Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

Kosmiczne talerze z ramionami
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
spoon
Posty: 173
Rejestracja: 22 lut 2015, 00:28
Gramofon: Thorens TD-160
Lokalizacja: Gdynia

Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#1

Post autor: spoon »

WSTĘP

________Jak zapewne wielu z Was pamięta jakiś czas temu przybyłem na to zacne forum ze standardowym pytaniem w dziale zakupy czyli „Gramofon do 5000 PLN” (http://www.winyl.net/viewtopic.php?f=46&t=8717) . Dla przypomnienia, byłem wówczas posiadaczem dość typowego na początku drogi gramofonu czyli Pro-Ject Debut Carbon z wkładką 2m-red i poszukiwałem czegoś co da mi słyszalną różnicę na plus, a zarazem punkt wyjścia dla lepszych wkładek itd.

________Po wielu Waszych ciekawych propozycjach niedługo potem na forum pojawiło się ogłoszenie darkmana (http://www.winyl.net/viewtopic.php?f=59&t=8765). Ogłoszenie bardzo mnie zainteresowało. Z jednej strony dotyczyło nieśmiertelnego i szanowanego klasyka. Z drugiej pochodziło od uznanej na forum osoby. Czego chcieć więcej zwłaszcza, że czułem się w temacie używanych i klasycznych gramofonów totalnie zielony. Po wymianie wielu wiadomości na forum i kilkudziesięciu bardzo miło przegadanych telefonicznie minutach zdecydowałem się na zakup gramofonu wraz z wkładką Nagaoka MP-110. Szybciutko przelałem umówione 2000 zł na konto i niedługo potem przesyłka już do mnie jechała. Super. W sam raz na moje zbliżające się urodziny!

________W sobotę z rana zapukał do mnie kurier i oddał do rąk własnych solidnie zapakowaną paczkę. Ogromna ekscytacja. Nie czekając dłużej, zacząłem ostrożnie wszystko rozpakowywać. Zrobiło mi się bardzo miło, kiedy zauważyłem, że darkman dosłał kilka gratisów w postaci płyty Kennego Burrella, kilka koszulek MoFi, a w osobnej paczce srebrzone wtyki do wkładki Cardasa – super!. Gramofon, muszę przyznać, był zapakowany z dbałością o jego bezpieczeństwo, choć lekkim uchybieniem można by było nazwać umieszczenie talerza na górze zamiast na spodzie paczki. Ale ok, sprzęt wyjęty, podłączony do prądu. Szybka próba, czy silnik kręci i…. No nie do końca. Jak się okazało działa, ale raz na kilka uruchomień potrzebuje czułego popchnięcia, aby potem kontynuować o własnych siłach. No ale dobra, nie będę się czepiał, sprzęt jest stary, może mieć swoje humory. Test drugi, przełączam na 45 RPM i…. znowu nic. Ramię, które powinno przesuwać pasek w górę na wyższą rolkę ani drgnie. Oczywiście cały czas w kontakcie telefonicznym z darkmanem. Wysłałem kilka zdjęć i filmik, niestety nie był w stanie nic na odległość poradzić.

________W międzyczasie zauważyłem, że ramię podnoszące pasek na większą rolkę jest bardzo blisko niej, w zasadzie lekko o nią ociera. W porównaniu do zdjęć w Internecie rolka była osadzona dość nisko na osi. Na którymś z zagranicznych forów (audiokarma/vinylengine) ktoś napisał, że można rolkę lekko podważyć przy pomocy dźwigni złożonej z dwóch łyżeczek podtrzymujących ją z obu stron. Faktycznie, rolka podsunęła się do góry, ale jeszcze za mało. Druga próba i… rolka wystrzeliła z osi silnika. Wszystkie 4 części rozleciały się po pokoju. Zimny pot, stres… ok. Szybkie spojrzenie do Internetu, jak wyglądają części, które składają się na ową rolkę. Budowa całkiem prosta, górna część, dolna część, sprężynka i mosiężny krążek trzymający wszystko w miejscu. Całe szczęście jest masa zdjęć i filmików, które pokazują jak to złożyć więc poradziłem sobie bez problemu i całość ostatecznie wylądowała na osi silnika nareszcie we właściwej pozycji. Ramię już rolki nie dotykało. Pierwszy sukces odnotowany. Do wiadomości wszystkich, którzy będą chcieli wykonać podobny manewr. Teraz już wiem, że krążek trzymający wszystko od góry jest zaciśnięty na osi silnika dwiema śrubkami imbusowymi 1.5 mm (tzw. allen screw) – polecam! Dużo lepsza metoda niż „na łyżeczki”. Po tej przygodzie postanowiłem się wstrzymać i oddać gramofon w ręce specjalistów.

