Umiejetnosc sluchania muzyki.

Tematy wspólne dla wszystkich gatunków muzycznych
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Umiejetnosc sluchania muzyki.

#1

Post autor: Robert007Lenert »

Pewna wypowiedz jednego z aktywnych forumowiczow sprowokowala mnie do powolania do zycia tego watku. Kiedys w Instytucie Muzykologi Uniwersytetu Jagielonskiego mialem prelekcje o takim tytule: "Umiejestnosc sluchania muzyki .....nawet free jazz nie bedzie ci obcy". Spotkanie cieszylo sie sporym zainteresowaniem. Mam nadzieje, ze ten watek nie pozostanie martwy. Zachecam do dyskusji.

Ponizej kilka tez /oczywiscie rzeczy wyrwane z wiekszej calosci/.

........Muzyka powstaje w glowie. Palce /pianista, gitarzysta itd dla innych instrumentow np zeby, usta itp/ sa potrzebne do "polaczenia" mozgu z instrumentem. Jesli to co z mozgu wyslane da sie tymi "palcyma" to jest ok i to wystarcza. Jesli w mozgu jest mniej niz w pacach to nadmiar w "palcach" nie pomoze. Jak w "palcach" jest za malo dla mozgu to sie cwiczy by nadgonic.

............Muzyka to nic innego jak zorganizowane wedle pewnego klucza /klucze moga byc bardzo rozne/dzwieki o roznej czestotliwosci i glosnosci, cisza miedzy tymi dzwiekami, struktury rytmiczne a wszystko to odbywa sie w pewnym przedziale czasowym. Na jej odbior wplywa praktycznie nieskonczona liczba czynnikow w tym upodobania i przyzwyczajenia sluchacza, pora dnia, okolicznosci sluchania /np miejsce/, doswiadczenia zwiazane z poznaniem roznych gatunkow muzycznych, krag kulturowy w ktorym sluchacz dorastal itd.


..............Co rozumiecie przez rytm? Co to jest polirytmia? Dlaczego uliczny hinduski tablista bezproblemowo zapamietuje 9 minutowy schemat rytmiczny grajac jakas rage? Natomiast znakomity jazzowy europejski perkusista musi te rytmy studiowac latami jesli oczywiscie chce je wykonywac? Co spowodowalo, ze w muzyce afroamerykanow pojawily sie dzwieki ktorych nie ma ani w Europie ani w Afryce / oczywiscie do czasu az powstal blues i jazz/ czyli te slynne "bluenoty"

.......... Pytanie: A ja chciałbym nauczyć się słuchać opery, Rachmaninowa i khuumii - mam szansę? Jak to zrobić?
Bo na dziś nie umiem słuchać, bo chyba jej nie rozumiem... No właśnie - dlaczego nie umiem słuchać
Odpowiedz: Sadze , ze masz podobnie jak ja . Chodzi o opere. Obaj jestesmy wychowani na wokalistyce rodem z bluesa. W rozumieniu muzyki klasycznej, operowej bluesmani falszuja. A dokladnie wiekszosc dzwiekow ktore spiewaja jest nietrafiona. Slizgaja sie plynie np pomiedzy C i Cis. Do tego bywa, ze nie przestrzegaja zasady dur - mol placzac te dwa tryby. Ta estetyka nam obu odpowiada i nagle trafiamy na jakiegos tenora czy inna Diwe operowa i mamy problem z ich "fortepianowym" sterylnym strojeniem. Wkurza nas to normalnie.

.........Na tym spotkaniu byly osoby ktore nie mialy pojecia , ze istnieje np taka muzyka jaka gra np Taj Mahal, Ry Cooder, Captain Beefheart, Tom Waits, Patricia Barber , Ali Farka Toure, Cassandra Wilson. Nie to ze nie znali tych wykonawcow. Nigdy nie spotkali sie z taka estetyka muzyczna nie mowiac juz o Johnie Coltrane...co dla mnie bylo lekkim szokiem Majac teoretycznie nieograniczony dostep do wszyskich odmian, gatunkow / za sprawa internetu/ bazuja na tym co graja radia komercyjne. To dla wielu caly muzyczny swiat poza nim nie ma juz nic.

