Użyta przez Ciebie argumentacja najlepiej świdaczy o ty, jak trudno obronić tą tezę:
Jakbym bardzo nie cenił Colemana Hawkinsa (a cenię i nie kwestionuję Jego dokonań), pisanie, że jego zasługi są nieporównywalnie większe od Artiego Shawa, czy Charliego Mingusa uważam za nieupoważnione, bo:Podam teraz liste nazwisk... liste na chwile obecna zamknieta. Jesli ktos interesuje sie jazzem winien zapoznac sie z tymi postaciami. Zaslugi roznych muzykow sa rozne /mniejsze badz wieksze/... Zaslugi tych wymienionych ponizej sa nieporownywalne z innymi. To po prostu najwazniesze postacie w historii jazzu!
I bezwzględne zamykanie drzwi przed Nimi (i nie tylko tymi dwoma), bo koniec i kropka, również nie nie przekonuje.Wprowadzanie gradacji pomiedzy takimi geniuszami jak Coltrane , Monk, Davis, Mingus...itd jest zawsze sprawa umowna...bo geniusz to geniusz..nie ma nadgeniusza
Gdyby temat dotyczył muzyki psychedelicznej, bluesa lub czegoś jeszcze innego, sytuacja będzie wyglądać podobnie: listę osobistą każdy jest upoważniony zamykać (chociaż też nie widzę sensu), natomiast "obiektywną" autorytatywnie zamykać, to bardzo ryzykowne....