Historia muzyki metalowej

Pablo69
Posty: 47
Rejestracja: 01 paź 2012, 19:52
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Historia muzyki metalowej

#16

Post autor: Pablo69 »

Styl muzyczny zwany grungem to wymysł mediów, które wepchnęły do niego wszystkie zespoły z Seattle, które zaczęły karierę na przełomie lat 80./90., których członkowie ubierali się w podobny sposób. Sami muzycy zawsze odcinali się od nazywania ich zespołami grunge'owymi, Soundgarden i Alice in Chains uważali się za kapele metalowe, Nirvana za punkową. Nie wiem do jakiego nurtu chcieli być zaliczani goście z Pearl Jam, ale najbliżej im było do tradycyjnego rocka i hard rocka. Wymienione przez Ciebie utwory pochodzą z albumu "Yield", który nie jest zaliczany do grunge'u. Lepszym przykładem byłyby utwory "Spin the Black Circle" i "Last Exit" z "Vitalogy" czyli ostatniego albumu Pearl Jam klasyfikowanego jako grunge'owy - ale wg innych jest to ich pierwszy nie-grunge'owy longplay. Natomiast na dwóch pierwszych płytach - uznawanych za klasykę grunge'u "Ten" i "Vs." - punku nie ma wcale.

Led Zeppelin, Deep Purple i Black Sabbath - każdy z tych zespołów gra inaczej, bo też w rzeczywistości nie należą do tego samego stylu. Dopiero z elementów ich stylów (po odrzuceniu zaś innych charakterystycznych cech ich twórczości) powstał heavy metal. Najbliżej do tego, co obecnie jest nazywane metalem było Black Sabbath. Ale taki Led Zeppelin - który prawdopodobnie był pierwszym zespołem do którego wykorzystano termin "heavy metal" - nie jest obecnie zaliczany do metalu, a do hard rocka (zaś najlepszym określeniem dla nich byłby ciężki blues). Deep Purple też zaliczany jest teraz do hard rocka, nie metalu (btw, zawsze mnie zastanawiało czemu w sklepach typu Media Market ich płyty stoją w dziale "muzyka zagraniczna", a w "ciężkich brzmieniach" umieścili różne Grindeje i Linkinparki).
Awatar użytkownika
Tarkus
Posty: 3178
Rejestracja: 22 paź 2011, 22:42
Lokalizacja: Olkusz

Historia muzyki metalowej

#17

Post autor: Tarkus »

