Polityka

[Wojtek]

Nie da się na dłuższą metę prowadzić biznesu podkupując pracowników z innych firm w zamian za 20-30% większe zarobki, bo ci ludzie po roku uciekają do kolejnej firmy, która da więcej. Taka straszna rotacja w ostatecznym rozrachunku zabija, zwłaszcza zespoły, które pracują w dużych i długoterminowych projektach. Także powoli to się kończy, bo miecz jest obosieczny.

Hehe to prawda, to był ślepy zaułek, zabawnie mi się na te manewry patrzyło, a potem płacz na C-level że nie ma skąd ludzi brać.
Dlatego też obserwuje się w IT również coraz więcej "exit planów" i sprzedaż firm spółkom z zagranicy albo inne konsolidacje.
Jeszcze wrócą czasy gdzie będzie miejsce na parę molochów i tyle

Jak kiedyś pokazałem swojego PITa teściowi, który ma gospodarstwo rolne, to się za głowę złapał.

Tutaj też bonanza się skończy. Zgodnie z wytycznymi UE, Polska ma czas do X roku by zaorać KRUS. Nasz system emerytalny z tytułu istnienia KRUS został uznany jako "wielce niesprawiedliwy społecznie" względem analogicznych systemów w ramach UE.

Oczywiście wiadomo czemu jak dotąd jest to przekładane na później - część małych rolników to zabije, z drugiej strony - elektorat, który odwrócił się od PSL i przytulił do PiSu.

Ale stałej podwyżki choćby inflacyjnej dla wszystkich nie chcą dać. Przemyślcie to sobie. Mi sie wydaje, że czują ciężkie czasy w niedalekiej perspektywie i nie chcą obciążać na stałe kosztów. Działają też trochę przeciwinflacyjnie.

Pewnie pewnie, choć z drugiej strony ryzykują że część ludzi zrozumie to inaczej i zacznie się rozglądać.

Generalnie mimo że sam siedzę w IT (do tego zatrudniam ludzi) to mam podejście trochę w kontrze do tego co jest popularnym zagraniem.
Przewidując ciężkie czasy... uciekłem z biznesowego IT jeszcze przed Covidem (nie, pandemii nie przewidziałem ). Akurat miałem takie możliwości bo rozwijałem parę nitek biznesu.

"Exit plan" wśród polskich software house, szczególnie tych co nie mają własnych produktów tylko wszystko opiera się na usługach, to coraz częstszy temat rozmów.

[bms01pl]

w nawiązaniu do podkupywania pracowników - jeżeli pracownik jest uczciwie wynagradzany i czuje, że w pracodawcy ma partnera, to się podkupić nie da. rozsądny pracodawca do takiej sytuacji też nie dopuści - no chyba, że wszystko w perspektywie krótkofalowej z założeniem dużej rotacji. mój obecny pracodawca wyznaje zasadę nienaprawiania pomysłów podatkowych ustawodawcy (czyli brak kompensaty związanej z nowym wałem) oraz brak podwyżek inflacyjnych. podwyżki tylko dla tych, którzy się wyróżniają. już widzę co się będzie działo po wypłacie za styczeń... dodatkowo zagraniczna centrala uskutecznia parcie na powrót do biura w większym stopniu niż dziś. docelowo za kilka miesięcy praca hybrydowa w układzie 50/50. i też będzie zdziwienie, że nagle spadnie wydajność... wychodzę z prostego założenia - jeżeli pracownik ma jechać w te i wewte półtorej godziny (w warszawskich realiach komunikacyjnych to nic nadzwyczajnego), to siedząc półtorej godziny dłużej przed kompem jakiejś dużej krzywdy nie ma i dodatkowo nadgodziny dostanie. słabo widzę, żeby po zmianie na 50/50 po powrocie do domu z biura odpalał kompa np. o 18:15 i dziubał dalej...

[Wojtek]

Wiele korpo niestety musi widzieć ludzi w biurze żeby jakoś umotywować wydatki na biuro...

[zbyszek1982]

w nawiązaniu do podkupywania pracowników - jeżeli pracownik jest uczciwie wynagradzany i czuje, że w pracodawcy ma partnera, to się podkupić nie da. rozsądny pracodawca do takiej sytuacji też nie dopuści - no chyba, że wszystko w perspektywie krótkofalowej z założeniem dużej rotacji.

IT to specyficzny rynek. Jest gigantyczny popyt na pracowników i wzrost płac niewspółmierny do jakości tych pracowników. Myślę, że się zgodzisz, że sytuacja, w której stażysta po dwóch latach studiów informatycznych zarabia więcej niż nauczyciel po 30 latach pracy, lub lekarz specjalista na etacie w szpitalu jest dosyć kuriozalna. I taki stażysta po roku stażu już startuje na stanowiska seniorskie, bo jest "programistą z doświadczeniem".