............Przez lata obcowania z muzyka zauwazylem, ze sklaniam ku nowemu niepoznanemu w momencie gdy nurt w ktorym akurat mocno przebywam zaczyna mnie nudzic. Wszystko staje sie zbyt przewidywalne, niczym nie zaskakuje. Wtedy zaczynaja sie moje wycieczki poznawcze. Tak bylo np z muzyka Johna Coltrane a potem free jazzem. Nadszedl dzien gdy mialem dosc konwencjonalnego bluesa, blues rocka i swingujacego jazzu. Nawet orkiestra Counta Basiego zaczela mnie nudzic. Oni cos grali a ja wiedzialem co nastapi, jakie bedzie rozwiazanie frazy i moglem to przewidziec nie znac danej kompozycji, poprostu stalki sie zbyt przewidywalni. Oczywiscie dzisiaj chetnie wracam do ery swinga, ale czasami potrzebna jest odtrutka inny rodzaj emocji. Nadszedl i taki dzien ze i Coltrane mi sie troche przyjadl, ale znalazlem cos zupelnie innego a jednoczesnie cos co zauroczylo mnie swoim pieknem. Byly to ambientowe mgly roztaczane przez Briana Eno, eteryczne neoklasycyzujace Penguin Cafe Orchestra. Gdy mam ochote na kopa w muzyce siegne po Stonesow, badz japonskie punkowy Afrirampo Dobrze mi z tym. Kocham muzyke, kocham ja poznawac. Moze kiedys i opera bedzie mi blizsza, malo prawdopodobne, ale okazuje sie ze glos operowy w polaczeniu z odjechanym jazzen jaki gra Steve Lacy /jego dziewczyna jest spiewaczka operowa i czasem bierze udzial w jego projektach/ potrafi mnie zachwycic. Reasumujac uwazam, ze sprawa oczywista jest iz mamy swoje ulubione klimaty muzyczne, gatunki, wykonawcow, ale warto metoda sondy zapuscic uszy na cos nieznanego. Moze stac sie tak, ze wlasnie w tym nieznanym odkryjemy to czego jeszcze nigdy nie dane nam bylo dotkanac. Odkryjemy absolutne piekno muzyki.

............John Coltrane od roku 1964 nagrywal bezkompromisowe plyty, zupelnie wbrew obowiazujacym trendom komercyjnym a to wlasnie jego muzyka doprowadzila do rozkwitu finansowego wytwornie Impulse dla ktorej wydawal. Mimo, ze od jego smierci minelo juz ponad 40 lat jego albumy sa wizytowka Impulsu i nadal przynosza tej firmie krocie.

.............Pewien ceniony muzyk kiedys tak powiedzial. Zawsze chcialem byc filmowcem...i stalo sie krece filmy dla uszu .

.........."To, co tworzyło napięcie dziesięć lat temu,
dzisiaj już go nie wywołuje, ponieważ stało się dla
naszych uszu pospolite. Aby wytworzyć teraz
ten sam rodzaj napięcia, trzeba zastosować coś,
co jest jeszcze bardziej odległe od naturalnej
idei pięknego brzmienia..." - Dave Holland

"Pewien stopien deformacji jest niezbedny w sztucze...... Inaczej mozemy tak wypolerowac, ze wejdziemy w obszar kiczu" Tomasz Stanko


............Dla mnie osoby faktycznie interesujace sie muzyka to ci co kupuja plyty , chodza na biletowane koncerty. Jak sie bawia sluchajac /tancza, skacza, stoja wmurowani, siedza pijac cos..itd/ to juz wylacznie ich indywidualna sprawa. Jesli zwracaja uwage na to co slychac ze sceny to jest ok.