Nie wiem, czy Bach i Vivaldi zastanawiali się nad tym, że obydwaj są kompozytorami barokowymi. Nie artyści, lecz krytycy i historycy sztuki są od nazywania stylów i ustalania przynależności do nich. Faktem jest, że z Seattle pochodził Jimi Hendrix. Faktem jest też, że jego o 20 lat młodsi krajanie świadomie lub nie kontynuowali jego podejście do muzyki (w różnym stopniu oczywiście).
Powiedzmy, że "Yield" to nie grunge, ale tak rozumując, The Clash na "Combat Rock" nie są już zespołem punkowym, a może nawet nigdy nim nie byli. Co do "Ten", Pearl Jam są tam być może bliżej Nowej Fali (dobry przykład: "Even Flow", jeszcze lepszy: "Why Go") niż czystego punk-rocka lat 70, choć co zrobić z takim "Porch" (nie mówiąc o zakończeniu "Jeremy")? Słuchając tej płyty odnoszę chwilami wrażenie, że jednym ze źródeł ich inspiracji mógł być zespół MC5 (uważany gdzieniegdzie za prekursorów punka i metalu jednocześnie). O znajomości Led Zeppelin zdaje się natomiast świadczyć "Oceans", przywodzące na myśl m.in. "Rain Song", ale też "drugą połowę" LZ-III. Jednakże "pearljamowa" skłonność do kontrastowania "ciężkich" riffów z "leniwym" wokalem (vide np. "Alive") sytuuje ich bliżej takiej Nirvany (szczególnie z "In Utero") niż się "na pierwszy rzut ucha" może wydawać.
Nirvana mogła się deklarować jako zespół punkowy, ale w ich grze (szczególnie z "Nevermind", ale oczywiście nie tylko!) co i rusz potężne riffy volens-nolens zbliżają ten zespół do metalu. Ponadto nie mniej wyraźnie w całej twórczości zespołu czytelne są wpływy popu, czy pop-rocka (wspomnijmy estymę, jaką Cobain darzył The Beatles), a śladowo i country ("zaśpiewy" rodem z Nashville odnaleźć można w "In Bloom", a być może śladowo też w "All Apologies").
Z Led Zeppelin jest ten problem, że byli szalenie eklektyczni (oczywiście nie aż tak, jak The Beatles czy Queen) i dlatego nie mieszczą się do końca w żadnej szufladce, tym niemniej wiele ich nagrań brzmi jak heavy metal ("Immigrant Song", "Communication Breakdown" itp.). Niemniej umieszczenie ich, a jeszcze bardziej Deep Purple, w szufladce z napisem "hard-rock" razem z The Cream, raczej potęguje bałagan niż go zmniejsza. Co do wpływów czysto bluesowych, u wczesnego Black Sabbath są one nie mniej wyraźne niż u Led Zeppelin; najmniej być może jest ich u Deep Purple, którzy czerpali więcej z rock-and-rolla niż bezpośrednio z bluesa i rhythm-and-bluesa (choć też nie do końca, bo weźmy "Lazy"...).
Być może najporęczniej byłoby nazwać LZ/DP/BS zespołami "pre-metalowymi", jako, że były bezpośrednią inspiracją dla "metalowców" lat 70/80. Podobnie "wielką czwórkę grunge'u" można by określić jako "pre-grunge", ponieważ u późniejszych zespołów identyfikujących się z grunge (także w Polsce) słychać w różnym nasilenieu wpływy wszystkich tych kapel.
Pablo69 pisze:Led Zeppelin, Deep Purple i Black Sabbath - każdy z tych zespołów gra inaczej, bo też w rzeczywistości nie należą do tego samego stylu.
Beethoven, Chopin, Berlioz - każdy z tych muzyków grał inaczej, a zatem nie należeli do tego samego stylu? Powtarzam: styl nie polega na identyczności, lecz na posiadaniu istotnych cech wspólnych, które w żadnym razie nie wykluczają jednoczesnego istnienia bardzo wyraźnych indywidualnych różnic.
Słucham winyli. Słucham kompaktów. Słucham kaset. Po prostu kocham MUZYKĘ.

Fundacja Kultury AFRONT http://afront.org.pl/
O MNIE I "CZARNYM CHEVROLECIE" (free)
Pablo69
Posty: 47
Rejestracja: 01 paź 2012, 19:52
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Historia muzyki metalowej

#18

Post autor: Pablo69 »

Tarkus pisze:Nie artyści, lecz krytycy i historycy sztuki są od nazywania stylów i ustalania przynależności do nich.
To tacy sami ludzie, jak każdy inny. Owszem, historycy sztuki mogą mieć większą wiedzę (choć oni akurat muzyką rockową raczej się nie zajmują), ale dlaczego zdanie krytyków miałoby mieć jakąkolwiek wartość? To tylko wyrażanie opinii, nic więcej ponad to, co my tu właśnie robimy.
Tarkus pisze:O znajomości Led Zeppelin zdaje się natomiast świadczyć "Oceans", przywodzące na myśl m.in. "Rain Song", ale też "drugą połowę" LZ-III.
Czyli nawiązanie do akustycznych, ocierających się o folk, utworów Led Zeppelin, świadczy o inspiracji Pearl Jamu heavy metalem?
Tarkus pisze:"wielką czwórkę grunge'u" można by określić jako "pre-grunge", ponieważ u późniejszych zespołów identyfikujących się z grunge (także w Polsce) słychać w różnym nasilenieu wpływy wszystkich tych kapel.
Pierwszymi wykonawcami zaliczanymi do grunge'u były takie zespoły jak Mother Love Bone, Green River, Melvins, a z "wielkiej czwórki" tylko Soundgarden należy do prekursorów takiego grania. Dlatego też określanie powstałych później grup "pre-grungem" jest śmieszne.
"Późniejsze zespoły identyfikujące się z grungem" to tzw. post-grunge.
Jakim cudem polska kapela może być grunge'owa, jeśli określenie to dotyczy wyłącznie grup działających w konkretnym miejscu i czasie?