________Udałem się z moim Thorensem do chyba najbardziej znanego i szanowanego w Trójmieście miejsca związanego z gramofonami, płytami winylowymi i ogólnie pojętym sprzętem vintage – Muzyczna Piwnica. Pan Andrzej wraz z Panem Arturem, których z miejsca serdecznie pozdrawiam, wzięli gramofon na warsztat. Na wstępie zaglądamy pod pokrywę, która pomimo odkręcenia śrub za Chiny ludowe nie chciała się dać otworzyć. Po dłuższej walce udało się. Naszym oczom ukazało się wnętrze… Oczywiście w opisie darkmana było napisane, że plinta jest „wytłumiona matą audio hi-fi samochodową”, ale to co zobaczyliśmy… Nie mam pojęcia czy robił to sam darkman, czy robił dla niego to ktoś na zlecenie ale… zrobił to źle. Czarna, klejąca się, gęsta, gumowata maź wylewająca się spod maty była dosłownie wszędzie… W obudowie panował taki bajzel, że ciężko było cokolwiek dotknąć, żeby się nie ubrudzić. To także tłumaczyło, dlaczego z takim trudem nie mogliśmy otworzyć dna plinty, ono też było zalepione przez czarną maź. Uh nie zapowiada się to ciekawie, ale powiedziało się A, trzeba powiedzieć B.

________Artur szybko znalazł odpowiedź na to, dlaczego nie działało ramię do podnoszenia paska napędowego w pozycję 45 RPM. Metalowa prowadnica popychająca ramię w momencie przestawiania przełącznika wypadła z niego. Niestety samo jej wsunięcie na miejsce nie pomagało, bo trzymała się zbyt luźno i za chwilę znów wypadała. Na szczęście nie okazało się to większym wyzwaniem, po małym dogięciu tu i tam prowadnica weszła już dość solidnie i pozostała na miejscu, a przełącznik podnosił i opuszczał ramię jak należy. Jeden kłopot z głowy.

________Niestety po głębszych oględzinach pojawił się kolejny. Darkman pisał, że ramię było rekablowane drutem nawojowym. Natomiast samo umocowanie i uporządkowanie tych przewodów, a właściwie jego brak wołało o pomstę do nieba. W zasadzie wystarczyłoby mocniej pociągając za kable sygnałowe aby pozbawić ramię jakichkolwiek przewodów. Nie zdziwiłbym się, gdyby nawet w momencie transportowania przez niezbyt frasobliwego kuriera coś się po prostu naderwało. No ale nic to, skręcamy wszystko i pełni obaw podłączamy wkładkę wstępnie ustawiając ją o tyle, o ile. Przy okazji Panowie stwierdzają, że coś jest nie tak z zawieszeniem, bo nie amortyzuje tak jak przystało na Thorensa… ba.. praktycznie w ogóle nie amortyzuje, jest twarde jak sportowe zawieszenie w aucie. Przewody podłączone do przedwzmacniacza, kładziemy płytę i opuszczamy ramię… Chwila! Z głośników strzały jak na wojnie. Dotykamy ramienia – wystrzał! Dotykamy chassis – wystrzał! Strzały i brumienie. Mało gwizdków w kolumnach nie wystrzeliło. Muzyka coś tam grała, ale brakowało jednego kanału, no i przy najdelikatniejszym dotyku gdziekolwiek – tak, zgadza się… wystrzał! Ok odłączamy sprzęt, Panowie kręcą do mnie głową z politowaniem… Robi mi się coraz bardziej głupio, że naciąłem się jak typowy żółtodziób.