............ Tak czasami sobie mysle, czy w chwili obecnej problemem nie staje sie zbyt latwy /darmowy/ dostep do muzyki. Kilka klikniec i mamy pelna dyskografie np Floydow czy Davisa. Nagle sluchacz staje przed ogromem muzyki i najnormalniej nie przesluchuje jej sciagajac kolejna dyskografie przykladowo ELO badz AC/DC. Robi to wszystko troche na oslep, bez skoncentrowania sie na konkretnych przelomowych , czy waznych dla artysty albumach. Liznie troche tego, troche tamtego i pobierze 60 plyt innego wykonawcy. Siegajac do portwela robi sie to o wiele rozwazniej. Najpierw trzeba przemyslec czy aby na 100% chemy wydac na ten album pieniadze, czy moze jednak inna plyta bardziej nas kusi. Jesli juz kupimy to z cala pewnascia wysluchamy w skupieniu nausznie sprawdzajac slusznosc naszej decyzji.

............Uwazam, ze kwestia poznawcza, historyczna jest bardzo istona w przypadku zglebiania muzyki. Obok plyt, nagran warto siegnac po literature. Leksykony, encyklopedie przewodniki, informacje zawarte na okladkach plyt, wkladkach do nich. To kopalnia wiedzy.

...............Mnie krew zalewa jak ktos robi notatki na kopecie albumu, jak wpycha piekny digipack do zbyt malej kieszeni mnac go niemilosiernie. Dobra niech wam bedzie, jestem przezytkiem, wariatem, ktory da sie pokroic za "Om" Johna Coltrane wydany na impulsowskim grubym jak palec winylu w grubej tekturowej, rozkladanej laminowanej i dodatkowo lakierowanej okladce. I co z tego ze mozna to miec na cd, cd ma wspolczesny master i brzmi inaczej, inaczej niz to wymyslil John Coltrane, bo on juz byl w grobie gdy remasterowano ten album i nic nie mogl powiedziec. Nie mial wplywu na wznowienie swojej modlitwy. Tak modlitwy! "Om" to muzyczny zapis niesamowitej modlitwy!!! Ta plyta miala tylko takiego pecha , ze ukazala sie chwile po FENOMENALNYM, tez hymnicznym "A Love Supreme" i pozostala w cieniu tego ponadczasowego, dla mnie najwaznieszego dziela w historii jazzu!!!

......... wazne bylo kto prezentuje dana plyte, co o niej mowi. Byli prezenterzy, ktorzy potrafili przekonac nas do swoich gustow, bo potrafili pieknie i rzeczowo mowic o muzyce. Nigdy nie zapomne pana Janiszewskiego i jego prezentacji dyskografii Led Zeppelin. Kosmiczne przezycie! Tak to byly magiczne czasy

................No chyba lubisz wiedziec kogo sluchasz. Z jakiej plyty sa to nagrania, jaki styl reprezentuje artysta. Czy album pochodzi z lat 40-tych ubieglego wieku czy moze to premiera z 2011, ze Amon Duul II to formacja niemiecka wyrosla na bazie komuny hippisowskiej itp. Bez swirowania, ale jednak warto cos wiedziec o tworcy i okolicznosciach powstania dziela /chocby lat w ktorych powstalo/ To co dzis wydaje sie oczywiste np w roku 1970 bylo przelomowe i nowatorskie. I moze sie okazac ze jakis aktualnie grajacy band, ktory nas zachwyca nie jest niczym innym jak klisza kogos.

............Nie trzeba lubic roznorakiej muzyki, ale trzeba miec swiadomosc , ze swiat nie konczy sie na bluesie czy metalu. Ortodoksyjni wyznawcy gatunkow sa.... troche jak sekciarze.

