KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#16

Post autor: Piotr__ »

jak to w Mapetach :) co do picia do kogokolwiek... wlewam tylko świeżego pilsa - sobie do gardła, z każdym mogę się też napić, ale to jak się już lepiej poznamy :D ok wracam do swojego pisania by ktoś kto chce i umie :twisted: mógł coś więcej poczytać (niebawem)
ps. jak się cytuje to w całości: tam było jeszcze słowo zaraz przed: "klakier" :morda:
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2023, 23:39 przez Piotr__, łącznie zmieniany 3 razy.
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#17

Post autor: Piotr__ »

Halo centralo zamienię dwóch moich najnowszych fanów tiktoka i tidala na jednego od staroci płytowych ;) ! ech znowu pozostawili tam tylko automat najnowsze, nieomylne AI które odpowiada: "nie rozumiem powtórz wiadomość"!

<czas na dobrą płytę, a nawet kilka> Ann Margret, za swój fenomenalny głos i charakterystyczny styl śpiewania nazywana często w Stanach Elvisem w spódnicy... Ominę oczywiście jej znacznie większą twórczość filmową przechodząc do ulubionej płyty, a w zasadzie do całego okresu dobrych nagrań Rca Victor który rozpoczął się płytą "And Here She Is" ostro rozpędził się przy kolejnej płycie "On The Way Up" nieco się uspokajając aż do swego kulminacyjnego momentu "Al Hirt And Ann-Margret* - Beauty And The Beard" by potem zejść jak to zwykle bywa na psy po ostatniej dobrej płycie "Songs From The Swinger And Other Swingin' Songs"(to całkiem dobry wynik biorąc pod uwagę że dzisiejsze tzw. gwiazdki błyskają na sekundę nawet nie jedną płytą lecz tylko jednym utworkiem tworkiem znikając potem w czeluściach czarnej jak noc galaktyki :lol: ). Moją ulubioną płytą Ann jest Beauty And The Beard LPM-2690, wersja mono w stosunku do stereo charakteryzuje się niesamowitą realnością przekazu i tzw czarnym analogowym tłem - jest to jedno z naprawdę nielicznych nagrań które przy odpowiednio dobranym sprzęcie do odtwarzania potrafi zabrzmieć tak jakby nie było wcale odtwarzane sprzętem - totalny analogowy brak maszynerii, niestety, raz: takich nagrań jest naprawdę niewiele, dwa: by uzyskać ten efekt trzeba nie mieć kompleksów sprzętowych... nie mieć ich tzn mieć świadomość że przysłowiowe więcej nie znaczy lepiej, lampa nowa i nadnaturalnie dynamiczna nie jest lepsza od spokojniejszej starej, ale za to wyrafinowanej, transformator nie musi przenosić nie wiadomo czego dobrze by był jak stare wino, głośniki nie muszą mieć sceny na siłę wchodzącej za słuchacza, bo to nie kino domowe z debilnymi satelitkami i przede wszystkim nie tracąc zbytnio lekkości i detalu powinny mieć umiejętnie stonowaną wyższą średnicę, przy czym skrajna góra nie jest nawet potrzebna. Jednym zdaniem: wychodzi takie zupełne zaprzeczenie audiofilli i nakręcanej pogoni rynkowej i pojawia się praktyczny sposób (o czym jeszcze będzie) słuchania ulubionych nagrań, tak jak brzmią one najciekawiej i na pewno nie tak jak większość z nas ich dziś niestety słucha, o ile jest w stanie je wogóle znieść. Pomijając dywagacje sprzętowe na nagraniu mamy seksowny głos Ann w towarzystwie ciepłego Alla, tworzą razem bardzo udaną wokalną parę, dającą się bardzo miło zapamiętać mimo słuchania tysięcy kolejnych płyt. <polecam>
Załączniki
DSCF9044_.jpg
DSCF9044_.jpg (102.93 KiB) Przejrzano 408 razy
DSCF9042_.jpg
DSCF9042_.jpg (87.16 KiB) Przejrzano 408 razy
Ostatnio zmieniony 02 maja 2023, 21:46 przez Piotr__, łącznie zmieniany 2 razy.
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Felix1988
Posty: 3443
Rejestracja: 26 sty 2020, 12:31

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#18

Post autor: Felix1988 »

Piotr__ pisze:
19 kwie 2023, 23:04
Halo centralo zamienię dwóch moich najnowszych fanów tiktoka i tidala na jednego od staroci płytowych ;) ! ech znowu pozostawili tam tylko automat najnowsze, nieomylne AI które odpowiada: "nie rozumiem powtórz wiadomość"!
TikTok, Tidal - znowu mnie ubawiłeś - dzięki za odmłodzenie, ale to nie moja bajka :lol: Dodam tylko, bo idiotyczne wpisy jak powyższy świadczą o tym, że forum nie czytasz, iż z racji wieku słucham głównie staroci, a Saleny Jones czy Ann-Margret (prawidłowa pisownia "znawco", zresztą o Allu Hircie też nie słyszałem, o Alu owszem) słuchałem, zanim jeszcze pojawiłeś się na tym świecie. Pajacuj więc dalej, akurat do tego masz talent :lol:
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#19

Post autor: Piotr__ »

Pajacem od pajacowania jest leszcz wchodzący krótkimi przycinkami w zdanie komuś kto by go w zasadzie na wstępie ominął i z nim wogóle nie dyskutował gdyby tylko ów pajac nie znalazł sobie przyjemności w przeszkadzaniu mu,

ogarnij się człowieku i napisz coś konkretnego co masz do przekazania w moim wątku, co ktoś z zaciekawieniem przeczyta i co komuś naprawdę się przyda, bo na razie tylko gówniarzujesz i nie ważne czy masz 20 czy 40 lat.

