Obywatel pisze: ↑09 lut 2018, 23:18
Panowie, nie każde wydanie musi być majstersztykiem

Zbyt to wszystko idealizujecie i stajecie się nieznośni. Tak było zawsze - jedna płyta lepsza, druga gorsza - winyl to nie jest jakiś święty graal. Szukacie ideału, kupcie se CD albo szukajcie idealnego pliku flac albo taśm studyjnych.
Nie można do tego tak podchodzić - czasem trafi się lepsze, czasem gorsze wydanie - odkładam na półkę i "life goes on", a nie lecicie jak kot z pęcherzem z reklamacją do Biedronki...
Naprawdę winyl to nie jest ani najlepszy technicznie nośnik ani relikwia - przestańcie żądać cudów - poczujcie klimat zamiast przerzucać się audiofilskim żargonem i wyłapywać pojedynczych pyknięć.
No tak, ludziska chcieliby kupować płyty po 35-50zł i mieć jakość jak z japończyków.
U mnie działa to tak jak z jedzeniem w knajpach - jak wydaje za obiad 100zł to ma być zajebiście - ładnie podane, smacznie, dobre składniki i najlepiej syto. Ale jak płacę 15zł to jak jest smacznie to uważam, że jest jak najbardziej OK... Hotdogi w Ikei np nie są majstersztykiem kulinariów, ale biorąc pod uwagę, że kosztują 1zł to narzekanie na ich smak jest niepoważne.
Mam sporo płyt z Biedry - jedne są lepsze inne gorsze, ale generalnie mam z nich sporo dobrej muzy, którą komfortowo słucham - jak Nina Simeone, DS Communique, wspomniany Soyka, Keith Jarret, Coltrane, czy Portishead (ta płyta nigdy nei brzmi w 100% dobrze) i uważam, że za te 35, czy 50 zł to znakomite zakupy, gdyby kosztowały po 80-150zł pewnie bym zaczął się dopieprzać (choć uważam że Communique, czy Coltrane moglyby i 100 kosztować - nie mam im nic do zarzucenia)