...............Mysle, ze kazdy z nas spotkal sie z sytuacja gdy ktos w naszej obecnosci uznal, okreslil jakas muzyke jako halas. No i moglo byc tak , ze w naszym odczuciu byl gluchy jak pien, lub mial sporo racji. Ale ciewe w tym jest to, ze np pani/pan X uwaza za halas solo Claptona z czasow Cream, czy spiew Johna Lee Hookera a pani/pan Y potrafi odpoczywac przy kanonadzie industrialnych dzwiekow Merzbow. Jeden zachwyca sie brzmieniem trabki Davisa a inny okresla ja mianem"kociej muzyki".

...........Niejeden z nas w miare poznania zmienial poglady na pewne zjawiska muzyczne. Zostawial z boku to czym kiedys sie zachwycal uznajac to za mialkie, siegal po cos, co dawniej bylo nie do przyjecia, bo uslyszal w tym piekno a bywalo iz utwierdzal sie w przekonaniu, ze jednak ci "Beatlesi" / mozesz w miejsce "...." wstawic kogos zupelnie innego / mimo ze tacy "oczywisci" naprawde sa wielcy a ich muzyka to kanon!!!

........... Mysl kolegi z ktora w duzej czesci sie zgadzam:
"W czasach najwiekszego rozwoju muzyki 60/70 istniało wiele wytwórni płytowych, kazda chciala zaistnieć i być rozpoznawalna. I każda szukała "swojego brzmienia" po którym rozpoznawalna być mogła. W muzyce dzięki temu duzo się działa i duzo się tworzyło. Każdy szukał czegoś, po czym mógłby się odróżnić, szukał oryginalności, ale też szukał "swojego głosu".
Przeczytałem gdzieś, że gdy Dylan wymyślił swój sposób grania na harmonijce (dmuchać, a nie wciągać) natychmiast był "brany" jako muzyk sesyjny - bo był oryginalny.
Wytwórnie konkurowały na gruncie artystycznym bardziej i to znakomicie przenosiło sie na muzykę. Większośc (jeżeli nie wszystkie, łącznie z h-h) ważniejsze "trynndy" zostały wówczas wytyczone.
Teraz jest trochę inaczej, wytwórni jest kilka (bodajże dwie) i konkurują głównie wynikami finansowymi. Są badania marketingowe, castingi itd. Stawia się na pewniaków!
Na coś, co jest sprawdzone i na pewno zażre!
Liczy się kasa i sukces komercyjny.
Nie wiadomo dlaczego, może dlatego, ze takie myślenie gdzieś teraz "wisi w powietrzu" przeniósł sie mechanizm na takie, również "niszowe" gatunki jak blues.
Lepiej stawiać na pewniaki.
Lenistwo umysłowe i nastawienie konsumpcyjne przeszło tez na odbiorców - chcą mieć taki "towar" jaki lubią i już!
A czego innego nawet, poza nielicznymi wyjątkami, nawet nie próbują zrozumieć.
Nie ma też za bardzo na oryginalność odbiorcy, a sztuka bez odbiorcy jest wołaniem na pustyni.
Nie ma więc motywacji do uprawiania "twórczości". Nawet nie bardzo warto próbować.
Nie wierzę, że ludzie dzisiaj sa mniej utalentowani, czy mniej twórczy niż w tamtych latach!
Nie wierzę, ze nie byliby w stanie czegoś wartościowego napisać.
Po prostu nie mają motywacji! Nawet nie próbują!"
Awatar użytkownika
forte
Posty: 7
Rejestracja: 20 kwie 2012, 20:28

Umiejetnosc sluchania muzyki.

#2

Post autor: forte »

Polecam książkę Psychologia muzyki, gdzie można przeczytać wiele ciekawych rzeczy o słuchaniu muzyki i muzycznych gustach. Każdy słucha tego co lubi chociaż nie wszyscy to samo słyszą. Z muzyką to trochę tak jak z ulubionymi ciuchami - każdy chodzi w tym w czym mu wygodnie. Istnieją nawet próby zrozumienia radości ze słuchania muzyki dodekafonicznej uszami wcześniej przyzwyczajonymi do popu i rocka, dlaczego nie - eksperymenty są zawsze w tej materii wskazane. Należy jednak pamiętać, że do każdego gatunku muzyki trzeba się przyzwyczaić - przygotować do jej odbioru, tym bardziej im ta muzyka powszechnie uważana jest za trudną.