Ja mam odwagę pisać że byłem jednym z tych internetowych matołków z netu których wcześniej wymieniałem, gdybyś sobie zadał choć odrobinę zasranego trudu to byś to doczytał, na przykładzie że zepsułem 2 gramofony, wiele błędów w audio też popełniłem dlatego chcę o nich pisać - umiesz się też tak zreflektować?

masz choć odrobinę podobne do moich doświadczenia sprzętowe i muzyczne? nie wiesz nawet bo się wtryniasz zanim coś przeczytasz...

bo wiesz ja nie piszę o niczym w teorii, pisanie dla pisania wisi mi, i gówno mnie obchodzą przecinki czy jaka jest pisownia nazwiska czy czegokolwiek, kto ma odrobinę chęci domyśla się o co chodzi, kto nic nie ma do powiedzenia błaźni się przycinkami, wszytko co robię jest częścią tego co przeżyłem, a ty na co masz odwagę? co w tej chwili robisz dla kogokolwiek tu prócz łechtania swego ego poprzez wścibiania nosa w zawiasy?

Jak na razie dziękuję za udział w tym wątku Wojtkowi i Winylowemu Luke. którzy coś od siebie wnieśli, dziękuję nawet kapturowi za jego malkontenctwo od samego startu choć nie wiedzieć czemu aż tak bezinteresownie zniechęcające, to też było wartościowe bo jakże skrajne spojrzenie, nie miał racji tylko propo pomyj, bo pomyje tworzą tylko ludzie niezaanagarzowani w żadną sprawę, tylko przeszkadzający złośliwie innym w tym co robią

Czy ja obsikuję twoje wątki? człowieku mnie nawet nie obchodzi o czym i gdzie piszesz, obchodzi mnie natomiast co się dzieje w miejscu w którym ja poświęcam swój czas wiedzę i energię, potrafisz to wziąć na klatę jak facet i zrozumieć czy gówniarzujesz jak młody smarkacz dalej?

ja naprawdę mam w czterech literach zawody z tobą dlatego jestem w tej mało uczęszczanej zakładce w stworzonym przez siebie wątku w którym głównie sam piszę, a kto chce to to czyta, kto nie to nie, zrozum to, dotarło?

I na koniec tego naprawdę niechcianego wywodu i twoich docinek (bo jestem tu by się dzielić, a nie opędzać) sam oceń czy mój wcześniejszy wpis o tiktoku był idiotyczny
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2023, 19:45 przez Piotr__, łącznie zmieniany 1 raz.
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Felix1988
Posty: 3443
Rejestracja: 26 sty 2020, 12:31

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#20

Post autor: Felix1988 »

Jeśli tego nie zauważyłeś, to przypomnę: jesteśmy na forum, każdy użytkownik może pisać w danym temacie. On sam jako taki jest ciekawy, ale reagujesz złośliwościami, etc., na zwrócenie uwagi, że piszesz lekceważąco o innych czy niezbyt zrozumiale. Tak więc zacytuję z wpisu powyżej: "potrafisz to wziąć na klatę jak facet i zrozumieć czy gówniarzujesz jak młody smarkacz dalej?"
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#21

Post autor: Piotr__ »

Polityczna poprawność to idealny wynalazek dzisiejszych czasów by chować pod nią nieograniczone ilości wszystkiego co jest dokładnie tym samym co dzisiejszy dodruk dolarów.

lekceważę wszystkie wyłącznie internetowe twory z ich internetowym żywotem, wirtualne czy wręcz przeciwnie bardzo realne (bo niemoralnie czerpiące korzyści dla siebie na wszelakich forach)

lekceważę bezwzględne zjawiska i osoby tworzące mody, które nachalnie wpychają coś innym, czy podlizują się otoczeniu by zaistnieć w danej społeczności.

Zarazem lekceważę też wiele wcześniejszych swoich "dokonań" chcąc przekazać różne spojrzenie na różne sprawy.
prawdziwych ludzi nigdy nie lekceważę, niestety w necie to dla niektórych mało czytelne jest, dlatego wolą zasłaniać się polityczną poprawnością.

Generalnie mogę zresetować ostatnią naszą rozmowę, bo istota tego wątku mimo wszystko jest gdzie indziej, oczywiście mam nadzieję że te ostatnie posty zostaną, bo komuś może się to bardzo przydać, ale zajmijmy się muzyką słuchaną w ciekawy sposób, ulubionymi płytami i zapomnianym sprzętem, inaczej nie widzę sensu by to ze swojej strony kontynuować, a że misji dziejowej w tym jak kiedyś 25 lat temu już nie mam, zamiast tego rośnie we mnie zmęczenie otaczającym mnie światem, to może się to skończyć po prostu zaniechaniem, a to by było bardzo nie fair dla tych kilku czytających co pewnie nigdy w tym wątku nic nie napiszą a ja ich szanuję ciekawostka co?
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Awatar użytkownika
kukiz 30
Posty: 1918
Rejestracja: 18 wrz 2016, 16:05
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#22

Post autor: kukiz 30 »

Rób swoje, jeśli masz taką potrzebę dzielenia się. Właśnie po to jest forum. A czy komuś to odpowiada to już insza inność. Ale szanujmy się proszę.
P. S. Ja tam czytam :mrgreen:.
Mission Cyrus One, Luxman L405,Sony PS-X6,DAC by Martynka, Infinity RS-4000.
Awatar użytkownika
kangie
Posty: 218
Rejestracja: 07 kwie 2015, 11:55

