Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

eenneell
Posty: 4157
Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
Lokalizacja: K-ków

Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#31

Post autor: eenneell »

misienka2008 czy Ty jesteś filharmonikiem, czy po prostu lubisz klasykę :?: ;)
misienka2008
Posty: 1025
Rejestracja: 31 maja 2013, 09:43

Re: Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#32

Post autor: misienka2008 »

I jedno i drugie z tym, ze juz na emeryturze. Bez muzyki nawet urzadzone z przepychem wnetrze jest dla mnie jak nieumeblowane i puste. Gdybym mial wybierac miedzy meblami a aparatura wybralbym to ostatnie. Potrzebowalbym jeszcze tylko materaca, butelki wina i paru swiec. Taka skaza genetyczna. :doh:

Pozdrawiam
misienka2008
Posty: 1025
Rejestracja: 31 maja 2013, 09:43

Re: Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#33

Post autor: misienka2008 »

Jeszcze dopisek bo zapomnialem: milosnikom rocka moge polecic tworczosc holenderskiego zespolu Ekseption ( przedstawiciel tzw. rocka symfonicznego ). Bardzo dynamiczne, rockowe opracowania roznych tematow z klasyki.

Milego winylowania :)
eenneell
Posty: 4157
Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
Lokalizacja: K-ków

Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#34

Post autor: eenneell »

misienka2008 pisze:I jedno i drugie
Ja co prawda przed emeryturą ale:
misienka2008 pisze:Bez muzyki nawet urzadzone z przepychem wnetrze jest dla mnie jak nieumeblowane i puste. Gdybym mial wybierac miedzy meblami a aparatura wybralbym to ostatnie. Potrzebowalbym jeszcze tylko materaca, butelki wina i paru swiec
Z tym to nie mogę się niezgodzić :D
Pozdr
Łukasz
misienka2008
Posty: 1025
Rejestracja: 31 maja 2013, 09:43

Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#35

Post autor: misienka2008 »

Jesli komus za malo to jeszcze:

Rachmaninow, Sergiusz: Symfonia nr. 1 d-moll

Mahler, Gustaw: Symfonia nr. 1 D-dur

Beatles Symphony, Wadim Brodski-skrzypce z orkiestra symfoniczna ( utwory przerobione na klasyke )

Jesli ktos chce poznac Szostakowicza niech zacznie od V Symfonii pod dyr. Bernarda Haitink`a. Trudno uwierzyc, ze czlowiek z zachodniego kregu kulturowego tak potrafi wyczuc i zrozumiec rosyjska dusze. Gra Concertgebouw Orchestra. III cz. cudo :clap:

Swietnie slucha sie rowniez sciezek dzwiekowych z filmow: Tanczacy z wilkami, Ostatni Mochikanin, Rydwany ognia i Gladiator.

Zachecilem czy zniechecilem? Oto jest pytanie. :o :D

Pozdawiam
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2014, 02:19 przez misienka2008, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Carpenter
Posty: 815
Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
Gramofon: Kenwood KP-990
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#36

Post autor: Carpenter »

Z całą pewnością zachęciłeś, i na pewno nie tylko mnie. A czy możesz zdradzić co dokładnie robiłeś w tej filharmonii? Ktoś taki jak Ty jest bardzo cenny dla naszego forum :) - ze względu na doskonały słuch, osłuchanie, wiedzę muzyczną.
misienka2008
Posty: 1025
Rejestracja: 31 maja 2013, 09:43

Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#37

Post autor: misienka2008 »