________No ale nic to, dzwonię do darkmana. Niestety usłyszałem tylko, że najprawdopodobniej Panowie z Muzycznej Piwnicy się nie znają, że pewnie coś napsuli, a tak właściwie to czy poprawnie skalibrowali wkładkę, bo to jest w tym momencie najważniejsze. Opowiadam o wszystkim co widziałem i co gorsza słyszałem, o wystrzałach itd. Znów odpowiedź, że Panowie na pewno źle podłączyli wkładkę. Ok, nie chciałem już polemizować, a sam darkman robił się już coraz bardziej zniechęcony mówiąc, że nie za bardzo może teraz rozmawiać. W poczuciu totalnej bezsilności i lekko podłamany, wracam do Panów z MP. Tak nawiasem mówiąc, do dziś nie mogę zrozumieć, jakim cudem darkman łączył problemy z uziemieniem gramofonu ze źle skalibrowaną wkładką. Ale to już pozostawiam Wam do dyskusji. Po dłuższej rozmowie z Andrzejem i Arturem o ewentualnych dalszych krokach zabrałem gramofon do samochodu i pojechałem do domu.

________Następnego dnia postanowiłem napisać do darkmana maila. Jako, że gramofon nie do końca spełniał moje oczekiwania, według zapewnień miał wymagać jedynie założenia wkładki, odpalenia i grania, a nie do końca na to się zapowiadało, zaproponowałem, że bezpiecznie zapakuję wszystko tak jak było, wyślę ubezpieczonym UPS’em i dostanę po prostu zwrot pieniędzy. Niestety tak jak się mogłem spodziewać, w odpowiedzi dostałem maila o bardzo już oficjalnej formie niemal prawniczego pisma. W skrócie powoływanie się na nieudolność w obchodzeniu się ze sprzętem moją i Panów z MP prowadzącą do zmiany stanu gramofonu i kategoryczna odmowa przyjęcia zwrotu.

________Jako, że nie jestem osobą, która lubi kruszyć kopię, nie chciałem sobie już bardziej psuć swoich urodzin, a w tamtym momencie nie miałem jeszcze zbytnio zaawansowanej wiedzy w tej dziedzinie stwierdziłem, że głupi i naiwny dwa razy traci. Trudno. Szkoda tylko, że darkman zastosował tutaj dość krótkowzroczne podejście do sprzedaży, jakie niestety nadal stosuje jeszcze wielu naszych rodaków – „sprzedane, to już nie mój problem”. Pieniądze całe szczęście nie były tak gigantyczne, żebym nie miał co jeść, a darkmanowi być może uratowało budżet. Do dziś zastanawiam się, czy darkman był w pełni świadom tego co sprzedawał. Być może przeróbki robił mu jakiś Pan Zenek, który nie miał pojęcia jak zrobić to dobrze? Rozmowy na pierwszym etapie były bardzo miłe, dużo porad i dobrego humoru, dosłane gratisy z dedykacją również świadczyły jedynie o dobrych intencjach. Szkoda, że musiało się to skończyć w tak nieprzyjemny i szorstki sposób.

________Z drugiej strony zrobiło mi się po prostu szkoda tego Thorensa. Miałem przed sobą zmęczony nieudolnym tuningiem egzemplarz klasycznego, starego gramofonu. Z drugiej strony łożysko talerza było w całkiem niezłym stanie, talerz kręcił się bez hałasu i oporów. Chassis, ramię i reszta mechanizmów zdawały się być w dobrym stanie. Pomyślałem, że może jednak warto spróbować go odratować, a on odwdzięczy mi się z nawiązką? I tak to się zaczęło…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek





ETAP I.


________Ma być dobrze, nie strzelać, nie brumić więc… Thorens wrócił do Artura na rekabling. Tym razem uderzamy w sprawdzone rozwiązania, czyli w ramieniu TP16 puszczamy przewody Cardasa. Do połączenia z wkładką wykorzystujemy dołączone gratisowo przez darkmana srebrzone wtyki tej samej firmy. Wkładka zamontowana, skalibrowana tip-top jak należy. Efekt? Sprzęt pierwszy raz pokazuje na co go stać. Muzyka gra, nic nie strzela, nic nie brumi czyli tak jak powinno być. Co więcej po dłuższym wygrzaniu całości wraz z wkładką Nagaoka MP-110 muszę przyznać, że świetnie się ten zestaw ze sobą zgrywa! W końcu zaczynam słyszeć zalety gramofonu i wkładki z wyższej półki w stosunku do tego co posiadałem dotychczas. Stało się to, czego poszukiwałem: z kolumn spadły koce, pojawiło się dużo więcej detali, a scena stała się dużo szersza. Jest dobrze! Thorens pokazał, że warto o niego zawalczyć. Efekt uboczny? Wszystko i wszyscy ubabrani w czarnej mazi od mat wytłumiających – MASAKRA! No i oczywiście portfel chudszy o kolejne kilka stówek.

