Na pierwszy ogień proponuję:
Pierwszy koncert jazzowy w Cernegie Hall – czyli…
Benny Goodman - „The Famous 1938 Carnegie Hall Jazz Concert".
Dla niewtajemniczonych - Benny Goodman to wirtuoz klarnetu, uznawany z Niedoścignionego Mistrza. Zaczynał od czegoś w stylu „IDOLA” czy „The Voice of…” - W 1934 zgłosił się na przesłuchania do programu radiowego Let’s Dance – co uczyniło z niego wschodząca gwiazdę lat 30 ubiegłego stulecia, a potem przez długi czas było już tylko lepiej.
Wspomnę jeszcze, że to syn krawca z Warszawy (więcej można poczytać sobie w Wikipedii

).
W skrócie to, co udało mi się znaleźć w sieci:
Nagranie legendarne, bo po raz pierwszy muzyk ze świetną orkiestrą jazzową wystąpił dla bogatej, białej, publiczności. Wtedy to było COŚ. Carnegie Hall było zarezerwowane dla „poważnej” muzyki poważnej. Bilety rozeszły się błyskawicznie, publiczność i krytycy byli zachwyceni. Koncert ponoć nagrano tylko z użyciem 3 mikrofonów. Powstały 2 matryce (acetat i aluminium) i, ponoć ze względu na koszty „praw autorskich” (nawet stacje radiowe musiały ponosić ogromne koszty przy tak dużej orkiestrze), mimo sukcesu, płyta się nie ukazała na rynku. Matryce na wiele lat zaginęły i cudem część odnalazła się w 1950 roku. Z tego, dość zniszczonego, materiału powstał 2 płytowy album. Album stał się od razu bestsellerem – sprzedano go w nakładach przekraczających milion kopii.
Matryce aluminiowe odnaleziono w 1998 roku (era CD) – nie wiem jak brzmią cyfrowe remastery...
Wiem jak brzmi wydanie dwupłytowe (niestety stereo) z 1970 roku, które udało mi się kupić w bardzo dobrym stanie (zarówno okładka jak i nośnik)
https://www.discogs.com/Benny-Goodman-T ... e/14529371 . Nie jest to najlepiej zrealizowana płyta Bennego Goodmana w mojej kolekcji

ale dla sympatyków jazzu/swingu jest to pozycja warta poznania. Absolutnie broni się też muzycznie, nie tylko dla „archeologów”. Dla mnie bardzo istotna (i zapewniam, że nie będzie się tylko kurzyć na półce), bo lubię ten klimat, no i Bennego Goodmana.