Zresztą nie o nim mowa.
Tym niemniej dziękuję za propozycję

Szkoda czasu i zachodu.marekw 76 pisze:Chodzi też za mną by go rozgrzebać (gramofon) wypieprzyć zeń przedwzmacniacz i wyprowadzić nowe RCA.
Tak. Przepaść na korzyść marantza.Wojtek pisze:O właśnie, przy okazji: porównywałeś już dźwięk przedwzmacniacza Marantza z przedwzmacniaczem gramofonu?
Zajebisty soundtrack! Mam, ale na CD, super brzmi.marekw 76 pisze:Dodam jeszcze, że jeden numer na soundtracku z filmu "Against All Odds" brzmi rewelacyjnie, dźwięk otacza słuchacza a muzyka kompletnie odrywa się od kolumn podobnych rodzynków jest kilka lecz to tylko pojedyncze przypadki gdy ten mój gramofon pokazuje, że może...
Dokładnieblackholesun pisze:Zajebisty soundtrack! Mam, ale na CD, super brzmi.
1) "Docieplić dźwięk", hmmmm... to tylko słowa. Pytanie jak to rozumiesz. Ja te słowa rozumiem na co najmniej dwa sposoby. Dla jednych jest to jedyne słuszne brzmienie, a ja to odbieram jako - typową misowatą "bułę", czyli granie głównie średnicą. Wyeksponowana mocno średnica, wycofana góra, góra bez blasku, płaska, szara bezduszna, stłumiona. Dolne pasmo wręcz nie istniejące, ewentualnie jeśli istnieje, to jest to rozlazły, miękki, przeciągający się po kątach bas, bez kontroli, barwy i bez masy. Wielu ludziom z takim graniem kojarzy się właśnie magia analogu, bo przyjemnie się słucha, nie kłuje w uszy, uspokaja, mnie wręcz usypiamarekw 76 pisze:Wydaje mi się, że dość wyraźnie opisałem swoje oczekiwania...
Pisałem, że chciałbym docieplić dźwięk i poprawić stereofonię, opisałem też czym jest "magia winylu" według mnie...
Dziękuję za wyczerpującą wypowiedź i szczerą radę.kangie pisze: 1) "Docieplić dźwięk", hmmmm... to tylko słowa. Pytanie jak to rozumiesz. Ja te słowa rozumiem na co najmniej dwa sposoby. Dla jednych jest to jedyne słuszne brzmienie, a ja to odbieram jako - typową misowatą "bułę", czyli granie głównie średnicą. Wyeksponowana mocno średnica, wycofana góra, góra bez blasku, płaska, szara bezduszna, stłumiona. Dolne pasmo wręcz nie istniejące, ewentualnie jeśli istnieje, to jest to rozlazły, miękki, przeciągający się po kątach bas, bez kontroli, barwy i bez masy. Wielu ludziom z takim graniem kojarzy się właśnie magia analogu, bo przyjemnie się słucha, nie kłuje w uszy, uspokaja, mnie wręcz usypiaZnam ludzi ceniących sobie takie brzmienie i jest wśród nich kilku wyjadaczy z 20-30-letnim stażem w audio. Nie mam pojęcia jak oni to zrobili, ale rzeczywiście być może tak lubią słuchać, albo z braku laku tak muszą słuchać.
Dla innych ludzi, dociepleniem dźwięku będzie "czarowanie", niesamowite "klejenie się dźwięku", zwane przeze mnie "muzykalnością". Takie brzmienie absolutnie nie pozbawione jest detaliczności, pieknej perlistej góry pełnej wybrzmień i kolorytu, świetnego masywnego dołu. Takie brzmienie nie jest absolutnie odchudzone. Cechuje się lekkością gry, ale jeśli trzeba, to dodatkowo masywnością. Wystarczy posłuchać partię skrzypiec Salvatore Accardo, jego zwinność i lekkość gry, a następnie włączyć coś z dobrze nagranymi bębnami. Tutaj musi być atak, masa i wybrzmienie. Dobrym przykładem jest nie tyle centrala czy tomy, ale taki np. werbel. Bardzo specyficzny instrument. Oczywiście można dywagować na temat wokali, ich ciepła, zwłaszcza damskich wokali. Generalnie - jeśli tak gra, to podczas słuchania człowiek nie ma ochoty na analizę. Po prostu słucha muzyki i ciary na plecach gwarantowane.
2) Co do stereofonii w analogu. Temat w sumie "temat rzeka". Zaczyna się od wkładki i technicznego parametru, kórym jest separacja kanałów. Im więcej, tym lepiej. Oczywiście to tylko parametr. Są inne ważne typu pasmo przenoszenia, szlif igły, materiał z którego zrobiony jest cantilever, cała topologia wkładki. Od wkładki wszystko się zaczyna (nie licząc realizacji nagrania, tłoczenia i stanu płyty). Potem zaczyna się jazda z doborem ramienia, jego masy efektywnej, czy jest ono statyczne czy dynamiczne. Potem preamp i cała reszta toru. Tutaj nie da się chyba rozwiązać problemu narzędziem jakim jest forum. Można pisać elaboraty, które zajmą kilka stronic, ale to wszystko nie sprawi, że nagle zacznie u Ciebie grać. Tak jak niektórzy tutaj napisali, musisz wbić się do kogoś kumatego na odsłuchy i jeśli trafisz na odpowiednią osobę, to taka jedna wizyta da Ci dużo więcej niż czytanie postów na forach.
Wg mnie analog nie musi ZAWSZE kojarzyć się z ciepłym średnicowym graniem, lampami w torze itp. Tak samo dobra cyfra nie musi kojarzyć się ze sterylnym i odchudzonym na średnicy graniem, którą trzeba lampizować i docieplać.
Podsumowując: marekw 76, moim zdaniem, jeśli ambitnie podchodzisz do tematu i chcesz okiełznać gramofoniarstwo, to czeka Cię trudny orzech do zgryzienia. Poznaj kogoś w realu i jak najwięcej słuchaj, żeby wyrobić sobie zdanie w oparciu o swoje uszy i to co słyszysz. Jeśli będziesz miał dużo szczęścia, to trafisz na jakiegoś prawdziwego guru, który pomoże wskazać Ci drogę. Ja kogoś takiego poznałem i od tamtej pory inaczej patrzę na audio i przede wszystkim wiem jak ma grać mój system i tak właśnie mi gra. Oczywiście pewnych rzeczy nie przeskoczę i nie wydam 600 000zł na kolumny. Może kiedyś
Jakoś ponad dwa lata temu miałem na stoliku kilka preampów gramofonowych. W kilka osób testowaliśmy:Myszor pisze:Co nie zmienia faktu, że jak klin pozwoli to po urlopach potestujemy NUDA vs LAR.
Dlaczego? Cała opowiastka o robieniu testów traci sens jeśli chowamy wnioski do szuflady, tudzież teczkikangie pisze:Który to preamp? Niechaj to pozostanie zagadką