Obrazek





ETAP II.

________Gramofon przyjemnie pogrywa od dłuższego czasu, a moja wiedza na jego temat stopniowo się poszerza kiedy pochłaniam kolejne wątki zagranicznych for oraz treści ze strony http://www.theanalogdept.com. Dowiedziałem się między innymi, że do ustawienia VTF dużo lepiej jest wykorzystać samą przeciwwagę bez pomocy sprężynki, która w ramieniu TP16 przy pomocy kółeczka z podziałką jest w stanie taką siłę nacisku, a co niestety nie jest do końca stabilną metodą. Przy pomocy elektrycznej wagi wyważyłem jeszcze raz nacisk przy pomocy samej przeciwwagi i znów lekka poprawa po stronie dźwięku. Stał się jakby bardziej zwarty, precyzyjny.

________Jako, że sonicznie sprzęt sprawuje się nieźle, mój spokój ducha wciąż burzyła nieszczęsna przerobiona plinta. Fakt, jest ciężka i solidna, niestety jej wykonanie znów pozostawiało wiele do życzenia – dotychczasowa plinta została po prostu z każdej strony obklejona płytami, a całość pomazana bejcą. Niestety jak widać na zdjęciach nie wyglądało to zbyt estetycznie. Widoczne łączenia starej plinty z nowymi płytami, nie koniecznie równo zlicowane po prostu nie przystawały do klasy Thorensa. Na dodatek wszystko w środku polepione czarnym cholerstwem. Decyzja zapadła, 160-ka dostanie nową plintę. Wymiary zdjęte, szybki kurs SketchUp’a i po kilku dniach przed oczami jawi się projekt nowej plinty wraz z dokładnymi wymiarami każdego elementu. Dobrze się złożyło, że mój Teść niemal całe życie tworzy przeróżne majstersztyki w drewnie i co więcej zgodził się mi pomóc. Nowa plinta zostanie zbudowana z litego drewna wiązu.

Obrazek

Obrazek





ETAP III.

________W oczekiwaniu na nową plintę po głowie cały czas chodziła mi jedna myśl: jak sprawić, żeby ten matowy talerz błyszczał się tak pięknie jak w nowych gramofonach. W końcu po długim przeszukiwaniu internetu pod kątem firm, które byłyby w stanie mi z tym pomóc, zdecydowałem się zadzwonić do firmy zajmującej się bardzo szeroko pojętym detailingiem aut na wysokim poziomie: car-spa.pl . „Dzwonię do Pana w bardzo nietypowej sprawie…” – zacząłem rozmowę tłumacząc czego potrzebuję. „Niech Pan to przywiezie, zobaczymy co da się zrobić” – usłyszałem i za parę dni znalazłem czas by dotrzeć na miejsce z talerzem. Panowie po małej próbce zdecydowali się podjąć wyzwania i po talerz miałem się stawić następnego dnia. Tak też się stało i kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy miałem wrażenie, że to nie mój! Błyszczał się jak zapewne domyślacie się co i komu. Cacko! I to za całkiem przyzwoite pieniądze. Po umieszczeniu go na gramofonie tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że było warto… oj było!