Gralem w Filharmonii na stanowisku pierwszego oboisty. Lubiacych dzwiek oboju ( propozycji ciag dalszy, przepraszam :? ) namawiam na plyty Heinza Holligera, Szwajcara okrzyknietego krolem oboju. Ale ostroznie: nagral tez duzo muzyki wspolczesnej co nie kazdego zachwyci. Szukajcie jego nagran utworow klasycznych. Bajka. Na przyklad III cz. Koncertu G-dur Georga Philippa Telemanna na oboj milosny ( oboe d`amore ) to dla mnie jeden z najpiekniejszych " kawalkow "jakie slyszalem w zyciu. Taki ladunek smutku, zalu i skargi trudno gdzies indziej znalezc. Facet jest nieprawdopodobnie muzykalny.I to w sposob naturalny, niewymuszony.:roll:
Pozdrowienia
Ostatnio zmieniony 16 mar 2014, 21:25 przez misienka2008, łącznie zmieniany 1 raz.
aleks62
Posty: 3
Rejestracja: 02 mar 2014, 15:24

Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#38

Post autor: aleks62 »

Witam.

Proponuję posłuchać Bacha. :) wbrew pozorom Jego muzyka to nie tylko matematyka ale przede wszystkim harmonia idealna.W Jego muzyce nie ma zbędnej nuty.
Na początek preludium i fuga C -dur i c - moll z D.W.K.
Suita angieska a-moll i g-moll oraz partita c - moll
I OCZYWIŚCIE KONCERTY BRANDENBURSKIE , A TAKŻE KONCERTY FORTEPIANOWE KONIECZNIE PERAHIA ALBO GAVRILOV Z MARRINEREM

Miód na ucho :)
POLECAM
Awatar użytkownika
Carpenter
Posty: 815
Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
Gramofon: Kenwood KP-990
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#39

Post autor: Carpenter »

misienka2008 pisze:Gralem w Filharmonii na stanowisku pierwszego oboisty.
Pięknie! To zapewne setki razy grałeś cudowne partie solowe! Podziwiam ludzi, którzy potrafili tak perfekcyjnie opanować instrument! A obój ma wyjątkowo czarowne brzmienie! I dzięki za podpowiedź nt. Heinza Holligera.
misienka2008
Posty: 1025
Rejestracja: 31 maja 2013, 09:43

Re: Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#40

Post autor: misienka2008 »

Mendelsohn-Bartholdy: symfonie " Wloska ", " Szkocka " i Koncert skrzypcowy.

Tompete und Orgel, Vol. 2, EMI, Maurice Andre-trabka, June Parker-Smith-organy. Wiazanka bardzo melodyjnych czesci utworow klasycznych. Wspaniala akustyka koscielna.

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 29 maja 2014, 01:29 przez misienka2008, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Derayes
Posty: 41
Rejestracja: 01 lis 2013, 12:40

Re: Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#41

Post autor: Derayes »

Robertson pisze:
Atak helikoptrów w czasie Apokalisy przy Valkirii Wagnera już chyba przeszedł do klasyki ! :D
Szkoda tylko ze niektory zakonczyli przygode z mistrzem z Bayreuth na tym jedynym fragmencie.

Wagnera (ktorego ubostwiam) serdecznie ODRADZAM na poczatek!!! :roll:

To tak jakby komus polecac King Crimson zanim poslucha np. Beatlesow. :geek:

Polecam to co juz polecili poprzednicy:

'Adagio' Albinoniego- tu klania sie The Doors ale stanowczo polecam oryginal!
'Kanon D-dur' Pachelbela- ostatnio przerabiany nawet przez raperow.
'Aria na strunie G' Bacha
Koncerty Vivaldiego
Mozart- masa rozmaitych utworow
Awatar użytkownika
Carpenter
Posty: 815
Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
Gramofon: Kenwood KP-990
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#42