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#23

Post autor: kangie »

Piotr__ pisze:
18 kwie 2023, 22:39
Czemu mało kto chce pewnego Duala z genialnym napędem DD, a wszyscy pożądają pewnego idlerowego Gerrarda o którym pieją że to wysoko rozwinięta technologia ze studia (czemu nie zapytają CZYJA decyzja spowodowała że to umieszczono w studiach?)
Piotr_, witaj po długiej przerwie.
Ten napęd i gramofon to jedna z przyjemniejszych spraw, której doświadczyłem we własnej intymnej audio-przestrzeni. Ten 18g headshel AT dodał poweru, że szok. Dzięki za sugestię zakupu i wypróbowania tej znakomitej główki.
Wątek kozacki, będę śledził. Tylko proszę się nie pozabijać. :D
Pozdrawiam wszystkich fanów muzyki i sprzętu wszelakiej maści - przynoszącemu każdemu z nas ukojenie po pracy, w trakcie pracy i przed pracą.
"Life is too short for boring HiFi..."
Awatar użytkownika
amrowek
Posty: 7596
Rejestracja: 21 maja 2015, 09:04
Lokalizacja: mazowsze płd-zach 40 km od stolicy - Żyrardów

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#24

Post autor: amrowek »

Piotr__ pisze:
20 kwie 2023, 19:28
Pajacem od pajacowania jest leszcz wchodzący krótkimi przycinkami w zdanie komuś kto by go w zasadzie na wstępie ominął i z nim wogóle nie dyskutował gdyby tylko ów pajac nie znalazł sobie przyjemności w przeszkadzaniu mu,

ogarnij się człowieku i napisz coś konkretnego co masz do przekazania w moim wątku, co ktoś z zaciekawieniem przeczyta i co komuś naprawdę się przyda, bo na razie tylko gówniarzujesz i nie ważne czy masz 20 czy 40 lat.

Ja mam odwagę pisać że byłem jednym z tych internetowych matołków z netu których wcześniej wymieniałem, gdybyś sobie zadał choć odrobinę zasranego trudu to byś to doczytał, na przykładzie że zepsułem 2 gramofony, wiele błędów w audio też popełniłem dlatego chcę o nich pisać - umiesz się też tak zreflektować?
Nie wiem czy kozetki tu szukasz ... ale czy tak trudno zachować kulturę wypowiedzi i mieć szacunek do pozostałych forumowiczów?
Jeśli chcesz pisać monodram było to już zaznaczyć w pierwszym poście żeby ci tu nie pisać bo.... nie możesz się skupić.

Każdy ma swoją drogę do dochodzenia tego co mu najbardziej leży na półce i co mu gra i jak. Powiesz nie dotykaj bo się oparzysz a on i tak....
W DALSZYM CIĄGU AKTUALNA i AKTYWNA zrzutka na pomoc ludności cywilnej i wojsku na Ukrainie
https://zrzutka.pl/sxntmz
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#25

Post autor: Piotr__ »

Oj polityczna poprawność narobiła przez te lata spustoszenia że hej....
osobiście zakończyłem już ten poboczny wątek którego nie rozpocząłem jeśli ktoś się bliżej temu przyjrzał, choć pewnie jeszcze wielu z lubością będzie się w nim i tylko w nim odnajdywać (?).

"Każdy ma swoją drogę do dochodzenia tego co mu najbardziej leży na półce i co mu gra i jak. Powiesz nie dotykaj bo się oparzysz a on i tak...." - zjara całą chałupę - dodam od siebie :dance:
Ooo i to zdanie mi się amrowek bardzo podoba - bo kontynuuje ciekawe podejście do tematu (bo jeśli na tym zdaniu skończyć to znów schowamy się pod przykrywką poprawności politycznej i łatwizny, ale jeśli zajrzeć głębiej w jego sedno i opisać swoje różne perypetie audio, swoją drogę w dochodzeniu do miejsca w którym się jest, różne drogi różnych jakże różnych ludzkich charakterów z różnymi doświadczeniami to może być naprawdę ciekawie a wszystkie te różne drogi i tak stworzą jedną logiczną całość, a nie przypadkowy bałagan :)

<o własnej drodze gruz hi-fi> Zaczęło się w wieku 2 lat kiedy zasypiałem oparty o radio lampowe dziadka, grzało i koiło jak matka ;)
"Prawdziwe" pierwsze hi-fi kupiłem sobie dopiero wiele, wiele lat później, jak to bardzo wypadało ( i oficjalnie zaprogramowane zostało) audio naturalnie było pachnące, nowe, błyszczące ze sklepu, z gwarancją gwarantującą pełne zadowolenie: nowa Yamaha, o forach o audio wtedy jeszcze nikt nie wiedział może irc był, ale się tym nie zajmowałem. Ach ta nowa Yamaha, nowiótki cd Yamahy i przed chwilą rzucone na rynek angielskie monitorki! - grało to hmm beznadziejnie (choć wydawało mi się wtedy że ok, bo o lampowym radiu dziadka z dzieciństwa zwyczajnie zapomniałem), taki typowy system dla każdego czyli w efekcie dla nikogo.
Minęło trochę czasu, pojawiły się fora, więcej informacji z wirtualnego netu, no i ach ten hi-end, komis z ówczesnym używanym hi-endem zapraszał.., Proac Tablette 50, malutkie kolumienki grające pod wielkim piecem przestrzenie w kilkudziesięciu metrach komisu - coś czego pospolity zjadacz suchego chleba jak ja w tamtych ciemnych czasach nie znał wcale, baa nawet nie mógł wtedy zrozumieć czemu to tak gra - no przecież na pewno dlatego, że to audiofilskie jest, co tu dużo myśleć, lepsze i droższe i już - o to przecież chodzi!. Minęło trochę czasu słuchania moich Yamach z Proacami, zacząłem dostawać porady że musi być potężny wzmacniacz do tych kolumn by zagrały, istny prądowy :twisted: bo one to tylko lubią i nic innego! I już prawie ponownie bym zbankrutował przez audio... kiedy razu jednego trafiłem w piwnicy, kierując się spontanicznie przypadkowym ogłoszeniem coś co nazywało się wtedy Meloman 25.