Podobnie jak z grungem było wcześniej z krautrockiem - o przynależności do tego nurtu decydowało pochodzenie (niemieckie) wykonawcy, a nie styl, gdyż zaliczano do niego zarówno grupy grające muzykę elektroniczną (Tangerine Dream, Kraftwerk), jak i rockową (np. pierwszy album Scorpions, "Lonesome Crow"). W tym przypadku jednak znacznie trudniej dopatrzeć się owych cech wspólnych.
Tarkus pisze:Beethoven, Chopin, Berlioz - każdy z tych muzyków grał inaczej, a zatem nie należeli do tego samego stylu? Powtarzam: styl nie polega na identyczności, lecz na posiadaniu istotnych cech wspólnych, które w żadnym razie nie wykluczają jednoczesnego istnienia bardzo wyraźnych indywidualnych różnic.
Muzyka metalowa ma istotne cechy wspólne z muzyką klasyczną, bluesem, nawet jazzem, nie wspominając już o rocku. Czy to znaczy, że wszyscy przedstawiciele tych gatunków należą do tego samego stylu?
Awatar użytkownika
Tarkus
Posty: 3178
Rejestracja: 22 paź 2011, 22:42
Lokalizacja: Olkusz

Re: Historia muzyki metalowej

#19

Post autor: Tarkus »

Pablo69 pisze:
Tarkus pisze:Nie artyści, lecz krytycy i historycy sztuki są od nazywania stylów i ustalania przynależności do nich.
To tacy sami ludzie, jak każdy inny. Owszem, historycy sztuki mogą mieć większą wiedzę (choć oni akurat muzyką rockową raczej się nie zajmują), ale dlaczego zdanie krytyków miałoby mieć jakąkolwiek wartość? To tylko wyrażanie opinii, nic więcej ponad to, co my tu właśnie robimy.
Przede wszytkim krytyk, a zwłaszcza historyk sztuki (zdziwiłbyś się, ale rock ma już swoich historyków) patrzy z dystansu czasoprzestrzennego, a nie, jak artysta, "ze środka". Między tym, co artysta chce osiągnąć, a tym, co w rezultacie osiąga, zieje nieraz olbrzymia przepaść, dlatego to, co deklaruje, nie zawsze jest miarodajne.
Pablo69 pisze:Czyli nawiązanie do akustycznych, ocierających się o folk, utworów Led Zeppelin, świadczy o inspiracji Pearl Jamu heavy metalem?
Oczywiście nie, ale inspiracje z kręgu MC5 - częściowo tak.
Pablo69 pisze:Pierwszymi wykonawcami zaliczanymi do grunge'u były takie zespoły jak Mother Love Bone, Green River, Melvins, a z "wielkiej czwórki" tylko Soundgarden należy do prekursorów takiego grania. Dlatego też określanie powstałych później grup "pre-grungem" jest śmieszne.
"Późniejsze zespoły identyfikujące się z grungem" to tzw. post-grunge.
Mówiąc tak, poświadczasz, że istnieją pewne cechy wspólne twórczości kapel identyfikowanych jako grunge. Bo oczywiście istnieją. A to, że nagrania tych kapel jednocześnie różnią się od siebie, tylko dobrze o nich świadczy. Jeszcze raz: może wykonawcy dance grali wszyscy "na jedno kopyto", ale ogólnie styl na tym nie polega.
Pablo69 pisze:Jakim cudem polska kapela może być grunge'owa, jeśli określenie to dotyczy wyłącznie grup działających w konkretnym miejscu i czasie?
Jeśli uprzemy się, że grunge to tylko Seattle i tylko przełom lat 80/90, to oczywiście nie może. Jeśli natomiast jako grunge okreslimy po prostu granie takie, jakie narodziło się w danym miejscu i czasie (tak, jak hard-rock narodził się w Anglii w latach 60.), to oczywiście każdy zespół grający tak a nie inaczej należałoby określić jako grunge'owy.
Pablo69 pisze:Podobnie jak z grungem było wcześniej z krautrockiem - o przynależności do tego nurtu decydowało pochodzenie (niemieckie) wykonawcy, a nie styl, gdyż zaliczano do niego zarówno grupy grające muzykę elektroniczną (Tangerine Dream, Kraftwerk), jak i rockową (np. pierwszy album Scorpions, "Lonesome Crow"). W tym przypadku jednak znacznie trudniej dopatrzeć się owych cech wspólnych.?
Trzeba tu uczynić dwa rozróżnienia. Po pierwsze to, od czego zespoły krautrockowe zaczynały i to, to czego doszły, to często dwie rózne rzeczy. Zarówno Tangerine Dream, jak i Organisation (którego liderzy założyć mieli Kraftwerk), zaczynali jako rockowe zespoły psychodeliczno-progresywne. Ich późniejszych, "dojrzałych" nagrań nie zalicza się już do krautrocka, lecz do Deutsche Welle. Ponadto istniał główny nurt krautrocka, oparty na mocnych riffach gitarowo-organowych i jazzujących solówkach, oraz nurty poboczne. Zespoły głównego nurtu miały z sobą wiele wspólnego, choć oczywiście "wspólnota miejsca i czasu" była tym, co wydzielało je z ogółu zespołów progresywnego rocka. Natomiast grunge to zjawisko o mniejszej skali i mimo wszystko mniejszym rozrzucie stylistycznym.
Pablo69 pisze:Muzyka metalowa ma istotne cechy wspólne z muzyką klasyczną, bluesem, nawet jazzem, nie wspominając już o rocku. Czy to znaczy, że wszyscy przedstawiciele tych gatunków należą do tego samego stylu?
Mimo wszystko Deep Purple, Black Sabbath i "ciężko" grający Led Zeppelin mają nieporównywalnie więcej czysto muzycznych cech wspólnych niż np. Elvis Presley i Rick Wakeman.
Słucham winyli. Słucham kompaktów. Słucham kaset. Po prostu kocham MUZYKĘ.