________W międzyczasie ciągle zastanawiałem się jak przywrócić zawieszenie do jego fabrycznego stanu. W końcu to jedna z charakterystycznych i można powiedzieć kluczowych cech tego gramofonu! Przeczytałem mnóstwo wpisów i artykułów na temat zawieszenia i jego regulacji, która do łatwych nie należy. Co więcej, badając sprężyny w moim Thorensie doszedłem do wniosku, że to one są przyczyną owej twardości. To po prostu nie były sprężyny od tego modelu. Ktoś grzebiąc przy tym egzemplarzu musiał, albo co gorsza chciał wymienić oryginały na często błędnie używane w roli zamienników sprężyny od Linna. Owszem, stare sprężyny mogły być już dobite i zamiast bujać góra-dół zapewne kołysały też na boki niczym stara łajba, ale Linnowskie sprężyny nie są tutaj rozwiązaniem, ponieważ ich twardość dostosowana jest do dużo cięższego niż w Thorensie chassis. Całe szczęście na świecie jest jedna osoba, która na podstawie specyfikacji oryginalnych sprężyn produkuje swój własny zestaw wraz z gumowymi elementami, podkładkami itd. – Dave z VinylNirvana. Nie jest to tanie rozwiązanie zwłaszcza, że trzeba to ściągać ze Stanów, ale opinie osób, które zajmują się renowacją Thorensów i zakupiły ten zestaw mówią same za siebie. Dodatkowo Dave dorzuca gratis zestaw filmików, na których w łatwy i przystępny sposób pokazuje jak wszystko zamontować i wyregulować. No dobra, raz kozie śmierć, kupione! $59 i paczka rusza do Polski z Exeter w New Hampshire.


Obrazek





ETAP IV.

________Po dłuższym oczekiwaniu nareszcie! Jest informacja od Teścia, że plinta jest gotowa do odbioru, co z resztą czym prędzej uczyniłem. Oto i ona, piękne drewno, słoje, gładka, równa, pokryta olejowoskiem – cudo! Właśnie tak powinna wyglądać obudowa każdego Thorensa! Jeszcze tylko szybkie zamówienie w Obi: przycięta na wymiar płyta MDF 19mm grubości, która świetnie nadaje się na dno obudowy, do której przykręcone będą nóżki (MDF z racji swojej budowy całkiem nieźle tłumi drgania). Jak to mówił klasyk „nadejszła wiekopomna chwiła”… czyli czas dokonać przeszczepu. Jeszcze niedawno chciałem to zlecić Arturowi, ale ostatecznie poczułem się na tyle silny w temacie, że postanowiłem to zrobić sam.

________Nowa plinta i dno przygotowane, wszystkie otwory wywiercone. Pozostaje tylko uwolnić chassis Thorensa z jego dotychczasowego, oblepionego czarną mazią lochu. Kable sygnałowe i zasilający odlutowane. Stara plinta zdemontowana. Jako, że samo chassis też zostało wytłumione przy pomocy mat i niestety tej samej mazi w ruch poszła benzyna ekstrakcyjna i szmatka. Zabrakło mi cierpliwości, aby całkowicie pozbyć się tego wszystkiego (może jeszcze kiedyś…), ale wyczyściłem wszystkie newralgiczne miejsca, zwłaszcza te, w których czarna zaraza zaczynała wylewać się na mechanizmy. Chwila prawdy, sprawdzamy, czy nowa plinta pasuje, szybka przymiarka i… jest idealnie. Pozostało „tylko” polutować przewody i uporządkować je elegancko w środku, zabezpieczając przed wyrwaniem. Dodatkowo, już na etapie projektu plinty zdecydowałem się puścić przewody sygnałowe i zasilający po dwóch przeciwnych stronach obudowy zamiast obok siebie jak to było do tej pory, aby zniwelować ewentualne zakłócenia. Kilka pewnych lutów, opaski zaciskowe, dokręcenie uziemienia i w teorii wszystko powinno być w porządku.

________Testowe podłączenie do prądu i uruchomienie silnika – uff… działa! Jest dobrze, czas na sprawdzenie sygnału. Podłączam rca do przedwzmacniacza, odpalam Hegla na niskim poziomie wzmocnienia. Dotykam obudowy, cisza, przejeżdżam szczoteczką po igle, słychać standardowe szuranie w głośnikach. No dobra, jest naprawdę nieźle. Podkręcam znacząco poziom wzmocnienia i nadstawiam ucha przy obu głośnikach – cisza. Jest lepiej niż było. Kładę testowo płytę Dire Straits, igła ląduje w rowku i z głośników sączy się muzyka. Super! Przeszczep zakończył się sukcesem, pacjent jest stabilny a efekt…. wow! Po prostu WOW! Przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Thorens wygląda, jakby świeżo wyszedł z salonu audio… ba i to w wersji premium, bo w oryginale producent nie dawał takich pięknych drewnianych plint. Teraz naprawdę wygląda klasycznie i dostojnie. Przy okazji przeszczepu i porządku w przewodach wyrównały się poziomy obu kanałów – wcześniej miałem wrażenie, że prawy grał nieco głośniej – i zdecydowanie zmniejszył się poziom zakłóceń. Thorens zaczął właśnie swoje nowe, lepsze życie, ale to jeszcze nie koniec, bo w międzyczasie dotarła paczka ze Stanów…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek





