Coś mi się widzi, że niezależnie od wpływu na brzmienie to HA-55 niweluje główną (moim zdaniem) wadę XL-55. Ona po prostu gra za cicho. To jest jakiś dramat. Przy porównaniu z innymi wkładkami w locie trzeba jednocześnie potężnie korygować głośność. Technicznie wystarczyłoby dać większą przekładnie SUT, ale zaczyna to iść za bardzo wysoko. A jak z tym HA? Czym on w zasadzie jest? Sam pierwszy stopień PRE czy połączenie PRE z SUT? Jak oceniasz głośność na wyjściu?
Taaa ... albo odwrotnie
Zainteresowało mnie porównanie z XL-45 bo to mi najprościej sprawdzić.
Nie zapytałem wcześniej: jaką dałeś igłę na 45-tkę?
Jeśli w ogóle to ma znaczenie
Trochę potestowałem dokładniej, ale nie chcę nic sugerować bo może jeszcze będziesz ją docierał w innej konfiguracji.
Natomiast sprawdziłem jak się zachowa po dowaleniu masy. No więc poszedłem po bandzie i dodałem 3g
No i wniosło to ... prawie nic. Niebo się nie rozstąpiło
Reakcji w stylu DL-103 nie było. Możę minimalnie lepsza kontrola niższych rejestrów basu. Albo mam za stare uszy na to aby coś usłyszeć, albo 22-23g w połączeniu z PUA jest już optymalne 
).
Przy MC u mnie głośność wynika z gain MM (Nuda) i z przekładni SUT. Zwróć uwagę, że piszę o porównywaniu w locie brzmienia (oczywiście na tym samym wejściu MM). W locie nie będę przełączał gain na PRE MM aby się dostosować. Inna sprawa, że moim zdaniem wzmocnienie nie jest obojętne dla brzmienia. Próbowałem dostosować na SUT ale jak na razie efekt mi się nie podoba. Jeszcze został jeden SUT od AT (przekładnia 1:15) do sprawdzenia (nawet leży na stole ale coś zapał testowy padł 
bo jak tu taką polecać dla szerszego grona? 
wcześniej słuchałem AT12 z ATS-12C i Shure M75-6S z DN 325 i bliższa mi ta druga która jeszcze będzie u mnie. Obiecałem napisać o swoich wrażeniach…oczywiście w pierwszej chwil jak już rozpakowałem to musiałem sobie popatrzeć, jak to wygląda… łał fajowe. Po poświeceniu trochę czasu na ustawienia w końcu zabrzmiało na moim SL-Q33 i zrobiło się bardzo miło dla uszu nawet bardzo bardzo… może nie jestem jakimś audiofilem jak większość tu ale postaram się podzielić prostym językiem o swoich wrażeniach a więc: cały weekend miałem na przesłuchanie i odkrywanie na nowo swoich płyt szczegółowe wyraziste odtwarzanie dźwięków ale też przyjemny środek i bas który nie przeszkadza ani nie meczy a wręcz sprawia przyjemne brzmienie na pierwszy ogień poszły Pink Floyd The Wall- pięknie zagrało w całości przestrzenie i głeboko, Dire Straits Brothers in Arms 2 razy bo nie mogłem się nasłuchać gitarki