Post autor: Carpenter »

misienka2008 pisze:Gralem w Filharmonii na stanowisku pierwszego oboisty. Lubiacych dzwiek oboju ( propozycji ciag dalszy, przepraszam :? ) namawiam na plyty Heinza Holligera, Szwajcara okrzyknietego krolem oboju. Ale ostroznie: nagral tez duzo muzyki wspolczesnej co nie kazdego zachwyci. Szukajcie jego nagran utworow klasycznych. Bajka. Na przyklad III cz. Koncertu G-dur Georga Philippa Telemanna na oboj milosny ( oboe d`amore ) to dla mnie jeden z najpiekniejszych " kawalkow "jakie slyszalem w zyciu. Taki ladunek smutku, zalu i skargi trudno gdzies indziej znalezc. Facet jest nieprawdopodobnie muzykalny.I to w sposob naturalny, niewymuszony.:roll:
Pozdrowienia
Udało mi się kupić płytę z koncertami Bacha, m.in. z koncertem na obój miłosny A-dur BWV 1055, w którym gra Heiz Holliger. Rzeczywiście, gra pięknie! Jego gra kojarzy mi się z grą Pau Casalsa na wiolonczeli, ze względu na, jak mi się wydaje (a ja laikiem jestem) umiejętność nadania każdej nucie innej barwy, innej emocji, innego tempa. Innymi słowy, ogrom uczuć i emocji w grze obu Panów mnie urzeka. Oczywiście Casals grał niesamowicie energetycznie, podczas gdy Holliger gra nostalgicznie, ale interpretacja każdego dźwięku odrębnie jest niesamowita u obu.
Dzięki, misienka2008, za polecenie Heniza Holligera! Będę szukał koncertu Telemanna, o którym napisałeś.

Może to trochę off topic, ale z wielką ciekawością przeczytałbym Twoje, misienka2008, refleksje o tym co czyni wirtuoza instrumentu. Grałeś jako pierwszy obój w orkiestrze symfonicznej, co oznacza, że byłeś najlepszy spośród setek innych oboistów. A jednak nie zrobiłeś międzynarodowej kariery solowej ( a może?). Co Twoim zdaniem, oprócz niezbędnego szczęścia i układów, sprawia, że ktoś staje się sławą światowej rangi, że gra w sposób czarowny? Czy jest lepszy od innych pod względem technicznym? Czy inni dobrzy muzycy są równie dobrzy technicznie? Holliger wg Wikipedii opanował technikę oddechu cyrkulacyjnego. Czy to może stanowić o przewadze nad innymi muzykami? A może przewaga polega na jakimś feelingu, na "czuciu", które pozwala nadać wykonaniu niepowtarzalny urok i odkryć nowe smaczki i nowe wartości w utworze?
misienka2008
Posty: 1025
Rejestracja: 31 maja 2013, 09:43

Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#43

Post autor: misienka2008 »

Masz dobre wyczucie. Pablo Casals gra rzeczywiscie czesto w sposob dynamiczny a Holliger czesto nostalgicznie. Muzyka romantyczna nie ma patentu na melancholie czy smutek. Ja lubie bardzo klasyke; jest tam wbrew pozorom bardzo duzo uczuc. One sa bardziej refleksyjne, stonowane ale nie mniej glebokie. Trzeba tylko umiec trafic w odpowiednie tempo o czym wspominalem wczesniej. Dzis zyjemy bardzo szybko i dawne tempa muzyczne wydaja sie zbyt wolne i przez to nudne. Jesli jednak sluchacz potrafi troche wyhamowac otwiera sie przed nim bajkowy swiat. Dzis mozna uslyszec precyzyjnie zagrane utwory przez swietnie wyszkolonych muzykow ale ludzie wychodza z koncertow zachwyceni, podnieceni, oszolomieni - nie wzruszeni. Mowi sie: tam gdzie konczy sie rzemioslo zaczyna sie sztuka. Niestety bardzo czesto slyszymy tylko swietne, nie przecze, rzemioslo. A sztuka ma wzruszac, poruszac wyobraznie, pielegnowac wrazliwosc, przekazywac uczucia. Rzemioslo ma to tylko umozliwiac.