Fundacja Kultury AFRONT http://afront.org.pl/
O MNIE I "CZARNYM CHEVROLECIE" (free)
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Historia muzyki metalowej

#20

Post autor: Robert007Lenert »

Musze przyznac Tarkus, ze rzeczowo bronisz swoich racji. Nie ze wszystkim sie zgadzam, ale to juz osobna kwestia. Natomiast Twoja argumentacja jest poparta spora wiedza. W ogole to prowadzicie z Pablo interesujaca dyskusje. Dobry material pogladowy. Czytam z przyjemnoscia. Nie wykluczam, ze niebawem sie wlacze :)
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Historia muzyki metalowej

#21

Post autor: Robert007Lenert »

Pablo69 pisze:To tacy sami ludzie, jak każdy inny. Owszem, historycy sztuki mogą mieć większą wiedzę (choć oni akurat muzyką rockową raczej się nie zajmują), ale dlaczego zdanie krytyków miałoby mieć jakąkolwiek wartość? To tylko wyrażanie opinii, nic więcej ponad to, co my tu właśnie robimy.
Zdanie dobrych krytykow jest istotne. Niestety w dobie internetu pisac moze kazdy bez wzgledu na posiadana wiedze i umiejetnosci i prowadzic krytykanctwo a nie krytyke. Solidna krytyka poparta jest solidna argumentacja oparta o znajomosc tematu.
Pablo69
Posty: 47
Rejestracja: 01 paź 2012, 19:52
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Historia muzyki metalowej

#22

Post autor: Pablo69 »