FF
Awatar użytkownika
loamesoile
Posty: 381
Rejestracja: 23 lut 2011, 17:44
Kontakt:

Re: Umiejetnosc sluchania muzyki.

#3

Post autor: loamesoile »

Bardzo ciekawy temat, ale zbyt dużo zagadnień naraz podejmujesz i ciężko się do tego ustosunkować jakoś.
Robert007Lenert pisze:"Umiejestnosc sluchania muzyki .....nawet free jazz nie bedzie ci obcy".
Free jazz jest jeszcze całkiem całkiem przy EAI chociażby.
Odpowiedz: Sadze , ze masz podobnie jak ja . Chodzi o opere. Obaj jestesmy wychowani na wokalistyce rodem z bluesa. W rozumieniu muzyki klasycznej, operowej bluesmani falszuja. A dokladnie wiekszosc dzwiekow ktore spiewaja jest nietrafiona. Slizgaja sie plynie np pomiedzy C i Cis. Do tego bywa, ze nie przestrzegaja zasady dur - mol placzac te dwa tryby. Ta estetyka nam obu odpowiada i nagle trafiamy na jakiegos tenora czy inna Diwe operowa i mamy problem z ich "fortepianowym" sterylnym strojeniem. Wkurza nas to normalnie.
Czy ja wiem czy to to? Sam wokal i ta jego "sterylność" to jedno, ale do tego dochodzi jeszcze pewien sposób śpiewania czy modulacji głosu (który w muzyce klasycznej jest już na pierwszy rzut oka inny niż w popularnej), pewna wiążąca forma, sam styl muzyki, aż wreszcie treść śpiewana często po włosku czy niemiecku - często niezrozumiała. Myślę, że wszystkie te czynniki jakoś nakładają się na niezrozumienie opery. Ja osobiście też nie jestem miłośnikiem, choć sam sposób śpiewania mi się podoba (choć raczej bardziej u kobiet).
sklaniam ku nowemu niepoznanemu w momencie gdy nurt w ktorym akurat mocno przebywam zaczyna mnie nudzic. Wszystko staje sie zbyt przewidywalne, niczym nie zaskakuje. Wtedy zaczynaja sie moje wycieczki poznawcze.
Tak? A ja jestem mozaikowiczem. Porzucam coś wpół drogi, odkrywszy jakiś niewielki fragment i koncentruję się na czymś innym, by za jakiś czas wrócić do tamtego i w ciągu tygodni, miesięcy, lat układam sobie obraz danego nurtu jak mozaikę.
Tak czasami sobie mysle, czy w chwili obecnej problemem nie staje sie zbyt latwy /darmowy/ dostep do muzyki.
Są plusy i minusy, jak ze wszystkim. Szeroki dostęp jest fajny (choć i tak wielu rzeczy nadal w sieci nie mogę znaleźć, ale to raczej epizody), bo można budować świadomość - samemu wybierać czego chcemy słuchać, a później co chcemy kupić, przy czym chcemy pozostać. Pewnie, to może być trochę przytłaczające dla kogoś kto zupełnie nie ma pojęcia co lubi, ale przy odrobinie dobrej woli, dla takiej osoby jest to również ogromne udogodnienie.
Liczy się kasa i sukces komercyjny.
E, nieprawda. Tzn. jeśli weźmiemy Universal czy Sony, to pewnie tak, ale są setki niezależnych wytwórni wydających świetne rzeczy wciąż. A że ich nie słyszymy w radiu, to inna sprawa.

