Szelaku Wszelaki... Jak na mój gust dorabiasz ideologie tam gdzie jej nie potrzeba. Nie ma co zawracać świata jak tego nie chce. Jak juz chcesz dyskusji na temat egzystencji to popatrz, że fotografia to jedna z milionów zajawek jakie można mieć i tak jak piszesz z pogardą o cyfrowej smartfonizacji obrazu bez jakiegokolwiek warsztatu tak ktoś inny może podejść do np. picia wina? Jak można pić gotowe marketowe szczyny gdy można posadzić winogrona, sprowadzić drożdże będące bezpośrednimi potomkami drożdży, wynalezionych przez średniowiecznych mnichów z klasztoru Szaolin itd.
Patrzysz na to bardzo indywidualnie żeby nie powiedzieć egoistycznie. W zasadzie można podejść do tematu dwojako - egoistycznie i powinienies sie cieszyć bo w morzu gówna łatwiej Ci będzie błyszczeć. Im mniejsza konkurencja tym lepiej dla Ciebie. Możesz też spróbować spojrzeć na wszystko oczami innych. Nie każdy musi być kung-fu we wszystkim co robi ani nawet tylko w fotografii. Ludzie orają od rana do nocy i dobrze jest jak znajdą czas dla rodziny i znajomych a wtedy chyba lepiej jest poszukać rzeczy które łączą a nie dzielą. Dobrze jest zarazić dzieci czy nawet znajomych pasją i "warsztatem" ale jak zrobisz z tego religię w której główny kapłan ma być przez wszystkich głaskany po jajach, to będzie raczej słabo.
Dlatego myślę, że darujmy sobie opowieści z Narnii i skupmy się w tym wątku na fotografii, nawet jeśli ktoś chciałby się realizować smarftonem, a nie wie jak, to mu pomóżmy, zamiast wpierdzielać go do ciemni pełnej podejrzanych chemikaliów.