Tarkus pisze:Przede wszytkim krytyk, a zwłaszcza historyk sztuki (zdziwiłbyś się, ale rock ma już swoich historyków) patrzy z dystansu czasoprzestrzennego, a nie, jak artysta, "ze środka". Między tym, co artysta chce osiągnąć, a tym, co w rezultacie osiąga, zieje nieraz olbrzymia przepaść, dlatego to, co deklaruje, nie zawsze jest miarodajne.
Tak, obecnie mogą patrzeć z dystansu. Jednak w chwili kiedy powstał termin "grunge", ani w przypadku krytyków, ani nikogo innego, nie mogło być mowy o żadnym dystansie. Chyba przyznasz, że "na gorąco" było możliwe zbyt pochopne zaliczenie którejś grupy do tego nurtu? Dobrym przykładem było podpięcie pod grunge Radiohead, kiedy ukazał się utwór "Creep".
Tarkus pisze:Mówiąc tak, poświadczasz, że istnieją pewne cechy wspólne twórczości kapel identyfikowanych jako grunge. Bo oczywiście istnieją.
Tego nie neguję, oczywiście, że istnieją podobieństwa między tymi wykonawcami - między jednymi większe, między innymi mniejsze. Jednak grunge to znacznie szersze pojęcie niż tylko muzyka. To także konkretny światopogląd, styl ubierania, całego życia praktycznie. Jako nazwa stylu muzycznego jest też wg mnie niepotrzebny, bo każdego jego przedstawiciela można bez problemu przyporządkować do innych podgatunków rocka (większość do kilku, bo ich muzyka jest hybrydą różnych odmian tej muzyki).
Zupełnie nie zgadzam się z tezą od której zaczęła się ta dyskusja, czyli "Grunge jest zaś dzieckiem metalu i melodyjnego punku". Mogę się zgodzić, że elementy obu tych dwóch gatunków są - w mniejszym lub większym stopniu - obecne w twórczości przedstawicieli grunge'u (choć jak pisałem, u AiC nie słychać nic z punku; u Nirvany nie słyszę nic z metalu), ale przecież każdy z tych zespołów czerpał ponadto z wielu innych stylistyk, zatem było to znaczne uproszczenie.
Tarkus pisze:Jeśli uprzemy się, że grunge to tylko Seattle i tylko przełom lat 80/90, to oczywiście nie może. Jeśli natomiast jako grunge okreslimy po prostu granie takie, jakie narodziło się w danym miejscu i czasie (tak, jak hard-rock narodził się w Anglii w latach 60.), to oczywiście każdy zespół grający tak a nie inaczej należałoby określić jako grunge'owy.
Jednak ogólnie przyjęło się nie uważać naśladowców grup z Seattle za przedstawicieli grunge'u, co poniekąd potwierdza to, co napisałem wyżej o szerokości (pod względem zakresu tego, czego dotyczy), a jednocześnie ograniczenia (pod względem miejsca i czasu) tego pojęcia. U naśladowców brakuje też naturalności, która jest jedną z cech charakterystycznych tego - niech już będzie - stylu. Szczerość zastąpiło wyrachowanie, chęć odtworzenia konkretnego brzmienia, zamiast poszukiwania własnego (np. zespół Bush).
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Historia muzyki metalowej

#23

Post autor: Robert007Lenert »

Coraz ciekawiej sie robi :) Argumentacja Pablo, tez niczego sobie.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Historia muzyki metalowej

#24

Post autor: Robert007Lenert »

Grunge - tak w 2-ch zdaniach. Riffy rodem z hard rocka wykonane w estetyce punk /czyli raczej nonszalancko/ oraz minimalizacja partii solowych /znow wplyw punku/. Do tego wokalisci bardziej zafascynowani melodyka i estetyka rodem z lat 60 /czyli piosenkowo a nie wrzaskliwie jak w hevy/.
eenneell
Posty: 4157
Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
Lokalizacja: K-ków

Historia muzyki metalowej

#25

Post autor: eenneell »

Robert007Lenert pisze:Grunge - tak w 2-ch zdaniach
A można prosić o jakieś przykłady?/linki!?
Awatar użytkownika
Tarkus
Posty: 3178
Rejestracja: 22 paź 2011, 22:42
Lokalizacja: Olkusz

Re: Historia muzyki metalowej

#26

Post autor: Tarkus »

