gramofon jest przepaść jakościowa jak Wielki Kanion. Poważnie zastanawiam się nad sensem inwestowania w ten nośnik, który ma prawie same wady, ładujemy kupę kasy, by uzyskać dźwięk wielokrotnie słabszy od tego z używanego odtwarzacza CD za 500zł i używanych płyt CD/którym na szczęście używanie nic nie szkodzi/ po 10-20zł. Powiem więcej, dźwięk z gramofonu wypad o wiele słabiej od tego z wysokiej klasy kaseciaka AKAI GX-95 i to nawet z kaset oryginalnie wydanych, których jakość jak wiadomo była dyskusyjna. Dyskusje na forum dotyczą często detali, jak skład płynu do mycia płyt, optymalnej wagi wkładek i ramion, a umyka jakby ogólny problem przewagi brzmieniowej CD. Na prawdę siedzę troche w temacie Hi-Fi, ucho jakieś tam mam, jestem po szkole muzycznej/wiem, to nic nie znaczy/ i po prostu słyszę kolosalną różnicę! Może inwestując w gramofon i kolekcję nowych płyt niebotyczne sumy rzędu 30000zł zbliżymy się do dobrego CD, lub nawet w niektórych aspektach dźwięk będzie nam się bardziej podobał, to jednak w klasie budżetowej winyl przegrywa na całej linii : cenowo, jeśli chodzi o komfort i wreszcie brzmieniowo, czyli 3:0
Ja już podjąłem decyzję, że nie inwestuję w kolekcję winyli, za jeden tytuł można mieć 5 tytułów na CD, za dobrą wkładkę, którą musiałbym dokupić, by zaczęło to grać "trochę lepiej" mam 50płyt CD, sam gramofon pozbawił mnie 100 kolejnych tytułów na CD!!! a myjka Knosti 10szt!!!, gdzie tu sens, gdzie logika i wreszcie gdzie miejsce na słuchanie muzyki, kiedy ciągle gmeramy w internecie czytając porady jak ulepszyć naszego kląkra, co kupić by zagrało troszkę lepiej, myjąc płyty, zamawiając koperty antystatyczne...śmiech! Jak dziadek co sobotę polerujący swoją skodę fabię z nadzieją, ze od tego polerowania przeobrazi się w ferrari i powoli małymi kroczkami powstanie z niej samochód marzeń;)
zapraszam do dyskusji, a być może niektórzy przejrzą na oczy i oszczędzą sobie trudów i pieniędzy?!