Ogólnie się zgadzam z Twoimi spostrzeżeniami. Trochę oczywistości, ale pewnie zależy dla kogo ;)
Ale nadal nie dowiedziałem się jak słuchać muzyki. Jest w ogóle jakaś recepta (pozostawiając otoczkę poza samą muzyką - zostawiając jedynie dźwięk)? :)

Na pewno kwestia przyzwyczajeń. Ważne, żeby podwyższać sobie poprzeczkę próbując kolejnych nowych rzeczy.
eenneell
Posty: 4157
Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
Lokalizacja: K-ków

Umiejetnosc sluchania muzyki.

#4

Post autor: eenneell »

A ja słucham i Haydna, i Stonesow...
PiLa i Edith Piaff... itd..itd...
( A np ' Boskiego Millesa" raczej nie- choć doceniam, z U2 podobnie- nie "leży"... O Irenie Santor nie wspomnę ):(
Byle było dobre "dla mojego ucha" :)
Fakt! z OPERĄ jestem na bakier :(
Dla mnie jedno jest pewne:
"Umiejętność słuchania muzyki" jest hasłem "zaczepnym"
Bo nie można się NAUCZYĆ WRAŻLIWOŚCI na każdą muzykę. Natomiest można czegoś nie lubić, ale docenić "kunszt".
To taka moja niepolemiczna impresja na wykład Pana Roberta! Trudno sie nie zgodzić z całym tekstem! no i polemizowac nie mogę bo jestem zwykłym "sluchaczem muzyki". A wykład i ciekawy i mądry, i dający "do myślenia"... Jeżli "cieszy" nas taka dyskusja o sztuce tzn, że jesteśmy ludźmi, a nie "cyborgami do robienia pieniędzy".
PS
Z tym też sie zgadzam:
loamesoile pisze:Bardzo ciekawy temat, ale zbyt dużo zagadnień naraz podejmujesz i ciężko się do tego ustosunkować jakoś.
No i świetnie, że loamesoile go odświeżył! (mnie jakoś umknął w "potyczkach technicznych")
pzdr
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Re: Umiejetnosc sluchania muzyki.

#5

Post autor: Robert007Lenert »

Milo, ze ktos zauwazyl ten temat :)
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Re: Umiejetnosc sluchania muzyki.

#6

Post autor: Robert007Lenert »

forte pisze: [.......... Każdy słucha tego co lubi chociaż nie wszyscy to samo słyszą............ ]FF
Bardzo trafna uwaga. W skrajnych przypadkach jakosc sluchu muzycznego moze bardzo przeszkadzac sluchajacemu. I nie mysle tutaj tylko o tych ktorym przyslowiowy slon nadepnal... problem moga miec i ci obdarzeni absolutem.
eenneell
Posty: 4157
Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
Lokalizacja: K-ków

Umiejetnosc sluchania muzyki.

#7

Post autor: eenneell »

Robert007Lenert pisze:I nie mysle tutaj tylko o tych ktorym przyslowiowy slon nadepnal... problem moga miec i ci obdarzeni absolutem.
HA!
Mnie może nie sloń, tylko wielbłąd nadepnął! (zebra, czy tapir) :D
Ale widzę (tzn słyszę) to, że np Ewa Demarczyk/ z muzyką Z. Koniecznego JEST, a wszelkie "interpretacje", są tylko "nieudolną" próbą zrobienia czegoś inaczej/lepiej... (Instrumentalnie to jedynie moze Możdzer by coś "poszalał"?)
To taki szybki przykład na to że coś "umiem słuchać", a czegoś podobnego już nie...

Niestety tak przyziemnie odpowiadam, ale wolę takie proste/konkretne dyskusje!
Mam nadzieję, że Autor tego wątku wyrozumiałym dla mnie będzie ;)
Ostatnio zmieniony 06 paź 2012, 15:32 przez eenneell, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Re: Umiejetnosc sluchania muzyki.

