Gwoli kaset, trochę pozostawiłem z zamiarem, że kiedyś jeszcze posłucham. Na fotce jakaś część. Trza by dokupić magnet.
Gdy pojawiły się pierwsze sidiki, drogawe były. U nas łebski gość zwietrzył interes, stworzył studio, w którym niemogący mieć swojego sidi, przynosił czystą kasetę, wybierał z listy wykonawcę, a facet zapodawał srebrzaka i po godzinie jego zawartość miałeś na swojej kasecie. Cóż to za radocha była
. Studio profesjonalnym było, z dużą ilością nagrywających stanowisk ( technicsy w większości), a i ilość płytek do nagranie spora. Tak nagranych kaset u mnie toże niemnożko.