Jeszcze tylko mały fotograficzny epilog rozdziału w postaci zdjęć starej plinty oblepionej wspomnianą wcześniej czarną mazią. Jak mówi stare, chińskie przysłowie: jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów.





Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek





ETAP V.

________Byłem w pozytywnym szoku, bo zestaw do zawieszenia dotarł do mnie z drugiego kontynentu dosłownie w tydzień! Wszystko ładnie zapakowane, zgodne z opisem. Dodatkowo Dave dosyła każdemu kupującemu trzecią część swojego tutoriala, w którym tłumaczy i pokazuje na filmiku jak poprawnie wyregulować zawieszenie. Ponownie Thorens ląduje u mnie na warsztacie, odkręcam dolną pokrywę i… z ulgą stwierdzam, że nie będę musiał się już grzebać w czarnej mazi, bo wita mnie czyste i ułożone wnętrze. No to zaczynamy. Sama wymiana sprężyn to błahostka. Odkręcamy nakrętkę, zdejmujemy sprężynę wraz z podkładkami i gumowym elementem. Wydłubujemy gąbeczkę, którą przełożymy do nowej sprężyny i tak trzy razy. Upewniamy się, że śruby, stanowiące oś dla sprężyn są porządnie dokręcone i można zakładać nowy zestaw. Od razu przy porównaniu jednych i drugich sprężyn wychodzi, że te od Dave’a są mniej sztywne. No to zakładamy: sprężyna, gumka, stalowa podkładka, plastikowa podkładka, stalowa podkładka i nakrętka. Czynność powtarzamy trzykrotnie – voilla! Najłatwiejsze za mną. Teraz tylko odpowiednio je wyregulować.

________Proces jest długi i żmudny, bo trzeba to zrobić dokładnie, ale nie niewykonalny. Ot po prostu trzeba ułożyć gramofon w normalnej pozycji i kręcić od spodu nakrętkami od sprężyn dociskając je bardziej bądź luzując i obserwować efekty. Wszystko robimy do momentu osiągnięcia efektu swobodnego unoszenia się subchassis, na którym osadzone jest ramię i talerz, w taki sposób, aby nie uderzało w chassis odbijając w górę, ani nie dobijało do trzpienia ochraniającego rolkę silnika odbijając w dół. Dodatkowo staramy się, aby poziom talerza był zachowany w każdej z trzech płaszczyzn. Wydaje się skomplikowane, ale jak już się załapie o co chodzi, wcale takie nie jest. Powyższą regulację należy robić na pełnym docelowym obciążeniu, to jest z założonym subtalerzem, paskiem, talerzem, a nawet płytą. Jako, że używam także 400g docisku regulację wykonałem również z uwzględnieniem tego docisku. Należy pamiętać o tym, że w takiej konfiguracji docisk musi być zawsze obecny podczas odsłuchu, jeśli chcemy, by zawieszenie działało jak należy, ponieważ zostało wyregulowane do takiego, a nie innego obciążenia.

________Wracając do głównego bohatera – zawieszenie wyregulowane, wszystko ponownie skręcone. Pięknie tłumi drgania, a ja z dumą mogę posłuchać kolejnej płyty ze świadomością, że poczyniłem kolejny krok zbliżający mojego Thorensa do dawnej świetności. Pozostała tylko wisienka na torcie…


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek





ETAP VI.

________Wisienka w postaci pokrywy, której brakowało od samego początku. Jako, że plinta została wykonana według własnego projektu, pokrywa też musiała zostać wykonana na wymiar. Na znanym portalu aukcyjnym ogłasza się Pan Librasound wykonujący pokrywy do wszelakich modeli gramofonów. Zamieniliśmy ze sobą kilka zdań i zakończyło się na zleceniu wykonania pokrywy do mojego gramofonu. Spodobał mi się sposób wykonania pokrywy: ścianki boczne wklejane, reszta gięta, krawędzie szlifowane szlifierką diamentową. Teraz pozostało tylko czekać.