Pablo69 pisze: Tak, obecnie mogą patrzeć z dystansu. Jednak w chwili kiedy powstał termin "grunge", ani w przypadku krytyków, ani nikogo innego, nie mogło być mowy o żadnym dystansie.
Na pewno był mniejszy, co nie zmienia faktu, że dziennikarz muzyczny zazwyczaj sam nie był muzykiem (oczywiście zdarzają się wyjątki). To już samo w sobie tworzy pewien dystans.
Pablo69 pisze:Chyba przyznasz, że "na gorąco" było możliwe zbyt pochopne zaliczenie którejś grupy do tego nurtu? Dobrym przykładem było podpięcie pod grunge Radiohead, kiedy ukazał się utwór "Creep".
Takie niebezpieczeństwo istnieje zwłaszcza wtedy, gdy dany styl czy "podstyl" dopiero się tworzy. Na przykład we wczesnych latach 70. do rocka progresywnego zaliczani bywali zarówno Deep Purple, jak i Uriah Heep, a sporadycznie nawet... Led Zeppelin! Podobnym przykładem nieporozumienia, choć może nie tak "grubego", było zaliczanie Nirvany do heavy metalu.
Pablo69 pisze:oczywiście, że istnieją podobieństwa między tymi wykonawcami - między jednymi większe, między innymi mniejsze. Jednak grunge to znacznie szersze pojęcie niż tylko muzyka. To także konkretny światopogląd, styl ubierania, całego życia praktycznie.
Tu sprawa jest bardziej skomplikowana, bo - nawet pomijając, że romantyzm także był tym wszystkim - np. polski Houk swego czasu grywał bardzo podobnie do zespołów z Seattle, w tekstach prezentując zarazem nieco inny światopogląd.
Pablo69 pisze:Zupełnie nie zgadzam się z tezą od której zaczęła się ta dyskusja, czyli "Grunge jest zaś dzieckiem metalu i melodyjnego punku". Mogę się zgodzić, że elementy obu tych dwóch gatunków są - w mniejszym lub większym stopniu - obecne w twórczości przedstawicieli grunge'u (choć jak pisałem, u AiC nie słychać nic z punku; u Nirvany nie słyszę nic z metalu), ale przecież każdy z tych zespołów czerpał ponadto z wielu innych stylistyk, zatem było to znaczne uproszczenie.
Oczywiście, że jest to pewne konieczne uproszczenie - jak to ujął Marcin Świetlicki: "krytyka jest zabawą klockami". Zespoły hard rockowe - choć wszystkie, acz w różnym stopniu, czerpały z bluesrocka - miały ponadto każdy swoje źródła inspiracji. Na tym m.in. polega indywidualność w ramach jakiejkolwiek stylistyki.
Pablo69 pisze:Jednak ogólnie przyjęło się nie uważać naśladowców grup z Seattle za przedstawicieli grunge'u, co poniekąd potwierdza to, co napisałem wyżej o szerokości (pod względem zakresu tego, czego dotyczy), a jednocześnie ograniczenia (pod względem miejsca i czasu) tego pojęcia.
Niekoniecznie, bo np. wczesne nagrania grupy Hey były często określane były przez prasę muzyczną jako "grunge". Jest to zresztą specyfika naszego (i nie tylko naszego) rynku muzycznego: nie było chyba takiego stylu w światowej muzyce popularnej, z którym nasi muzycy nie dawaliby sobie rady, ignorując wszelkie ograniczenia typu "żeby grać reggae, trzeba się urodzić na Jamajce". ;) Po prostu brali instrumenty i grali to, na co mieli ochotę.
Pablo69 pisze:U naśladowców brakuje też naturalności, która jest jedną z cech charakterystycznych tego - niech już będzie - stylu. Szczerość zastąpiło wyrachowanie, chęć odtworzenia konkretnego brzmienia, zamiast poszukiwania własnego (np. zespół Bush).
Znów niekoniecznie, bo często naśladownictwo (zwłaszcza u bardzo młodych muzyków) bierze się ze szczerej fascynacji. Pamiętajmy też, że dokładne przeniesienie wzorca kulturowego (tzw. brikolaż) jest zjawiskiem stosunkowo rzadkim. Zazwyczaj przeniesienie wzorca wiąże się z jego przekształceniem. Temu między innymi zawdzięczamy bogactwo światowej kultury: mamy herbatę po angielsku, kawę po włosku (espresso) oraz brytyjskiego bluesa (albo, jak kto woli, blues-rocka), bez którego mogłoby nie być hard-rocka.
Robert007Lenert pisze:Grunge - tak w 2-ch zdaniach. Riffy rodem z hard rocka wykonane w estetyce punk /czyli raczej nonszalancko/ oraz minimalizacja partii solowych /znow wplyw punku/. Do tego wokalisci bardziej zafascynowani melodyka i estetyka rodem z lat 60 /czyli piosenkowo a nie wrzaskliwie jak w hevy/.
Jak dla mnie, dość trafne, choć z tą nonszalancją różnie bywało - niektóre riffy na "Nevermind" Nirvany są mało nonszalanckie, raczej po metalowemu zmasowane i równe. Zresztą pierwsza znana mi na polskim gruncie próba zdefiniowania grunge'u, dokonana na antenie radiowej "Trójki", określała go jako "połączenie metalowej instrumentacji z wcale nie metalowym wokalem".
Kwestia "punkowości" Nirvany też jest względna, bo jakkolwiek mieli utwory stricte punkowe, to równie często zdarzało im się wchodzenie w motorykę bliższą Nowej Fali ("Smells Like Teen Spirit", "Drain You", czy "Dumb").