Wynalazek ten przeklęty, rodzimej produkcji, strach wręcz powiedzieć że produkcji - bo jak się okazało był składany przez uczniów i praktykantów na warsztatach szkolnych, firmy produkującej głównie anteny. Ach te części niedopasowane, niczym młotkiem wykute (w zasadzie nim na praktykach wykute :D ) i ten wszechobecny przenikający wszystkie zęby przydźwięk z transformatora :mrgreen:
Okazało się potem że miałem już pewną styczność z tym audiodziełem 25 dla Melomanów wcześniej, świadomie tego chyba jeszcze nie wiedziałem odkrywając wzmacniacz w piwnicy, ale mając już go w swoich łapach przypomniałem sobie że: ojciec kiedyś dostał toto pożyczone na chwilę od kolegi, włączył i... wyłączył szybko, czekając tydzień na kolegę, aż się zjawi ponownie. po odbiór bo lampa na starcie się zjarała. To jaranie się było jakby wpisane w ten wzmacniacz - przypomniałem sobie że jako 10 latek byłem w domu na przedmieściach u znajomych rodziców, mieli chłopaków w moim wieku z których jeden wsiąkł dosłownie do świata dźwięków, męcząc ciągle takiego właśnie jednego Melomana 25... jak on piał że to fajne jest... potem dowiedziałem się że zjarał nim całą chałupę i musieli przeprowadzić się do bloku :roll:

Po latach piałem i ja. Do melomana 25 oczywiście zaraz podłączyłem... no naturalnie nie moje kolumny startowe, jakie kiedyś nabyłem z Yamachą tylko te audiofilskie Proac Tablette 50 i to od razu dwie mimo że, to był mono wzmacniacz z trafem na 5 omów, ale co tam... Gęsty bardzo gęsty dźwięk, stereotypowo lampowy snujący, muzykalny zarazem estradowy, mocny, mimo że lampy pl504 nie były jakimś 8 cudem świata w dodatku wytrzymałym. No i strzał w dziesiątkę bo Melomana nie dało się tak naprawdę słuchać z innymi głośnikami niż małe, wytrzymałe monitorki, którym basu zawsze brakowało i były jakże detaliczne, lekkie, przestrzenne i ogólnie audioudiofilskie :) I wiecie co bas się pojawił, pomruk i łupnięcie, nie wiem jak one to wytrzymały tak długo. Ale mruczały aż miło, co spowodowało że pozbyły się swej największej audiofilskiej wady (przez którą były naturalnie takie wyjątkowo czyli przesadnie zwiewne i barwowo nijakie). Miałem więc podłączone dwie skrajności w jeden dobry zestaw.

Na bazarze znalazłem na gazecie trzeci brakujący element, poobijany szary tuner NADa. Jego ciepłe, ale ciosane i specyficznie syntetyczne brzmienie uzupełniło zwiewną i delikatną "audiofilskość" kolumn wraz z powolnie ale mocno mruczącym ciepłem Melomana 25. Okazało się że potężny prądowo wzmacniacz nie był wcale potrzebny bo i tak by nie zagrał w zestawie tak... FAJNIE, a oczarowany tym zestawieniem szczególnie sprawdzałem to w tamtym czasie w różnych miejscach na naprawdę "uznanym" znaczy sowicie opłacanym w redakcjach pod stołem sprzęcie. Nawet nie przeszkadzało że Melek miał kilka procent zniekształceń, zniekształcenia w tym wypadku okazały się w praktyce teorią, którą wykorzystują z lubością marketingowcy dla "lepszych" klientów bo jak się już jest prezesem albo myśli że nim jest, to trzeba mieć wszystko najlepsze i bez zniekształceń koniecznie, na papierze musi być tip-top i lepsze od reszty!, przecież prezes czy fabrykant nie może być gorszy od reszty skoro tej reszcie przewodzi prawda? No ale o tym innym razem. W tym wypadku piękne było tylko to że dźwięk był czarujący i bardzo klimatyczny, niczego nie brakowało, a jeśli czegoś brakowało, ładnie było to maskowane, a przecież to było takie młotkiem na warsztatach kute :mrgreen: Spędziłem tak wiele upojnych nocy przy najróżniejszych stacjach radiowych, ciekawe że bardzo ładnie grało to też elektronikę, wszelkie ambienty itp wręcz ich odhumanizowanie było odwracane przez ten "Melomański" zestaw.