________W międzyczasie postanowiłem zrobić coś z dnem mojej plinty, które stanowiła goła płyta MDF. Pomyślałem, że całość wyglądałaby dużo lepiej, gdyby płytę tę pomalować na czarny mat. Poczytałem trochę o technikach malowania MDF i po krótkich zakupach w markecie budowlanym byłem gotów. Papier ścierny, pędzle, grunt do drewna w postaci białej farby ftalowej i czarna, matowa farba akrylowa w sprayu. Najpierw przeszlifowałem elegancko powierzchnię, którą planowałem pomalować. Następnie pomalowałem gruntem przy pomocy pędzla i pozostawiłem do następnego dnia do wyschnięcia. Potem ponowne szlifowanie, oczyszczenie całości z pyłu i jedziemy z czarną farbą. Folia rozłożona w łazience, maseczka na twarz, włączony wentylator i tryskamy. Całość ładnie i równomiernie pomalowana. Smród farby niemiłosierny, mało się nie udusiłem. Tutaj pasuje określenie: nie róbcie tego w domu! Płyta odstawiona do wyschnięcia. Następnego dnia przyjrzałem się rezultatom moich zabiegów i… muszę przyznać, że efekt przerósł moje oczekiwania. Płytę szybko przykręciłem do plinty wraz z nóżkami, gramofon postawiony na półce. Efekt jak dla mnie fantastyczny! Thorens wygląda jeszcze lepiej niż przedtem, a przecież już było świetnie.

________Tymczasem moja pokrywa była gotowa do odbioru. Pan Librasound od razu przykręcił mi do niej parę nowych zawiasów od Technicsa SL-1200, które zakupiłem za jego namową. Całość szybko przykręciłem do plinty mojego Thorensa. Po raz kolejny mój gramofon potężnie zyskał na wyglądzie. Z resztą zobaczcie sami na załączonych zdjęciach. Coś pięknego. Zadowolony unoszę pokrywę, aby wrzucić na talerz płytę i… jest problem. Pokrywa okazała się za ciężka dla dwóch zawiasów, które niestety nie były w stanie utrzymać jej w górze, co skutkowało jej opadaniem. Pierwsza myśl: dołożyć jeszcze jeden zawias po środku. Kilka dni później z pomocą Pana Librasound kolejny zawias był już zamocowany na pokrywie z dodatkowym pasem wzmacniającym na całej szerokości pokrywy w miejscu zawiasów. Całość ponownie przykręcona do plinty i… działa! Zawiasy bez problemu utrzymują teraz pokrywę w pozycji otwartej! Teraz wszystko działa jak należy, a ja nie muszę codziennie wycierać wszystkich elementów gramofonu z kurzu. Czego chcieć więcej?


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek





PLANY

________Thorens przeszedł długą drogę, aby stać się tym, czym jest obecnie. Gra świetnie, wygląda świetnie i sprawia tym samym wiele frajdy. Przede wszystkim jednak posiada jedną, bardzo magiczną i wciągającą cechę. Jest otwarty na modyfikacje i usprawnienia, które, jeśli tylko przeprowadzone z głową i na odpowiednim poziomie, mogą przynosić coraz to ciekawsze doznania dźwiękowe i pozwolą znów na nowo odkrywać wszystkie ulubione nagrania. Choć prawda jest taka, że już teraz jestem bardzo usatysfakcjonowany z tego, co wybrzmiewa z moich głośników. Zapytacie więc co dalej?

________Jeśli czytaliście wnikliwie moją relację zapewne pamiętacie, jak wspomniałem o humorzastym silniku, który od czasu do czasu nie chce wystartować o własnych siłach. Po wnikliwej literaturze mam już swój typ na rozwiązanie tego problemu. Najprawdopodobniej przyczyną jest jeden z kondensatorów, który jest odpowiedzialny za wprawienie silnika synchronicznego w ruch. Jest duża szansa, że ów kondensator ma już swoje lata świetności dawno za sobą i nie trzyma parametrów, więc po wymianie silnik powinien startować jak nowy. Znalazłem nawet na eBay fajną konstrukcję na płytce PCB wraz z dobrymi jakościowo kondensatorami i bezpiecznikiem co pozwoliłoby nieco lepiej uporządkować sprawy zasilania i przy okazji zabezpieczyć wszystko na ewentualne przepięcia (http://www.ebay.pl/itm/112275404263?ul_noapp=true). Co jeszcze?

