Na początku zaznaczę, że poniższa treść jest tylko i wyłącznie subiektywną opinią autora

A autor nie ma bardzo bogatego doświadczenia w gramofonach...
Wczoraj dotarła do mnie wkładka AT-150Ea/G. Tak, to ta od Wojtka
Oczywiście nie wytrzymałem i od razu zabrałem się za jej montaż...
Gramofon to Dual 455 Gold. Wzmak to 50-letni Pioneer SM-83. Do tej pory był Ortofon OM-10.
Różnica w graniu? Hmm, nie chcę publicznie być tak dosadny, jak w PW do Wojtka, ale... do tej pory mój gramiak grał jakoś bez przekonania - dźwięk przytłumiony, bardzo mało wysokich tonów. Myślałem - OK, czarna płyta, dźwięk też musi być ciemny

do tego lampa, więc w zasadzie chyba się zgadza... Aż wczoraj nastało olśnienie... nagle kopułki w moich kolumnach zaczęły pięknie "cykać". Dźwięk stał się dużo jaśniejszy. Z niesamowitą ilością szczegółów. Przesłuchałem dwa albumy (na tyle starczyło czasu) i nie mogłem wyjść z szoku. Nie miałem pojęcia, że winyl tak może grać...
Oczywiście za tą wkładkę zapłaciłem kilkukrotnie więcej niż za nowego OM-10. Czy przez to dźwięk stał się kilkukrotnie lepszy? czy było warto?
W moim odczuciu kilkukrotnie lepszy to nie. Po prostu wszedł na kompletnie inny poziom, o którego istnieniu ja zupełnie nie miałem pojęcia...
Zdecydowanie było warto
Nie mogę się doczekać, aż przyjdzie zamówiony Schiit Mani i będę mógł podłączyć gramofon do Cambrige Audio CXA-60. Chociaż przy każdym źródle sygnału zdecydowanie wolę dźwięk z Pioneera...