Cieszcie się niektórzy oczywiście cała historia skończyła się po paru latach pięknym zejściem Melomana i Proaców ale wiece co... warto było, tylko to "se ne vrati" Melka nie dało się sensownie naprawić, owszem grał jakoś tam. ale co z tego, znalezione dwa inne egzemplarze po licznych przeróbkach wcześniejszych użytkowników też nie grały... jak miały grać jak przy takim wykonaniu nawet dwa oryginalne egzemplarze mogły prawdopodobnie tak samo nie grać :D Ot tak po wielu upojnych nocach z oszałamiającą muzyką zakończyła się jedna z audio historii z pogranicza melomaństwa a nie audiofilli!, nigdy bym tego nie odkrył słuchając pana szanownego sprzedawcy w sklepie. jak mnie wcześniej nawet tego nieświadomego przez lata nauczono. <czy to koniec jednej z wieli moich dróg gruz-hifi?>
Nieee, lata potem zrozumiałem że dosłownie wszystkie sensownie zbudowane mini-kolumny takie "magiczne jak wmawia marketing" cechy brzmienia właśnie mają (i to współczesne konstruktorskie upiorne dążenie do wydobycia z nich basu na siłę też często mają za co dwa zera trzeba jeszcze dopłacić :o ), wolałem to za pośrednictwem Melomana z piwnicy i szalone melomanienie... dziś wiem że może nie aż w takim stopniu, ale w pewnym, za to w warunkach znacznie większej dostępności, podobne efekty można uzyskać z niektórymi (obrzydliwie tanimi zamiast Proac) kolumienkami, też z kolumnami na szerokopasmowcach (te dla odmiany mogą być znacznie większe) i amplifikacją na germanach... ale bardzo łatwo też nie jest...
no cóż robię dalej swoje :)
kolejnym razem będzie o muzyce
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#26

Post autor: Piotr__ »

<do znudzenia znana płyta czyli co modne kosztuje> Dziś będzie któtko o jednej z najbardziej znanych płyt z epoki staroci czyli "Ella And Louis". Pisać o tym co na niej znajdziemy w zasadzie nie ma co bo każdy chyba ją słyszał... chciałbym natomiast poruszyć jej nigdy nie omawianą "ciemną i jasną" stronę. Zaczynając od tej jakże pozytywnej jasnej - oryginalne nagranie studyjne ma się dobrze i przez lata było powielane w wielu kolejnych reedycjach na wielu nośnikach, przy czym pilnowano na ogół by w coraz to kolejnym "finalnym produkcie" który ma znów zarobić na tym samym materiale, dobrze to brzmiało. Mamy dzięki temu fajny poligon do porównań (jak ktoś na siłę chce to różnice znajdzie, a i kilka realizacji w tym natłoku jest mimo wszystko bardzo różnych). Ale ogólnie pewien wysoki standard został zachowany.
Ładnych kilkadziesiąt lat temu, część z tych niestety głównie największych gwiazd miała umowy z wytwórniami gdzie wpływ wykonawcy na efekt końcowy był wyraźnie zaznaczony, baa w skrajnych przypadkach mógł on nawet cofnąć materiał po usłyszeniu go w pierwszej realizacji, gdy stwierdził że na tej płycie "to on siebie jednak nie słyszy" :doh: :). Późniejsze lata przyniosły znaczny regres w tym temacie i wykonawcy po podpisaniu kontraktu z wytwórnią płytową, nie mieli już często takiej swobody i ostatniego słowa.
Natomiast tą ciemną stroną dla mnie jest na pewno ciągle zawyżana cena tych płyt, przy takim natłoku jednego materiału powinno być przecież na odwrót? tu jednak cały zgiełk skutecznie winduje cenę każdego winyla " Ella And Louis". Noo prawie każdego, osobiście mam dwa egzemplarze wydania francuskiego Verve 511 116 - czarna okładka ze zgniłkowo-zielonym zdjęciem nie jest bardzo fotogeniczna :mrgreen: jest to, bardzo dobra, co ważniejsze wiekowa realizacja, płyta ta nie mając jeszcze skrajnie przesadzonej ceny, przy tym często ma dobry stan w stosunku do reszty znacznie droższych staroci. Na starych szerokopasmowcach (nie silących się na odgrody by 2015r. o pełnym paśmie ze wstęgą i basową budą dla psa) i pod nieaudiofilską lampą (niekoniecznie z 300b robionym na współczesną modłę, zamiast tego wręcz na starym radiu el84) czy z niektórymi germaniakami, czasem z tej płyty i wszystkich wydań 1956 da się wycisnąć tzw." bezsprzętowe" odtwarzanie, o którym jeszcze nieraz będę pisał.
DSCF9043_.jpg
DSCF9043_.jpg (107.09 KiB) Przejrzano 408 razy
Kolejną, może nie aż tak popularną, ale równie skrajnie oraną płytą (zarówno przez sprzedawców jak i nawiedzonych, nabijających sobie nią punkty recenzentów) jest "Lady in Satinn" Billie Holiday. Ostatno mam wrażenie że to jej jedyna płyta jaką miała bo jest po prostu wszędzie do dostania :doh: Szczerze? nie będę obiektywny - nie lubię słuchać tej piosenkarki, mdli mnie gdy czytam recenzje jej płyt pisane przez mocno egzaltowanych recenzentów "bo tak wypada przecież o wielkiej osobie". W przypadku wspomnianej "Lady in Satin" ogarnia mnie też... wielki smutek.., na nagraniu słyszę zapijaczony, zniszczony narkotykami głos kobiety, która zmarła chwilę potem, mając mniej więcej tyle lat co ja. Wcześniejsze, młodzieńcze jej nagrania nie są już tak chętnie nagłaśniane, są przy tym równie drogie (pozdrowionka dla recenzentów :evil: ), powiedziałbym "a szkoda", ale nie przepadam za nimi także, tak więc śpiewająca legenda - jak się każe już dzieciom w przedszkolu bezwiednie powtarzać, dla mnie osobiście, jest młodą staruszką, która coś tam sapała i ledwo charczała do zwykle dużo lepszej muzyki w tle, czego nie mam sztucznych oporów napomknąć. Komuś naturalnie może się to bardzo podobać czego absolutnie nie neguję szczególnie gdy nie jest to efektem ślepej mody a rozwiniętych w jakimś wąskim kierunku indywidualnych preferencji muzycznych. <następnym razem coś nieznanego, przez co taniego jak barszcz a wg. mnie bardzo dobrego>
Ostatnio zmieniony 02 maja 2023, 21:48 przez Piotr__, łącznie zmieniany 2 razy.
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#27