#8

Post autor: Robert007Lenert »

loamesoile pisze:Bardzo ciekawy temat, ale zbyt dużo zagadnień naraz podejmujesz i ciężko się do tego ustosunkować jakoś.
Robert007Lenert pisze:"Umiejestnosc sluchania muzyki .....nawet free jazz nie bedzie ci obcy".
Free jazz jest jeszcze całkiem całkiem przy EAI chociażby.
Odpowiedz: Sadze , ze masz podobnie jak ja . Chodzi o opere. Obaj jestesmy wychowani na wokalistyce rodem z bluesa. W rozumieniu muzyki klasycznej, operowej bluesmani falszuja. A dokladnie wiekszosc dzwiekow ktore spiewaja jest nietrafiona. Slizgaja sie plynie np pomiedzy C i Cis. Do tego bywa, ze nie przestrzegaja zasady dur - mol placzac te dwa tryby. Ta estetyka nam obu odpowiada i nagle trafiamy na jakiegos tenora czy inna Diwe operowa i mamy problem z ich "fortepianowym" sterylnym strojeniem. Wkurza nas to normalnie.
Czy ja wiem czy to to? Sam wokal i ta jego "sterylność" to jedno, ale do tego dochodzi jeszcze pewien sposób śpiewania czy modulacji głosu (który w muzyce klasycznej jest już na pierwszy rzut oka inny niż w popularnej), pewna wiążąca forma, sam styl muzyki, aż wreszcie treść śpiewana często po włosku czy niemiecku - często niezrozumiała. Myślę, że wszystkie te czynniki jakoś nakładają się na niezrozumienie opery. Ja osobiście też nie jestem miłośnikiem, choć sam sposób śpiewania mi się podoba (choć raczej bardziej u kobiet).

.............].
To co napisalem na temat opery, to oczywiscie uproszczenie. To co napisales, to w pewnym sensie rozwiniecie mojej mysli. Rzecz jest mocno zlozona, ale w sumie sprowadza sie do roznic pomiedzy estetyka wokalna wywodzaca sie z bluesa, gospels...itp a ta zakorzeniona w muzyce klasycznej. Inne zasady, inne wzorce.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Umiejetnosc sluchania muzyki.

#9

Post autor: Robert007Lenert »

Czesto w roznych dyskusjach pada okreslenie "osluchanie". Mowi sie,ze dana osoba jest osluchana muzycznie a inna ma braki w osluchaniu. Czy to tylko slogan, czy faktycznie ma to wplyw na odbieranie doznan muzycznych? Okazuje sie, ze swiadome obcowanie z muzyka rozwija słuch relatywny a ten z kolei pozwala nam na pelniejszy odbior materii dzwiekowej.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Re: Zagadki i łamigłówki dot. płyt winylowych

#10

Post autor: Robert007Lenert »

Wojtek pisze:
Robert007Lenert pisze:Chyba zbyt trudna zagadke zadalem.
Nie pierwszy raz pytasz o dźwięki ludzi w większości nieszkolonych muzycznie, tak więc niedziwota :)

Dawaj Greegoory ;)
Drugi raz /pierwsza zostala rozwiazana/. Zreszta co w tym dziwnego. Jesli sie slucha muzyki to oczywistym jest, ze trzeba slyszec dzwieki...inaczej sluchanie staje sie bezsensowne.
Awatar użytkownika
Micke
Posty: 209
Rejestracja: 04 paź 2011, 21:40

Zagadki i łamigłówki dot. płyt winylowych

#11

Post autor: Micke »

Tak ale to jest z twojego punktu widzenia, nie wszyscy słuchają po koleji każdego instrumentu, a potem całości utworu ;)

Po za tym wychwycenie jednego rozstrojonego dźwięku w fortepianie, moim zdaniem jest po za możliwościami odsłuchowymi przeciętnego człowieka ;) Co najwyżej będzie w stanie powiedzieć że coś tu jest nie tak, ale co dokładnie wątpię.

