Bo tak na jego ucho jest lepiej, przynajmniej przy wskazanych modelach wkładek.
I to jest prawda wynikająca z tego, że nie zawsze zakładane przez RIAA 47-50k ohm to optymalna impedancja dla wkładki, mimo zaleceń producenta.
Z drugiej strony są to też kwestie mocno subiektywne, ograniczone też często przez możliwości regulacyjne preampa MM (lub po prostu jego konfigurację/parametry) oraz okablowanie gramofonu.
Ja też nie ukrywam że wiele modeli wkładek grających u mnie nie ma ustawianego loadingu przy okolicach 50k ohm. Z tego też względu namawiałem wydrę do dodania możliwości selekcji nastawów przy BUphonoAMP, w celu zwiększenia uniwersalności układu.
Jeśli tylko macie możliwość to każdemu radzę eksperymentować w tym zakresie.
Żeby przybliżyć nieco praktyczne uzasadnienie do twierdzeń Raula z wątku na audiogonie, zaserwuję mini-wykład:
Wiele vintage MMek które podaje jako swoje "best" to generatory o niskim poziome indukcyjności.
Spotykało się to przede wszystkim we wkładkach nakierowanych na kompatybilność z kwadrofonicznym systemem CD4.
Niska indukcyjność (a w tandemie też oporność) wkładki poprawiała warunki pracy układu igła+wkładka w paśmie do 50kHz, wymaganym przez system CD4. Wszystkie demodulatory CD4 (czyli urządzonka przerabiające sygnał dyskretnie zakodowany w ramach dwukanałowego CD4 na 4 niezależne kanały) działały jako preamp zgodny z RIAA, ale zakładający impedancję na poziomie 100k Ohm właśnie.
Z tego względu, należy twierdzić że wkładki te były projektowane bardziej pod loading 100k Ohm, a nie typowe 47k Ohm.
Poza tym, niska indukcyjność ma jeszcze tą zaletę że wkładka staje się bardziej odporna na różnice w pojemności sygnałowej.
Z tego względu, można dyskutować czy minimalizowanie pojemności sygnałowej jest konieczne w takim wypadku, ale z pewnością lepiej mieć niską pojemność okablowania, a potem sterować ewentualnym narzutem już po stronie układu preampa.
Niestety nie można traktować zalecenie Raula jako generalna zasada. Stąd konieczność eksperymentowania.
Przykłady praktyczne:
Empire 1000ZE/X była pierwszą wkładką Empire szykowaną pod CD4. Notabene jest to wkładka typu MI.
Empire na tym etapie nie miał pomysłu na własną odmianę szlifu typu line contact/shibata, stąd najlepsze co mogli zastosować to ładnie oszlifowany nagi diament 0.2x0.7mm. Mimo to, konstrukcja nie miała problemów z reprodukcją CD4, ale 100k Ohm było wymagane.
Było wymagane na tyle, że konstruktorzy można powiedzieć że poniekąd "olali" użytkowników których nie interesowało kwadro, a chcieli używać wkładki w stereo. W CD4 widziano przyszłość, więc na to postawili, nie bawiąc się w kompromisy.
Z tego względu można się spotkać z opiniami że stara Empire 1000 "nie ma góry". Otóż ma, ale przy loadingu 100k Ohm właśnie

Do tego jeszcze jak dopakujemy jej 300-400pF pojemności to już w ogóle mamy miodzio.
Przykład kontry do powyższego jest AT15/AT20/Signet TK7 (tak, to jeden i ten sam generator od środka).
Tu faktycznie nie ma co podbijać pojemności i im mniej tym lepiej, ale przy 100k Ohm generator ten gra w mojej ocenie dość jasno.
Złoty środek znalazłem doświadczalnie na poziomie 65k-70k Ohm. Wtedy mamy bardzo fajny balans tonalny, między dołem, a górą.
Niektórzy producenci w specyfikacjach wkładek nie podawali tylko stricte zalecanych wartości pF i ohm, ale również zakresy, namawiając zarazem do eksperymentowania. Częściej jednak dotyczy to zakresów pojemności aniżeli impedancji.
Firma Grace np. podawała zakres 30k-100k Ohm w "papierach" swoich wkładek jako zalecany.
Podsumowując, nie można takiego prostego hasła "jak najmniejsza pojemność, impedancja 100k Ohm" traktować jako generalne panaceum polepszające wartości soniczne wkładki.
Zmiana impedancji przenosi akcentowanie pasma (im wyższa tym wyżej), a pojemność nasila lub osłabia przede wszystkim dolne zakresy.
Oczywiście to zagadnienie dotyczy praktycznie tylko wkładek MM/MI czy MC napędzanych przez SUTy do sekcji preampa MM.
Kolejna anegdotka około-tematyczna, na deser:
Dlaczego Ortofony generacji M20 Super, a później pochodna seria VMS, miały i mają opinię "cienko" grających?
Otóż ich projektanci założyli że generatory te powinny pracować pod obciążeniem 400-500pF przy 47k Ohm.
Nie przewidzieli jednak że większość dostępnych na rynku układów preampów MM, szczególnie w sprzętach audiofilskich, miała z zasady minimalną dodaną pojemność na poziomie 0-100pF.
Pierwsze reakcje recenzentów były na tyle druzgocące dla świadomości Ortofona, że by poprawić sytuację zastosowali dość nietypowy patent.
Zaczęli dokładać do wkładek płytkę z kondensatorem dokładaną do tylnej ścianki wkładki, między nią, a kabelkami headshella, w efekcie zwiększając pojemność sygnałową "u źródła" o 210 pF.
Płytka ta była też dostępna jako akcesoria, dla tych którzy kupili wkładkę już wcześniej albo ze starszych zapasów.
Niemniej to było za mało (i za późno) i pierwsze wrażenia pozostały w świadomości.
W praktyce większość występujących w naturze egzemplarzy nie posiada tej dodatkowej płytki w zestawie.
Kolejna odmiana generatora VMS w postaci serii ULM/LM (Ultra/Low Mass), a następnie OM (Optimum Mass) była już strojona pod jak najmniejszą pojemność sygnałową. Bo tak bezpieczniej. Odrobili lekcję