Post autor: Piotr__ »

Zacznę gdzie ostatnio skończyłem ;) <następnym razem coś nieznanego, przez co taniego jak barszcz a wg. mnie bardzo dobrego> będzie jednak nieco przewrotnie. Każdy dzisiejszy fan muzyki zna płyty Louisa, Elli, Peggy Lee,
ludzie bardziej zorientowani w muzycznych starociach na pewno kojarzą na starych winylach takie nazwiska jak Lena Horne, Eartha Kitt, Dinah Washington, Sarah Vaughan, Kay Starr...
tylko niektóre świry słuchały oryginalnej Betty Reilly z 1957 czy Frances Bergen której winyl CL873 z 1956 to flagowy przykład muzyki jak to nazywam "słuchanej bezsprzętowo!" (na remasterach cd mogły też te płyty słuchać Japańczyki :x )
Co łączy i co różni te trzy grupy dawnych wykonawców i ich świadomych odbiorców..?

Pierwsza to płyty ogólnie znane, znane kiedyś, znane dziś i znane jutro, łatwe do dostania (przez choćby ciągle tłuczone reedycje) zawsze jest ktoś chętny je kupić przez to ich ceny są zwykle umiarkowane - ani normalnie tanie, ani przesadnie drogie (przynajmniej reedycji) choć nawiedzeni recenzenci i mody mają tu sporo na sumieniu... niektóre (na szczęście nie wszystkie) reedycje niestety też nie mają już wiele wspólnego z oryginałem i robione są na zupełnie inne warunki odtwarzania niż kiedyś (np. sztucznie dodaje im się stereo czy przywala bez sensu skrajami pasma, a dodatkowo same winyle są inne pod względem technicznym tak by posiadacz współczesnej wkładki się cieszył).

Druga kategoria staroci to płyty dość popularne, które kupują ludzie którzy pamiętają że ich dziadek, ojciec czy nawet oni sami te płyty kiedyś słuchali, pamięć o tych płytach stopniowo wymiera wraz z tymi ludźmi, oczywiście informacje o nich zdobywa też pewna grupa współczesnych amatorów takiej muzyki, ale wymienione nazwiska i wiele, wiele innych (bo lista jest naprawdę bardzo długa) to ikony wielkiego kalibru - ale ikony tylko minionej epoki - ich ceny maleją wraz z wymieraniem potencjalnych słuchaczy, poza oczywiście rzadkimi egzemplarzami kolekcjonerskimi, te płyty to jest to czego było i co ważniejsze czego zostało dużo - nie są dlatego często należycie szanowane. (mody na niektórych wykonawców i wręcz style muzyczne jakimi jarają się przeintelektualizowani fani muzyki celowo tu pominę, bo to temat na inne ciekawe spostrzeżenia).

Ostatnia grupa to płyty na które pies z kulawą nogą nie spojrzy bo... bo są albo ciężko dziś strawne albo nikomu się nie chce nawet sprawdzić co to i przez to zwyczajnie ich nie szuka... leżą zupełnie zapomniane latami i się kurzą - dość często dla świra to są prawdziwe perełki.

A co łączy absolutnie te wszystkie nagrania z początkowym "tanie jak barszcz"?
Ich stany zużycia. Stare, solidne, głównie amerykańskie tłoczenia z racji na wiek i ówczesny sprzęt do ich odtwarzania często wyglądają znacznie gorzej niż brzmią. O tym jeszcze napiszę, ale dziś w skrócie: dla normalnego melomana nie będącego audiofilem, czy kolekcjonerem, stany VG płyt z przełomu lat 50-60 otwierają istny sezam... przy celowo skonfigurowanym systemie do odtwarzania tylko takich winyli z powodzeniem da się zejść na G+ czy nawet G. (to zupełnie inny świat i inne prawa niż obecne winyle - NIE DAJCIE SIĘ ROBIĆ W WAŁA WSZYSTKIM ZAWYŻAJĄCYM CENY STARYCH PŁYT SZCZEGÓLNIE W NASZEJ PyRLLANDII :mrgreen: ).

Ponadto jako że bardzo duża część dawnych nagrań była tworzona z większym naciskiem na umiejętności człowieka (od autora tekstu, poprzez muzyków i wokalistów, poprzez, aranżerów, nagłośnieniowców, inżynierów dźwięku, pracowników tłoczni, producentów sprzętu audio, aż do wymagającego słuchacza, to mimo ówczesnych znacznie uboższych możliwości technicznych (a może właśnie dlatego bo w prostocie muzyka) finalnie wyglądało to wszystko zadziwiająco dobrze i tylko naiwniak może tkwić w stereotypie że dawne płyty to fajans którym powinni się cieszyć jedynie na wpół głusi emeryci - też bym tak może myślał usiłując puścić to na rowerze z jakiegoś niewiadomego pochodzenia mp3 z radia internetowego... czy jeszcze gorzej... uwierzył w cudną zremasterowaną i maksymalnie "podciągniętą" ustereofonicznioną wersję 3d na lapka i genialne kewlarowe kolumny z wstęgą do 40000khz i 400 watowym subwooferem.

