Rękoma.kaZ pisze: umyc ręcami lub w maszynce i tyle.
Oj, klejem bym się bał. A co by było, gdyby trochę kleju zostało w rowkach?
Rękoma.kaZ pisze: umyc ręcami lub w maszynce i tyle.
Pewnokrzysiek pisze:Chciałbym się dowiedzieć czy tylko te głębsze ryski(taka jak moja dzisiejsza) powodują "pykanie" podczas odtwarzania?
M.in. z tego powodu nie polecam inwestowania w nowe winyle. No, chyba że to jakaś szanująca się wytwórnia (np. niezależna). Dzisiaj tłoczą bardzo oszczędnie, stąd niby to nówka sztuka nieśmigana, a jednak z wadami. Tak nie powinno być i tak nie było dawniej (zdarzyło mi się nabyć kilka zafoliowanych egzemplarzy "z epoki" ).krzysiek pisze:Z drugiej strony jak kupuję nowe płyty(nie wszystkie, ale większość) to one i tak trzeszczą(taki szum) troszkę i mają takie smugi jakby obtarte były, czasem też takie ryski jakby powierzchniowe. I czy to jest normalne(przy nowych płytach) czy to jakaś wielka skaza?
Zależy od rysy A i wkładki i ramienia także.krzysiek pisze:ale czy to jakoś diametralnie wpływa na jakość dźwięku/trzeszczenia podczas odtwarzania
Raczej nie są to problemy tego kalibru. Bardziej wymiana wkładki może coś zmienić niż sam gramofon.krzysiek pisze:bo na obecnym sprzęcie jakoś bardzo tego nie słychać, ale co będzie jak wymienie na hi-endowy
Bardzo raczej nie, ale za dobra metoda to nie jest.krzysiek pisze:I czy bardzo się niszczy(rysuje?) płyty jeżeli szczoteczką karbonową/welurową się przejeżdża wzdłuż promienia, a nie wzdłuż rowka
Ja bym radził jednak rozprowadzać płyn ściereczką, a nie lać go bezpośrednio na powierzchnię. Różnica czysto praktyczna.krzysiek pisze:Aha. I czy płyn do czyszczenia płyt można użyć na płytę i potem ściereczką przetrzeć czy najpierw płyn na ściereczkę i dopiero potem czyścić płytę(robię drugim sposobem zawsze, jakaś różnica?)
Tu mnie zaintrygowałeś. Czyli wychodzi na to że nowych pozycji nie powinno się mieć na winylach. Kolekcja winyli powinna zamykać się np. w latach 90-ych ub. wieku?Wojtek pisze: M.in. z tego powodu nie polecam inwestowania w nowe winyle. No, chyba że to jakaś szanująca się wytwórnia (np. niezależna). Dzisiaj tłoczą bardzo oszczędnie, stąd niby to nówka sztuka nieśmigana, a jednak z wadami. Tak nie powinno być i tak nie było dawniej (zdarzyło mi się nabyć kilka zafoliowanych egzemplarzy "z epoki" ).
jeżeli są z virgin vinyl to już jest różnica (polichlorek winylu z recyclingu może zawierać jakieś np. fragmenty niezbyt-dobrze-zdartych-etykiet). mam ostatni remaster floydów (z 2003) i mimo tego, że go naprawdę mocno eksploatowałem (najmocniej ze wszystkich płyt), zużył się mniej niż pozostałe płyty. Przy czym chodzi mi głównie o to, co słychać w cichych rowkach (bo wszędzie, gdzie jest muzyka, nie ma jakichkolwiek clicks&pops, co już zauważyłem w kilku moich wątkach.Wojtek pisze:Płyty 180 czy nawet 200g nie mają wielkiego znaczenia. To bardziej ruch marketingowy niż różnica w jakości nośnika
Co mi virgin po remasterze cyfrowym? Innymi słowy: tak czy siak szajs, w większości przypadków.Krzyś pisze:jeżeli są z virgin vinyl to już jest różnica
Płyty to chyba ściereczką, a nie tym pędzlem ?Wuwuzela pisze:Ja płyty czyszczę przed odtworzeniem taką oto szczoteczką:
Ja bym nie ryzykował, zależy od składu specyfiku.Wuwuzela pisze:Miała być do ekranów, ale poszła do płyt. Nadaje się to?
To czemu nie od razu odkurzaczem?Wuwuzela pisze:Nie, odkurzam pędzlem.
Nie, ale kiepsko zbiera syf. Welurowa szczotka do płyt jest aż taka droga?Wuwuzela pisze:Czyli co, ten pędzelek (mega-super-hiper-zajefajnie soft) niszczy płyty?