Rolling Stone: 500 Greatest Albums Of All Time i inne zestawienia

[Cracker]

Kurde co jest ze mną, że jak rock to tylko Tom Waits...

Mientki jesteś choć żelazny

[syko]

Poruszę parę kwestii.

Jak już wspomniałem dla mnie, czy też mi tego rodzaju zestawienia są zwykłymi statystykami odzwierciedlającymi stan społeczeństwa.

Nie neguję żadnych metod poznawania muzyki. Good for You.https://www.youtube.com/watch?v=DXKHCgNFk1I

Ciężko się porównuje album Heavy Metalowy z Hippopowyym zwłaszcza jak jeden powstał w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku a drugi jest teraźniejszy.

Dlaczego zestawienia obejmują cały świat gdzie wiadomo że USA rządzi się swoimi prawami?

Dziwi mnie też bardzo fakt że na przykład taka Taylor Swift (o której szczerze mówiąc nigdy nie słyszałem) sprzedała w ciągu 14 lat tyle smamo albumów co Rolling Stones przez 61 lat!!! Zapewne za rok dogoni panienkę Rihannę która się plasuje w sprzedaży pomiędzy Pink Floyd a Led Zeppelin na siódmym miejscu. także teges.

Często rozmowa o gustach muzycznych przynosi niestety złe emocje, a listy przebojów są poniekąd odbiciem gustów muzycznych podobnie jak te zestawienia powyżej.

dla ustalenia uwagi to mój ulubiony zespół

Ciężko nie zauważyć

Na koniec powiem jeszcze że gdyby mnie stary w dzieciństwie katował tylko Rolling Stones i niczym innym to pewnie bym się skrzywił

[MMarek]

Zrobiłem sobie małe resume winylowego stanu posiadania pod kątem albumów wskazanych w obydwu zestawieniach magazynu Rolling Stone…

Okazuje się, że mam odpowiednio 47 pozycji z wskazanych w pierwszym zestawieniu oraz 40 w drugim… Chyba niewiele bo to między 8-9,5%... Gdybym doliczył płyty CD to wynik statystycznie by się zwiększył, ale i tak nie przekroczyłby 15%...

Ja trochę inaczej podchodzę do tych zestawień…

Wydaje mi się, że nawet jakby były ustawione alfabetycznie, to i tak wzbudzałyby kontrowersje…

Bez względu jednak na to, czy słucham np. Pet Sounds – The Beach Boys /poz.2 2012; poz.2 2020/ czy Goodbye Yellow Brick Road – Eltona Johna /poz.91 2012; poz.112 2020 ) czy Faith – George’a Michaela /poz.472 2012; poz. 151 2020/, mam ogromną frajdę, że muzyka którą lubię znalazła się wśród 500 albumów, które zostały uznane za najważniejsze w historii…

Jak słucham np. Talking Back On The Night - Steve'a Winwooda czy Oxygene - Jean'a Michela Jarre'a czy Eve - The Alan Parsons Project, których w tych zestawieniach nie ma, odczuwam dokładnie taką samą frajdę ze słuchania muzyki...

[StarRock]

Tak sobie przeglądnąłem tę pięćsetkę i wprost cięszę się, dla mnie na szczęście RS wyrocznią nie jest.

[bms01pl]

Na koniec powiem jeszcze że gdyby mnie stary w dzieciństwie katował tylko Rolling Stones i niczym innym to pewnie bym się skrzywił

no gdzieeee, katuję nie tylko Rolling Stones'ami roztaczam dużo szerszy pejzaż dźwięków gromadzonych przez lata a i tak nic to nie daje w szerszej perspektywnie

chociaż odnotowałem mały sukces - obejrzeliśmy całą rodziną Jesus Christ Superstar (córki są miłośniczkami musicalów, więc to była pewna szansa na przemycenie dużej ilości dobrej muzy) i tadaaaaam - codziennie dochodzi z pokoju starszej "try not to get worried, try not to turn on to problems that upset you, oh don't you know everything's alright, yes, everything's fine"

a poza off-topem - coś może być albo może nie być na liście. a jak jest miłe dla ucha to się rzuca na gramofon albo do odtwarzacza i tyle. pewnie mam ograniczone horyzonty albo jestem konserwatywny, ale nawet gdyby Jay Z albo Dr.Dre byli na szczycie najbardziej szacownej listy stworzonej przez najbardziej szacownych znawców - to i tak bym dutków na nich nie wydał.