<tania a dobra płyta> Dziś np. monofoniczna – "Lena Horne At The Waldorf Astoria" bardzo dobrze zrealizowane i sympatyczne nagranie na żywo i tzw. śpiewanie do kotleta :P ale czy oby na pewno do takiego dzisiejszego kotleta? <takich płyt jest na szczęście jeszcze całe zatrzęsienie>
Załączniki
DSCF9091.JPG
DSCF9091.JPG (78.33 KiB) Przejrzano 402 razy
Ostatnio zmieniony 03 maja 2023, 14:12 przez Piotr__, łącznie zmieniany 1 raz.
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#28

Post autor: Piotr__ »

<mało znane płyty> Novi Singers np Torpedo któż ich nie zna? właśnie dlatego napiszę o innych :lol: Hendricks,Lamber, Ross, a po późniejszych zmianach Hendricks,Lamber & Bavan. Winyl At Newport '63 - porównuję szkopską monofiniczną rca z jakąś na siłę ustereofonicznioną żabońską reedycją z lat 70: o jezuuu jaki bajzel w tej późniejszej wersji i piskanie niczym z demoludów w porównaniu do mono z lat 60 to szajs. No dobrze ale to na vintage, włączam na współczesnym sprzęcie i... ech obie brzmią prawie podobnie :shock: , ale to już i tak nie to co wcześniej...

No dobrze ale miało być o tych nieznanych, a nie do znudzenia znanych no więc: - dziś będzie o kilku grupach wokalnych z przełomu moich ulubionych lat 50/60. A może jednak nie do końca pójdę wyłącznie w styl "syntezatorów paszczowych" :whistle: lecz podam jakże nuuudne, i nieeemodne, i z niezaaamądrymi tekstami, i toootalnie olane, i jeszcze przez to wszystko bezczelnie nieeedrogie (choć z tym to aż tak dobrze nie jest bo tych płyt byla akurat niewiele), tradycyjne sobie tam śpiewające zespoły z końca beznadziejnych lat 50, w dodatku z tej znienawidzonej chameryki, gdzie nie potrafiono nic dobrze zrealizować... :think:

The John La Salle Quartet, dużo płyt to oni na swym koncie nie mieli: "Potluck" Capitol T-1238 i "Jumpin' At The Left Bank" Capitol T-1176, na obu płytach 3 panów i jedna pani idealnie zgrywa się ze sobą wokalnie, bardzo lubię utwory Dee Die Doe, Potluck (a jednak paszczaki :mrgreen: ), słucha się tego naprawdę dobrze.

"The Skip-Jacks – Sweet, Hot And Blue" z RCA Victor – LSP-2200 tu jest już nieco gorzej... ale i tak ok. przecież zawsze mogę się na was wyżyć i zapodać folkowo wokalne "The Limeliters" no to już jest kompletna kiszka, takie to niemodne i niegodne prawdziwej muzyki prawdziwego intelektualisty muzycznego - heh wiecie co nie bójcie się słowa tępak, lubię być tępakiem w mniemaniu wielce szanownych i szacownych nie=tępaków i słuchać sobie płyt jakie lubię, rozrywkowych i ze zwykłym człowiekiem na pierwszym planie, a malkontentom nic do tego... mi to wisi, wy też się nie przejmujcie wymyślonymi problemami... <stare przez nikogo "jakże uważającego się za poważnego i oświeconego" niechciane płyty są fajne> :)
Załączniki
DSCF9050_.jpg
DSCF9050_.jpg (99.09 KiB) Przejrzano 408 razy
DSCF9041_.jpg
DSCF9041_.jpg (82.08 KiB) Przejrzano 408 razy
Ostatnio zmieniony 02 maja 2023, 21:50 przez Piotr__, łącznie zmieniany 1 raz.
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#29

Post autor: Piotr__ »

<gruz hi fi i hi-end dla wtajemniczonych> Dawno nie trułem o audio będzie tym razem sama BRUTALNA prawda o audio.
Czy słucham każdej muzyki na vintage? NIE - vintage to istny szajs do niektórych gatunków!, dokładnie taki sam szajs jak hi-tech do vintage!
Zachłanność niektórych sprzedawców/konstruktorów każe im bajdurzyć że coś jest absolutnie do wszystkiego, absolutnie do wszystkiego, lepsze w swej lepszości od tych gorszych i najlepsze z najlepszych, a naiwni to tylko łykają jak reksio szynkę, ale naiwny nie kupi przecież czegoś zwykłego czy gorszego, on musi czuć się lepszy... więc i ten wyjątkowy i jedyny najlepszy ma sprzęt :lol:
Tymczasem te wszystkie lepszości i gorszości o kant dupy można potłuc, o ile nie ma też w tym jakiegoś kantu że dupa ma kant :think:
Naprawdę prawdziwą tragedią jest gdy się uprzemy i na siłę za cenę x50 chcemy basu z małego pudełka, naturalnej, zwiewnej, delikatnej muzykalności z tranzystora i ludzkiego klimatu z hi-tech no ale kto bogatemu zabroni... :lol:

