Najpierw sam testowałem wspomniane wyżej Arcusy, ale z tym Luxem brzmiało to tak, jakbym słuchał kogoś przechodzącego mutację głosu: dźwięk szedł sobie niby spokojnie (może nawet z lekka matowo), ale ilekroć pojawiały się naprawdę wysokie dźwięki, "wyskakiwały" ni z gruchy, ni z pietruchy na metr w górę (i raczej nie chodziło tylko o ich ilość, ale również o barwę). Potem z pomocą innej osoby (handlującej używanym sprzętem) wzmacniacz był testowany z jednym, drugim Pioneerem i jeszcze kilkoma zestawami, których nazw nie pomnę. W każdym razie będziemy jeszcze próbować coś tam dobierać, ale ja już powoli tracę wiarę w ten klocek. Na razie niczego nie rozstrzygam, może jeszcze się coś trafi. Jeśli nie, spróbuję go sprzedać. Może są ludzie, którym właśnie taka konturowa charakterystyka odpowiada? Ja szukam czegoś innego.
W desperacji chodzi mi ostatnio po głowie pomysł, żeby kupić u np. NOMOS-a lub podobnego "giganta" jakiś sensowny wzmacniacz lub amplituner, a w kwestii doboru kolumn zaufać sprzedawcy. Ja nie mam do tego nerwów.
EDIT - OT:
Ponadto zaczynam podejrzewać, że kupno wzmacniacza 2x60W było pomyłką. W moich warunkach 2x30 wystarczyłoby w zupełności; może nawet 2x25 (śp. znajoma moich rodziców większy pokój z powodzeniem nagłaśniała Radmorem) lub 2x20? (Chyba) nie potrzebuję też bardzo dużych kolumn. Chcę czegoś lepszego niż mój Kenwood KA-60 + Paradigmy Monitor 3 v2, ale "lepsze" nie musi koniecznie znaczyć "mocniejsze"!
Jeśli to, co mówię, nie ma sensu, proszę, by mnie ktoś oświecił.