Artur Rubinstein powiedzial kiedys, ze w obecnych czasach nie zdobylby slawy. Nie wygralby zadnego konkursu co jest dzis podstawa do zrobienia miedzynarodowej kariery solistycznej. Jego technika pianistyczna nie byla doskonala ale w tamtych czasach bardziej zwracano uwage na muzykalnosc a nie na to czy soliscie omsknal sie w ktoryms miejscu palec. Dzis wygrywa niezawodnosc techniczna, muzykalnosc jest na drugim miejscu. Podam przyklad: Jascha Heifetz - genialny ale jak dla mnie bezduszny i mechanicznie grajacy skrzypek. Ja osobiscie nie moge go sluchac.

Co czyni z muzyka wirtuoza? Stopien opanowania instrumentu plus sila muzykalnosci. Solisci to najwyzsza klasa. Poza tym niezwykle wazna jest niezawodnosc. Muzyka jest sztuka czasu realnego, nie mozemy, jak malarz czy rzezbiarz poprawic swojego wykonania. To rodzi olbrzymie stresy, jest gigantycznym wyzwaniem. Nie moge dzis grac troszke wolniej bo mam goraczke lub chandre. Musisz ZA KAZDYM RAZEM DAC Z SIEBIE WSZYSTKO. Na kazdej probie, na kazdym koncercie i przez cale zycie zawodowe.

Trudno pisac o sobie. Powiem tylko, ze czuje sie spelniony jako muzyk. Gralem kilka razy z orkiestra jako solista, odbylem dluga trase po Europie z zespolem kameralnym jako jego czlonek i solista. Z pewnoscia nie nazwalbym tego kariera. Kilka komplementow od dyrygentow ktorych cenie, kilkanascie recenzji prasowych na scianie grzeje moje ego, troche szacunku i uznania kolegow i to wszystko. I pare niepowodzen dla rownego rachunku.

Permanentny oddech przydaje sie, ale nie jest sam w sobie decydujacy. Kompozytorzy napisali kilka solowek orkiestrowych i partii kameralnych tak dlugich, ze ta technika oddychania sie przydaje. Ale nie wszystkim to odpowiada: sa tacy ktorzy uwazaja, ze jest to nienaturalne i zwracaja uwage, ze pierwotna muzyka byla spiewana i oddech ( czyli mala przerwa we frazie ) jest konieczny, naturalny, lepiej oddaje ducha muzyki i bardziej przemawia do ogolu sluchaczy.

Nie, nie wszyscy muzycy sa tak sprawni technicznie jak Holliger czy inni solisci. Oni posiedli maksymalna sprawnosc czy wrecz pelna swobode techniczna i dzieki niej sa w stanie pokazac swoja muzykalnosc w stopniu najwyzszym ( o ile ja posiadaja, oczywiscie ). Powtorze: sztuka zaczyna sie tam gdzie konczy sie rzemioslo. To polaczenie stawia ich na piedestale. Muzykalnosc to juz najwyzszy stopien wtajemniczenia. Jesli jej nie ma pozostaje tylko rzemioslo. I kazdy sluchacz powinien sam ocenic jaki rodzaj muzykalnosci go " bierze ". Im lepszy muzyk tym wiecej sluchaczy jest w stanie oczarowac.

Sa tez ludzie muzykalni ktorzy nie sa w stanie w stopniu dostatecznym opanowac techniki instrumentu i przepadaja " na trasie ". Pewien zakres " malpiej zrecznosci " trzeba w sobie miec. No i " olow w d.... " tzn. siedziec i cwiczyc, siedziec i cwiczyc, siedziec i cwiczyc... Edit. Przepraszam za to sformulowanie, ale tak sie mowi.

Wysmazylem niezly elaborat. Wojtek pewnie sie wkurzy ale co tam. Dla propagowania muzyki moge paradowac z podbitym okiem.

Gdybym mogl jeszcze w czyms pomoc, cos wyjasnic, wal jak w dym.

