obiecałem, że napiszę krótki tutek odnośnie ssawki. Sprawa jest taka, że Okki Nokki wg mojej wiedzy to szafka z odkurzaczem i ssawką, która kosztuje dwójkę. Dwójka to jest kilkadziesiąt dobrych albumów, a jest prosta alternatywa dla melołmanów dysponujących odrobiną sprawności manualnych i chęci. Tymi gratami niżej opędzam 20-30 LP w ciągu godziny, do sucha i ze świetnym efektem. Koszty wyglądają tak:
1. Niesprawny gramiak za grosze - u mnie Sanyo, nawet sprawny mi się trafił, dałem 25,- łącznie z przesyłką.
2. Ssawka szczelinowa tak zwana, klasyczna, zapłaciłem 9,- o ile dobrze pamiętam.
3. Brzeszczot najprostszy, koszt jakieć 5,- zapewne
4. Aksamitka, koszt koło 9,- za metr
5. Taśma dwustronnie klejąca do użytku zewnętrznego Pattex Fix Tape (ta z napisem udźwig 80kg), koszt 18,90,-
6. Pędzel ławkowiec z włosia, chyba z 10,-
7. Odkurzacz bezworkowy, u mnie jakiś badziew od handlarzy agd z palet, lata temu zapłaciłem 90,-
1. Gramiak pozbawiłem wszystkiego, co zbędne. Miałem komuś podarować igłę T4P, ale zanim o tym pomyślałem, "się" połamała

2. Ssawka szczelinowa - dostępna w każdym Oszonie. Trzeba jedynie sprawdzić, czy rura odkurzacza ma standardowych rozmiarów wpust, bo z tym różnie bywa.
a/ Ssawkę mierzymy, konkretnie jej płaską część, OD strony wpustu do rury odkurzacza, nie od drugiej. Chodzi o to, żeby wyznaczyć i zostawić długość, która sięgnie od krawędzi do labelu płyty z pewnym zapasem.
b/ Czubek, czyli ten nadmiar długości, proszę upitolić brzeszczotem pod kątem prostym do długiego boku ssawki.
c/ Zmierzyć jeszcze raz długość od rozbiegówki do labela, dać centymetr zapasu, zaznaczyć tę długość na ssawce i wypiłować brzeszczotem szparę. Brzeszczoty miewają akurat taką grubość, że pozostaje szpara ok 1mm, czyli optymalna - nie może być zbyt wąska, bo odkurzacz dostanie kurwicy i będzie wył. Jeżeli będzie zbyt szeroka, będzie zbyt mała siła ciągu. To jest dość niewygodny proces, bo plastik takiej ssawki potrafi być śliski, ale wszystko jest do zrobienia.
d/ Odłożyć brzeszczot proszę, już się nie przyda. Teraz opędzlować tę szparę i końcówkę (tę po odpiłowanym czubku) papierem ściernym, żeby nie było ostrych krawędzi ani farfocli z plastiku. Przy czubku ważna jest precyzja, bo do tej powierzchni będziecie przyklejać taśmę.
e/ Wkracza taśma - obcięty czubek zaślepić taśmą. Będzie wystawała dookoła, więc małymi nożyczkami precyzyjnie przyciąć tak, by nie wystawała poza ssawkę.
f/ Przykleić równolegle do szpary z dwóch stron po pasku taśmy. Ma się zaczynać z samego przodu i kończyć wraz ze szparą. Jeżeli aksamitka jest węższa, niż taśma, trzeba przyciąć na szerokość taśmę, by w przyszłości nie wystawała spod aksamitki.
g/ Przyciąć proszę 3 kawałki aksamitki - dwa długie, będą po bokach krawędzi, jeden krótki, będzie z przodu, na zaślepce.
h/ Opierdzielić wszystkie kawałki przyklejonej taśmy tymi 3 kawałkami aksamitki, poprzyciskać mocno, zostawić na kilka godzin.
i/ DONE
3. Mycie - to wiadomo: kładę płytę, polewam forumowej mikstury (izo, destylowana, tetenal) i jadę pędzlem. Robię małą kałużę, powiedzmy 7x7cm, nie ma co przeginać pały z laniem. Lewa ręka obraca powoli talerz z płytą, prawa trzyma pędzel i najpierw rozprowadza płyn, a potem wykonuje drobne, intensywne ruchy wzdłuż rowków (jak mi się chce), lub mniej intensywne (jak mi się nie chce, a płyta nie jest specjalnie brudna). Poświęcam na to koło minuty, ze dwa powolne obroty.
4. Odsysanie - włączam odkurzacz, przystawiam ssawkę do płyty, podciśnienie elegancko chwyta płytę. Robię jeden, za to powolny obrót. Jest wyczuwalny spory opór, jednak nie ma mowy o żadnych rysach, przenigdy mi się to nie przytrafiło - kłaki z aksamitki dodatkowo szorują mokre rowy. Cały płyn z syfem znika w oczach i to jest niezmiernie satysfakcjonująca czynność.
5. Stawiam płytę na czas mycia kolejnej w stojaczku (akurat mam jakiś taki niby-jeżyk z biedry), po umyciu kolejnej ta jest gotowa do koperty.
Czasami warto wytrzeć jedynie krawędzie, bo tam lubi zostawać kilka kropel. Płynu używam niewiele, przez pierwsze 20-30 albumów nawet nie dociera do komory odkurzacza. Jak już zacznie docierać, zbiera się na dnie zbiornika, bo wlot rury wewnątrz jest skierowany do dołu. Nigdy nie udało mi się zamoczyć filtra przed silnikiem, chociaż zdarzało mi się za jednym podejściem pogonić 150 albumów. Płyn, który się zbiera, jest żółto-brązowy, klepie fajkami i stęchlizną. Efekt jest taki, że nie wyobrażam sobie, co można zrobić lepiej w tym temacie - trzaski stereo powodowane kurzem, brudem, tłuszczem eliminuje zupełnie. Czasami potrzeba dwóch myć, jeżeli jest faktycznie matka ziemia w rowach. Płyty są błyszczące, stosownie śmierdzą czystością, nie elektryzują się.
To wszystko, resztę macie na fotach. Ssawka jest bardzo zmęczona życiem, bo ma przebieg około 600 albumów. Taśma nie trzyma rewelacyjnie, w przyszłości pomyślę o innej technice mocowania aksamitki do ssawki, bo to jest jedyna trudność w tym wszystkim. Ta taśma niby jest wodoodporna, ale jak aksamitka dobrze namoknie, zaczyna brzegami odchodzić. U mnie już odpadła zupełnie z przodu, ale się ziornąłem, że ta powierzchnia i tak przenigdy nie ma kontaktu z płytą, więc to olałem.
Polecam zwłaszcza ssawkę, bo jak kto sobie myje, to niech tak sobie myje, to może być knosti, inny pędzel, cokolwiek. Ale na logikę - bez odsysania syfu to wszystko jest niewiele warte, a dowody są w pysznej wodzie z odkurzacza
