A tak, zapowiedziałem informację zbiorczą o wydaniach niemieckich Białego Albumu, ten jest dość popularny u nas i jakby nieco łatwiejszy do zdobycia w ładnym stanie.
Sensowne wydania na których warto zawiesić oko są de facto trzy i +, Plus, bo jedno wydanie ma dwie wersje i są dość podobne z minimalnymi różnicami i właściwie tylko okładka. (Na 100% tego nie wiem, bowiem jedna z wersji nigdy do tej pory do mnie nie trafiła, więc powielam tylko opinie zasłyszane, chodzi o wersję Streo z czarnym kółkiem outline na tyle koperty gównej gatefold / strona lewa/górny róg). Nie trafiło, to nie znaczy, że nie maiem w ręku. No nie, aż tak kiepsko nie jest. Miałem owszem, ale po prostu nie zdecydowałem się na pozyskanie dla siebie mając kilka wydań innych. Uznałem, że chyba to będzie nadmiarowe, a o ile pamiętam nie były kopletne, ale tak wiem co to i jak wygląda to kółko (chłopaki u nas zresztą mają to wydanie i o ile wiem z rozmów prywatnych to całkiem przyzwoicie grająca wersja). dowiedzieć z autopsji się pewnie kiedyś dowiem, gdy od kogoś przesłucham, boiem przy swoim stanie posiadania Białasów, raczej się nie nastawiam kolekcjonersko.. ale never say never

Co zatem uznane jest za godne i nieryzykowne, a posiadać warto?
Mowa o tych wersjach:
Niekwestionowana jedynka to 1st Press Germany, numer katalogowy od SMO..
1. SMO 2051/52, Germany 1968, numerowany szarym numeratorem i top loader,
czyli otwierany od góry i płyta ładowana też od górnej krawędzi gatefold (używa się też nazwy top open w odróżnieniu od side open albo side load, dla egzemplarzy numerowanych nadal, ale wlot standardowy od prawej 'na leżaco' jak we wszystich nimal albumach dupłytowych w okładce typu gatefold (Biały Album, to pierwszy taki typ okładki na rynku i sweo rodzaju rewolucja coverowa, choć oczywiście płyty podwójne były już wcześniej ale pakowane jako tzw double album set - grubsza okładka na dwie osobne płyty i jedno skrzydłowa, np Chuck Mangione Children of S.. oraz inne).
SMO 2LP z plakatem i 4 fotografiami w komplecie to wydanie najbliższe oryginałowi brytyjskiemu o wysokich parametrach odbioru i doskonale wytłoczonego. Numeracja od frontu, Stereo na tyle okładki / prawy górny róg/ dopełniają całosci tego zacnego i cenionego wydania.
https://www.discogs.com/release/1051847 ... he-Beatles
2. Numer katalogowy 1 C 192-04 173/74. może występować w dwóch wersjach: Toploader i sideloader. Wydanie wczesne około 1973 roku ma charakter bardzo zbliżony do 1ki Germany i brzmi równie dobrze. Zwykle 3 strony mają te samą matrycę co 1ka. Najczęściej inna jest na stronie C. Jest to doskonałe wydanie, charakterystyczne i co tu dużo mówić lubiane i chętnie włączane do kolekcji jako wydanie europejskie o wysokiej jakości, wprost z epoki beatlesowsiej nadal.
3. Numer katalogowy 1 C 172-04 173/74. Występują różne wersje tego wydania. Np wersja winylowa czarna i biała (z dużym czerwonym, okrągłym logo wydrukowanym z przodu lub klejoną naklejką w kolorze złotym). tu występuje właśnie ta wersja również z czarnym kółkiem na tyle okładki oznaczona jako 1C 192, ale to ta sama wersja przepakowana na potrzeby ofert wyprzedażowych specjalną okładkę i opatrzona starszym numerem katalogowym label. Brzmienie bdb i zbliżone do powyższych, uznać należy za bdb. Różni się nieco ekspozycją tonów wysokich, która ma inny charakter w stosunku do pozostałych. Jednak nie należy tego mylić z kąśliwością czy też uciążliwością, sygnatura po prostu jest inna, co i tak da się wychwycić dopiero w porównaniu bezpośrednim.
4. Numer katalogowy 1 C 172-04 173/74, biały winyl, czarna naklejka z przodu. Cięcie DMM. Świetnie brzmiąca płyta o wartościowych walorach. (zwróć uwagę na brakującą pauzę pomiędzy Savoy Truffle i Cry Baby Cry).
(białego nigdy nie miałem, zatem kopiuję uwagi kolegów z Beatlesomanii. Kilkukrotnie spotkałem się z opiniami, że brzmi doskonale i nawet mnie to dość zaskoczyło).