Chociaż osobiście może bym zwrócił na to uwagę słuchając, ale też ręki sobie uciąć nie dam, po za tym nie słyszałem wczesniej utworu, a teraz pewnie bym zaczął słuchać w poszukiwaniu rozstrojonego dźwięku, a to już się nie liczy :D
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Zagadki i łamigłówki dot. płyt winylowych

#12

Post autor: Robert007Lenert »

Micke pisze:Tak ale to jest z twojego punktu widzenia, nie wszyscy słuchają po koleji każdego instrumentu, a potem całości utworu

Po za tym wychwycenie jednego rozstrojonego dźwięku w fortepianie, moim zdaniem jest po za możliwościami odsłuchowymi przeciętnego człowieka
Nie chce zasmiecac tematu zagadek, ale do tego musze sie odniesc. 1.Nic nie bylo o sluchaniu instrumentow z osobna. Ponadto na tej plycie gra tylko jeden fortepian,
2.Jesli ktos slyszy roznice w predkosci gramofonu, roznice miedzy iglami , glosnikami, to z cala pewnoscia slyszy niestrojace dzwieki. C.D. nie nastapi :)
Awatar użytkownika
Wojtek
Administrator
Posty: 41674
Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Zagadki i łamigłówki dot. płyt winylowych

#13

Post autor: Wojtek »

Robert007Lenert pisze:Zreszta co w tym dziwnego. Jesli sie slucha muzyki to oczywistym jest, ze trzeba slyszec dzwieki...inaczej sluchanie staje sie bezsensowne.
Większość ludzi słucha muzyki bez sensu w takim razie. Dziwne jest właśnie to, że uważasz inaczej :)

Nie musisz kontynuować tej dygresji Robert (chyba że chcesz np. prywatnie), ale co do punktu 2. to nie jest prawda i raczej większość ludzi (speców, muzyków czy tez żaden z nich) się z tym nie zgodzi.

Byle "cep" wyłapie na słuch, że coś mu utwór nie tak gra (za wolno/za szybko) albo że jedna igła/wkładka/wzmacniacz/głośnik ma inne brzmienie od drugiej/drugiego, ale żeby rozpoznawać poszczególne tony/dźwięki danego instrumentu, to trzeba przynajmniej wiedzieć jak one w odosobnieniu brzmią i jak się nazywają, a to już wymaga dodatkowej wiedzy.
Czyż nie? :)
Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
http://www.winyl.net/viewtopic.php?f=6&t=6268
eenneell
Posty: 4157
Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
Lokalizacja: K-ków

Zagadki i łamigłówki dot. płyt winylowych

#14

Post autor: eenneell »

Robert007Lenert pisze:1.Nic nie bylo o sluchaniu instrumentow z osobna. Ponadto na tej plycie gra tylko jeden fortepian,
2.Jesli ktos slyszy roznice w predkosci gramofonu, roznice miedzy iglami , glosnikami, to z cala pewnoscia slyszy niestrojace dzwieki. C.D. nie nastapi :)
Dla mnie jasne ;)
Wojtek pisze:Większość ludzi słucha muzyki bez sensu w takim razie. Dziwne jest właśnie to, że uważasz inaczej :)
Mr Adminie; pitolisz :(
I robisz "ot" ;)
Awatar użytkownika
Wojtek
Administrator
Posty: 41674
Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Zagadki i łamigłówki dot. płyt winylowych

#15

Post autor: Wojtek »

eenneell pisze:Mr Adminie; pitolisz :(
"Pitoleniem" nazwałbym właśnie dość naiwny pogląd, że każdy słuchacz muzyki identyfikuje poszczególne dźwięki na wylot.
eenneell pisze:I robisz "ot" ;)
Z mojej strony to tyle :)

Cały czas wszyscy czekają na hasło od Greegoory tak czy siak.
Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
http://www.winyl.net/viewtopic.php?f=6&t=6268
ODPOWIEDZ