Myjka doprowadziła do porządku kilka płyt, z którymi nie mogłem sobie poradzić czyszcząc nawet najlepszą posiadaną szmatką z użyciem popularnej "mikstury" z wody, izopropanolu i mirasolu (więcej viewtopic.php?t=1494). Największym osiągnięciem jest radykalne zmniejszenie szumów i trzasków na albumie Budki Suflera z 1984 roku z labelem "Muza". Płyta - z nienadającej się do komfortowego słuchania -odtwarzana jest bez większych uwag.
Polecam pozostawienie płyt na suszarce do znacznego wyschnięcia, ewentualnie wytarcie kawałka rozbiegówki, gdzie grawitacyjnie, w najniższym punkcie, zebrała się resztka płynu. Załączony do zestawu płyn jest ogólnie dobry, ponieważ spełnia swoje zadanie, ładnie pachnie ale pozostawia trochę zacieków. Jednak wspomniana wcześniej "mikstura" zdaje się lepiej sprawować, mimo uciążliwego zapachu. Po pierwsze zacieków w zasadzie nie ma albo są naprawdę niewielkie, po drugie zmniejsza się elektrostatycznośc nośnika.
W sprawie zabezpieczenia etykiet powiem krótko: bdb- . Co prawda nie zawsze są na 100% zabezpieczone, ale wycieranie uszczelek przed kolejnym montażem spowoduje, że ryzyko zamoczenia jest minimalne. Płyn często wykorzystuje zjawisko fizyczne, zwane napięciem powierzchniowym, i spływa po mokrym śladzie pozostawionym wokół uszczelki

Co do wad. Po pierwsze, trudno wylać płyn do pojemnika, nie wylewając na stół - być może nie potrafię. Po drugie, wypadające włosie ze szczotki czyszczące, jednak nie jest to jakiś problem "wagi państwowej", ponieważ przeważnie idzie je zdmuchnąć po wyschnięciu.
Może o czymś zapomniałem napisać, w takim razie - pytajcie