Miałem do niedawna główny system oparty o mocno tuningowanego (w celu osiągnięcia "super uniwersalności") lampowego Pioneera SM83 z przemyślanymi odgrodami na Isophonach z lat 50. Z odgrodami miałem szczęście głupiego bo zanim np. jeden z krajowych a obecnie uznanych na rynku międzynarodowym konstruktorów po kilkunastu testach i zmianach odkrył co jest z vintage naprawdę fajne,
(potem poszedł co akurat chwalę w nowe komponenty), ja przez przypadek w sartociach miałem to przed nim i to od początku... nie poszedłem co prawda instynktownie w budę i wstęgę, ale średnica to był strzał w 10 rozwalający stereotypy o dawnym vintage... Czy to dało mi nirwanę?
Wszystko piękne co się ma, ale gdzie był błąd? - w rozumowaniu jak zawsze...
bowiem nawet ze wstęgą i budą nie uzyskamy tego co nowszy głośnik zamknięty w obudowie, nie ważne czy wydaje nam się, czy jest to lepsze, czy gorsze... po prostu nie uzyskamy tego efektu wypełnienia, pompowania, spowolnienia, konkretnego wybrzmiewania (lepszego lub gorszego to naprawdę w tym wypadku mało istotne). A czasem to czego nie uzyskamy okazuje się że jest jednak do czegoś tam konkretnego bardziej przydatne niż to co mamy aktualnie, czyli to jest to coś zupełnie innego.
Dałem spokój z wyciskaniem biednego pionka, może i niektórzy daliby sobie też spokój z wyciskaniem dziwnych jakże obrzydliwie współczesnych akcji z 70 letnich szerokopasmowców które im koniecznie każdą muzykę muszą grać bo się inaczej w ich zachłannym mniemaniu nie sprzedadzą/sprawdzą? :twisted: może to czego szukają jest jak zwykle na wyciągnięcie ręki tylko ze swoim psychopatycznym zacięciem nigdy nawet o tą myśl się nie otrą... a może to jednak zwykła zachłanność w byciu najlepszym bądź wygodna ściema w przypadku sprzedawców? A może odwalmy się od diyowców i sprzedawców i skoncentrujmy tylko na bezrefleksyjności kupujących? :geek: No nic, nie mi to oceniać.

Co jest przydatne - oczywiście tylko pod warunkiem że słuchamy naprawdę różnej muzyki.

Jakie jest bardzo proste rozwiązanie? Nie dać się złapać na kompleksy tylko oprzeć się na 2 max 3 skrajnie różnych technologicznie systemach (mogą być naprawdę "zwyczajne"), paradoksalnie nie kosztuje to więcej niż jeden system audiofila hipochondryka :mrgreen: a przynosi po prostu znacznie więcej korzyści ze słuchania, a co ważniejsze zamyka temat tzw "audiofilia nervosa" a jeśli mamy tylko wystarczająco mocny charakter nie powoduje nowego psychozo-kompleksu "graciarnia-grajkarnia" :dance:
Jeśli coś jest do wszystkiego to jest zwyczajnie do dupy choćby nie wiem jakich magicznych słów używać by zaklinać rzeczywistość (tego stwierdzenia polityczna poprawność nie znosi)- no ale jak to marketingowo brzmi dla zakompleksionego imbecyla - moje jest najlepsze i ja jestem najlepszy :shock: Taakk wspóczesny marketing to głównie nieczysta gra na emocjach, rozrosłym ego i ślepym poczuciu.... przynależności... <o sprzęcie jeszcze będzie>
Ostatnio zmieniony 30 kwie 2023, 14:00 przez Piotr__, łącznie zmieniany 4 razy.
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
Piotr__
Posty: 103
Rejestracja: 28 sty 2022, 18:42
Gramofon: własny sklejak
Lokalizacja: mazowieckie

Re: KLUB MŁODEGO I STAREGO TETRYKA!

#30

Post autor: Piotr__ »

ps. jeszcze trochę o szczęściu głupiego - wiecie jak się odkrywa późniejsze wspaniałe niszowo-audiofilskie soloVox czy saba rezo cello? - wpierdzielając większego szerokopasmowca w niechlujnie oklejone dookoła taśmą, ale częściowo rozwarte, niezaklejone z tyłu grubsze,koniecznie laminowane od zewnątrz, pudełko kartonowe - tego się nie da w takiej formie wogóle sprzedać dlatego wymyśla się jakieś "magiczne" konstrukcje za ciężką kasę, ale w domu każdy może sobie to sprawdzić za koszt 3 piwek :morda: A czy jest to już hi-end czy hihi-end czy wygłupy ociemniałego pięciolatka to już zależy jak bardzo daliście sobie wyprać te stare czy młode jeszcze łby :lol: U mnie zapierdzielało to bez najmniejszych kompleksów w kartonie pod pc, projektorem i tripathem klasy D jako kino domowe ala dynamit :P . Szerokopasmowce Vintage nie lubią jak się potocznie myśli, grubych jak niektórzy bankierzy ścianek ze współczesnej niesezonowanej gównosklejki... nie lubią szlaufokabli audiofilskich i współczesnych kondensatorów audio voodoo, sprzedawanych przez diy-voodoo internetowe sklepy<tymczasem koniec audio brutalizmów czas na muzykę>,
Ostatnio zmieniony 03 maja 2023, 14:13 przez Piotr__, łącznie zmieniany 4 razy.
"Więc..... Niektórzy ludzie chcą zniekształceń, aby ich instrumenty brzmiały lepiej. Inni chcą minimalnych zniekształceń, aby wyraźniej słyszeć zniekształcenia z instrumentów. Muzyka jednego człowieka jest hałasem innego człowieka......."
ODPOWIEDZ