Z metalem jest jeszcze ten problem, że "na moje ucho" stanowi on połączenie specyficznego wykonawstwa/artykulacji z odpowiednią produkcją. Led Zeppelin nie brzmiałby tak potężnie, gdyby nie geniusz produkcyjny Jimiego Page'a. Z drugiej strony, gdyby Hendrix pożył dłużej, a Page wyprodukował jego kolejną płytę, niewykluczone, że brzmiałaby metalowo, czy pre-metalowo. Z kolei najsłynniejsza płyta Nirvany, czyli "Nevermind", ma cokolwiek "metalową" produkcję (szczególnie w warstwie gitarowej), co mogło też wpłynąć inspirująco na sposób wykonania niektórych partii w studiu.
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 01:44 przez Tarkus, łącznie zmieniany 1 raz.
Słucham winyli. Słucham kompaktów. Słucham kaset. Po prostu kocham MUZYKĘ.

Fundacja Kultury AFRONT http://afront.org.pl/
O MNIE I "CZARNYM CHEVROLECIE" (free)
eenneell
Posty: 4157
Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
Lokalizacja: K-ków

Historia muzyki metalowej

#27

Post autor: eenneell »

Tarkus pisze: Na przykład we wczesnych latach 70. do rocka progresywnego zaliczani bywali zarówno Deep Purple, jak i Uriah Heep, a sporadycznie nawet... Led Zeppelin
Noo nie... Tu Cię "troszkę poniosło" ;)
Dziękuję za wyjaśnienie pojęcia "Grunge'u"!

PS
Mr Wojtek;
Nie myślisz czasem o jakimś wydaniu tych muzycznych rozważań?
PoWAŻNIE ;)
Awatar użytkownika
Tarkus
Posty: 3178
Rejestracja: 22 paź 2011, 22:42
Lokalizacja: Olkusz

Re: Historia muzyki metalowej

#28

Post autor: Tarkus »

eenneell pisze:Noo nie... Tu Cię "troszkę poniosło" ;)
To nie moja opinia, to wypowiedzi niektórych ówczesnych dziennikarzy muzycznych. Wokół prog-rocka początkowo panował aż taki chaos pojęciowy, że Deep Purple bywali tam zaliczani.
Słucham winyli. Słucham kompaktów. Słucham kaset. Po prostu kocham MUZYKĘ.

Fundacja Kultury AFRONT http://afront.org.pl/
O MNIE I "CZARNYM CHEVROLECIE" (free)
Pablo69
Posty: 47
Rejestracja: 01 paź 2012, 19:52
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Historia muzyki metalowej

#29

Post autor: Pablo69 »

Bo muzyka Deep Purple była progresywna w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie jako należąca do ściśle określonego nurtu (jakim stał się później rock progresywny), ale poszerzająca granice rocka. Przykładem utwór "April", nie wspominając już o "Concerto for Group and Orchestra". I na upartego "Child in Time" albo "Fools" też można wymienić. Tylko, że są to pojedyncze utwory, a większość ich twórczości nie wystawała z szuflady hard rock/heavy metal.

Led Zeppelin także był bardzo innowacyjnym zespołem. Do definicji prog rocka nie pasuje, ale progresywności - jak najbardziej.
Awatar użytkownika
Tarkus
Posty: 3178
Rejestracja: 22 paź 2011, 22:42
Lokalizacja: Olkusz

Historia muzyki metalowej

#30

Post autor: Tarkus »

W tym cała rzecz. "Pierwotny bałagan" wokół pojęcia progresywnego rocka wziął się stąd, że gdy prog-rock dopiero się kształtował, zaliczano do niego wszystko, co było wówczas rockowe i progresywne. Dlatego we wczesnych latach siedemdziesiątych DP nie tylko byli określani jako zespół progresywnego rocka, ale i występowali na tych samych imprezach muzycznych, co np. ELP. Ścisłe pojęcie progresywnego rocka ukształtowało się później. Podobnie starym w czasopiśmie muzycznym z 1970 roku znalazłem recenzję "Morrison Hotel" The Doors w dziale: "heavy rock". Chodziło mi dokładnie o to, że gdy w muzyce pojawia się nowe pojęcie, jego granice są z początku płynne, by z czasem nabrać ostrości. Tak właśnie przedstawiała się sprawa z zaliczeniem Radiohead do grunge'u: było ono mylne, ale oznaczało tylko tyle, że wokół nowego pojęcia panował zupełnie naturalny w takiej sytuacji bałagan. :)
Słucham winyli. Słucham kompaktów. Słucham kaset. Po prostu kocham MUZYKĘ.

Fundacja Kultury AFRONT http://afront.org.pl/
O MNIE I "CZARNYM CHEVROLECIE" (free)
ODPOWIEDZ