Potem w CV jest trzy lata doświadczenia i czterech pracodawców i człowiek się zastanawia czy jest sens z kimś takim w ogóle rozmawiać, bo zanim się wdroży w projekt to się zaraz zwolni.

A potem wchodzi audyt bezpieczeństwa, albo wewnętrzny security team i się okazuje, że ten super programista, to tak naprawdę gówno potrafił i jest po nim tyle naprawiania, że lepiej go było w ogóle nie zatrudniać. Ale kasa już leci u kolejnego pracodawcy i CV na bogatości.

[Wojtek]

Dlatego... niedługo to jebnie i pewna część tego eldorado się skończy.

Firmy same sobie winne że do takich ekstremów dochodzi. Szczególnie ci którzy wywęszyli interes w body leasingu, a z zewnątrz udają firmę produkcyjną (ale ich jedynym towarem to ten obrót ludźmi/kontrakty pracownicze).

A dzisiaj (dosłownie, info z dzisiaj) jest śmiech że firma rzuciła w sieci hasło "szukam X" i dostają ofertą na tego samego człowieka od dwóch różnych firm, po dwóch skrajnie różnych stawkach (na to samo stanowisko, przypominam).

Inny przypadek - firma szuka ludzi w agencji rekrutacyjnej, dostaje w paczce CV człowieka, który już u nich pracuje od x miesięcy

[Merrick]

Lepiej nie kopać się z koniem i pracować na swoim

[zbyszek1982]

Lepiej nie kopać się z koniem i pracować na swoim

To jest dopiero kopanie się z koniem

[chudy_b]

jeżeli pracownik jest uczciwie wynagradzany i czuje, że w pracodawcy ma partnera, to się podkupić nie da. rozsądny pracodawca do takiej sytuacji też nie dopuści - no chyba, że wszystko w perspektywie krótkofalowej z założeniem dużej rotacji. mój obecny pracodawca wyznaje zasadę nienaprawiania pomysłów podatkowych ustawodawcy (czyli brak kompensaty związanej z nowym wałem) oraz brak podwyżek inflacyjnych. podwyżki tylko dla tych, którzy się wyróżniają

Dokładnie tak samo jest u mnie, choć my nie mamy zagranicznej czapki. Wprost nam powiedziano, że firma nie ma zamiaru rekompensować nam pomysłów rządu. Jak chcemy mądrzejszych przepiesów, to mamy mądrzej głosować

eżeli pracownik ma jechać w te i wewte półtorej godziny (w warszawskich realiach komunikacyjnych to nic nadzwyczajnego), to siedząc półtorej godziny dłużej przed kompem jakiejś dużej krzywdy nie ma i dodatkowo nadgodziny dostanie. słabo widzę, żeby po zmianie na 50/50 po powrocie do domu z biura odpalał kompa np. o 18:15 i dziubał dalej...

Zgadza się. U nas kilka krytycznych projektów udało sie tylko dzięki pracy zdalnej. Jakbym siedział w biurze, to po trzaśnięciu drzwiami o 17 00 na pewno nie odpaliłbym kompa w domu. A na zdalnym siedzi się od rana do nocy.

[zbyszek1982]

Jakbym siedział w biurze, to po trzaśnięciu drzwiami o 17 00 na pewno nie odpaliłbym kompa w domu. A na zdalnym siedzi się od rana do nocy.

W firmie, w której pracuję jest zakaz nadgodzin, i odpowiadania na maile i telefony po godzinach pracy. Ma być work-life balance
Support ma inne warunki, bo pracują w trybie trzyzmianowym, i mają dyżury na wypadek armagedonu, ale to wszystko mają w umowach.

[Merrick]

To jest dopiero kopanie się z koniem

Dlatego zawiesiłem działalność (żeby się z nim nie kopać ) a w kwietniu jadę do Gruzji i Armenii rowerem. W ten sposób odpocznę od wszystkiego jedzie ktoś ze mną ?

[chudy_b]

w kwietniu jadę do Gruzji i Armenii

Przez Ukrainę, czy przez Białoruś?

[Merrick]

Przez Ukrainę, czy przez Białoruś?

przez Rumunię i Turcję

[pan_winyl]

Przez

Czyli odważnie zakładasz że nie przez Rosję

do

I ja już nic nie rozumiem. Byłem pewien że nie jesteś na swoim bo cisniesz jednak po jdg, a tu proszę. Mam z Twoim stanowiskiem trochę problem. Bo jednak własną działalność to jednak ryzyko, nawet jeśli to quasi etat. Z drugiej strony wiele już "bieda firm" poznałem, które spoko zarabiają a zaczynały od jdg właśnie. Sam jestem takim jdg z klientami w portfelu (kilkoma bo ja więcej nie mam fizycznie czasu) i kombinuje jak zwiększyć możliwości.

Inna sprawa to to, że gdybyśmy kiedykolwiek mieli normalne prawo i system podatkowy to ludzie nie musieliby kombinować.

[syko]

.

[Latro]