Sideloader, koperty wew. czarne.
No ale faktom autopsyjnym trudno zaprzeczyć, zapewne. DMM-ki są późniejsze nieco, a np japońskie wydanie DMM to już nowa epoka, bo rok 2003 na zielonym OBI.
I to tyle, co warto moim zdaniem brać pod uwagę w poszukiwaniach wydania niemieckiego.
Z ciekawostek to zarchwizowałem sobie ciekawą wypowiedź i opinię (SMO i MoFi).
Poczytajcie, bo obserwacja kolegi dość ciekawa:
"Dziś dotarły do mnie dwa egzemplarze niemieckiego Białego Albumu, obydwa z numerem katalogowym 1C 192-04 173/74. Miały różne numery matryc i zdecydowanie były różnymi materiałami wyjściowymi dla poszczególnych stron (widać to po wielkości rowków bijących). Jedna wersja ma dwa numery, jeden to YEX, a drugi to numer katalogowy z „A-1” / „B-1” itd. Drugi podwójny LP ma więcej basu (!!!) i jedną cyfrę w tylko jednej matrycy (04 173 A 1 / 04 174 B 1...). Jaka historia kryje się za tym innym dźwiękiem ??? Który był pierwszy? Spodziewam się, że będzie to wersja YEX...ale tylko LP 1 ma matryce YEX...Jestem bardzo zdezorientowany... Dokonałem dalszego porównania niemieckiego tłoczenia z matrycami SMO (YEX...) z późniejszą niemiecką wersją 1C 192... z matrycami 04 173 / 04 174 i zdecydowanie wolę to drugie. Strona A i strona B brzmią bardzo podobnie na obu tłoczeniach, ale strona 3 na płycie SMO LP praktycznie nie ma basu. W porównaniu do płyty CD z 1987 roku, odmiana 04 173 / 04 174 brzmi znacznie bliżej. Więc zostanę przy tym drugim. Nie mam SMO, ale mam ten drugi press niemiecki, a także brytyjski z początku lat 70 i brytyjski z połowy lat 70 oraz analogową reedycję monofoniczną i zdecydowanie wolę drugi niemiecki ze złotą naklejką. Wydaje się, że na Discogs są cztery wersje, co jest dość mylące. Chyba mam szczęście, że mam miętowe tłoczenie Toshiba Pro Use (JAP). Kupiłem tę płytę nową na początku lat 80 i jestem pewien, że zagrałem na niej nie więcej niż dwadzieścia razy, więc nadal jest nieskazitelna. Mam też miętowe brytyjskie „blue box” (przesłane przed wersją cyfrową i z większością płyt LP noszących imprimatur Harry'ego Mossa w martwym wosku). Cieszę się, że złapałem pudełko Mono, kiedy się pojawiło, ponieważ jest to obecnie naprawdę rzadki ptak (no cóż, może droższy niż rzadki). Czekam z niecierpliwością na recenzję nowego boxu Revolver. Mam też tłoczenie Mobile Fidelity i Capitol. Właśnie odtworzyłem Here Comes the Sun na obu płytach i brzmiało to jak dwa różne nagrania. Tłoczenie Capitolu jest o wiele głośniejsze (za głośne) i słyszę dźwięk uśmiechniętej buźki na MF. Powinienem był kupić to brytyjskie wydawnictwo w sklepie z płytami w Canterbury, kiedy byłem w Wielkiej Brytanii tego lata.
To musi być tłoczenie w Wielkiej Brytanii -2/-1. To jedna z tych płyt, gdzie można ją ciągle kręcić i brzmi coraz lepiej. Wszystko na tym tłoczeniu brzmi potężnie i naprawdę łączy świetną muzykę ze świetnym masteringiem. Jestem także fanem japońskiego wydania Beatles Forever Series, chociaż na drugiej stronie występują dziwne problemy z taśmą, co jest szczególnie widoczne w przypadku „Sun King” i „Because”. To tłoczenie jest mniej więcej takie, jak mówili inni – choć winyl jest dość hałaśliwy – niezwykłe jak na japońskie tłoczenia. Zdecydowanie więcej powietrza wokół instrumentów, a gra na perkusji Ringo jest bardziej wyrazista. Osobiście najbardziej lubię wydania włoskie z lat 2017/2019."
No jak widać co człek to opinia, ale materiał dość nośny bo gość miał i ma z czym porównać. Widać też u niego pasję do Białasa, a jak tak to mi on brat! Bo też mam tę chorobę
W następnym poście uzupełnię o kilka fotografii posiadanych egzempl. w różnych wydaniach.