Zachecam i pozdrawiam.
Awatar użytkownika
zoombie
Posty: 1029
Rejestracja: 06 maja 2013, 21:36
Lokalizacja: Łódź

Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#44

Post autor: zoombie »

misienka2008 pisze:Wysmazylem niezly elaborat. Wojtek pewnie sie wkurzy ale co tam.
Raczej nie powinien. A inni tylko przyklasną, złożą pokłon i podziękują. Ja jestem wśród nich.
Awatar użytkownika
Carpenter
Posty: 815
Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
Gramofon: Kenwood KP-990
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Klasyka - od czego zacząć? (gdyby ktoś chciał)

#45

Post autor: Carpenter »

A mnie się wydaje, że Wojtek, będąc człowiekiem kochającym muzykę, doskonale rozumie, że to, co napisałeś świetnie się mieści w tym wątku. W końcu odpowiedź na pytanie "Klasyka - od czego zacząć?" to coś więcej niż polecanie utworów czy wykonań. Co komu da zakup tej czy innej płyty i katowanie się nią jeśli nie nauczył się jeszcze odbierać tą muzykę w odpowiedni sposób. Może więc równocześnie ze słuchaniem polecanych kompozycji należy doszkolić się w "teorii". I nie mam tu na myśli historii czy teorii muzyki, bo to jednych może fascynować, a innych nudzić, ale właśnie takie sprawy jak kwestia mistrzostwa, geniuszu, tego co w sztuce najlepsze.

Twoje doświadczenia, misienka, w tej kwestii są wręcz bezcenne dla nas, forumowiczów, którzy nie grają na instrumentach, a może najbardziej dla tych, którzy tak jak ja otarli się o grę na którymś z nich. Czytałem Twoje słowa i stwierdzam, że ująłeś niezwykle celnie i precyzyjnie na czym polega różnica między rzemiosłem a sztuką. Kiedy czytałem co piszesz o doskonałości technicznej nie popartej muzykalnością, pomyślałem sobie właśnie o Jaschy Heifetzu, którego zawsze krytykowano za bezduszność interpretacji. Kiedy dowiedziałem się o nim zacząłem szukać jego nagrań. Dziś mam na CD wszystko co nagrał (ponad 40 CD). Czasem sobie wybieram coś do posłuchania z tego zestawu, ale jest tak jak mówili jego krytycy i jak Ty napisałeś: te wykonania nie porywają. Myśląc o Heifetzu, na zasadzie kontrastu pomyślałem o naszej Idzie Haendel, która na moje "amatorskie ucho" i "niewprawne serce" gra tak, że słucham jej z zapartym tchem. Strasznie żałuję, że dotąd nie mam żadnego winyla z jej wykonaniami (pocieszam się paroma CD).

Rozumiem, że nie wypada Ci się chwalić i bardzo dziękuję nawet za te oszczędne informacje o Twoich występach. Co byś nie powiedział, Twoje dokonania są więcej niż znaczące. Piękne chwile które są ukoronowaniem tysięcy godzin ćwiczeń. A czy można gdzieś w sieci poczytać o tych występach Waszego zespołu kameralnego? Jaki repertuar graliście? Jakie instrumenty wchodziły w jego skład? I czy nadal istnieje? Zapewne tak, domyślam się. Więc napisz nam jak się ten zespół nazywa - koniecznie :)

Chciałbym jeszcze zapytać Cię o Twój osobisty wybór skrzypka/skrzypaczki. Znam parę wielkich nazwisk - Menuchin, Stern, Voicu, Kogan, bracia Ojstrach, plus oczywiście wymienieni wcześniej Heifetz i Ida Haendel - ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Z młodych bardzo lubię słuchać Davida Garretta, choć chyba trochę się rozmienia na drobne grając pop (a może robi dobrą robotę i przyciąga młodych do muzyki klasycznej?). Ze "starych" lubię słuchać kilku zachowanych antycznych nagrań Pablo de Sarasate. A kogo Ty lubisz, misienka?
ODPOWIEDZ