________Miałem ostatnio okazję posłuchać mojego cacka na przedwzmacniaczu Pro-Ject Tube Box S i porównać do mojego zwykłego Phono Box S. Szczerze nie spodziewałem się zbyt wiele po tym bajeranckim pudełku z lampkami. W końcu nie jest to w pełni lampowy przedwzmacniacz, a jedynie hybryda, która puszcza sygnał przez lampki jedynie na stopniu wyjściowym, cała reszta realizowana jest standardowo przez tranzystory. Podłączyłem, słucham… na początku niby różnica znikoma, ale z czasem uderzyła mnie jedna rzecz (dosłownie!). Na talerzu zakręcił się „Oscar Peterson Trio – We get Requests”, a przede mną roztoczyła się potężna, przestrzenna scena. Nie dość, że stała się znacząco szersza to stało się coś, czego do tej pory tak wyraźnie nie zaznałem. Scena znacząco wyszła przed linię głośników i dosłownie wciągnęła mnie do środka, a dźwięk stał się niemal przestrzenny. Dodatkowo słychać było dużo więcej delikatnych niuansików, które do tej pory nie były tak wyraźnie eksponowane. Niesamowite! W pewnym momencie ostudziłem emocje i postanowiłem sprawdzić, czy aby na pewno nie działa efekt placebo. Szybkie przełączenie na mojego Phono Boxa S i ten sam fragment na tej samej płycie. Scena się skurczyła, dźwięk stał się bardziej „na twarz”, zabrakło wysublimowania jakie wnosił konkurent. Przełączam z powrotem i ulga… wszystko to co mnie zachwyciło wróciło. Nie jestem do końca przekonany, że sprawiły to akurat lampy na stopniu wyjściowym. Bardziej stawiałbym po prostu na lepszą budowę całej konstrukcji, przy użyciu lepszej jakości podzespołów, względem dwukrotnie tańszego Phono Boxa S. Nie zmienia to faktu, że skok jakościowy był po prostu słyszalny.

________Jakież było moje zdziwienie, że nadal mogę z mojego sprzętu wycisnąć jeszcze więcej. Znów utwierdziłem się w przekonaniu, że warto było przebyć całą tę długą drogę. Z Tube Boxem musiałem się rozstać, pozostał niedosyt, ale już wiem na pewno, że być może jeszcze w tym roku będę chciał sprawić sobie lepszy przedwzmacniacz, który będzie potrafił czarować przynajmniej tak dobrze jak testowany egzemplarz. Chętnie przetestuję bardzo ciekawie zapowiadający się nowy model Tube Box DS2, oraz nieco starszy Phono Box RS, do którego można dołożyć dodatkowy moduł akumulatorowego zasilacza. Pożyjemy, zobaczymy…

________W dalszej perspektywie wciąż pozostaje otwarty temat ramienia. Jego upgrade potrafi przynieść spory skok jakościowy. Często do TD160 montowany jest bardzo chwalony model firmy Jelco 750D. Ewentualnie ramiona ze stajni SME, które są jednak znacząco droższe. Czas pokaże, póki co muszę przyznać, że nawet oryginalne TP-16 potrafi zaskoczyć bardzo pozytywnie, pod warunkiem poprawnej kalibracji i zgrania z wkładką, a duet z Nagaoką działa tu moim zdaniem fenomenalnie.





PODSUMOWANIE

________Jak widać możliwości jest co niemiara i to jest właśnie cały fun z posiadania tego typu sprzętu przy odrobinie chęci, samozaparcia, trochę większej ilości czasu i nie oszukujmy się także pieniędzy. Być może gdybym nie dostał gramofonu w takim, a nie innym stanie nigdy nie wkręciłbym się w całą tę zabawę i nie zaznałbym satysfakcji, jaką miałem okazję zaznać na każdym z wymienionych wyżej etapów renowacji. Jak to się mówi, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Oczywiście gdybym na samym początku dysponował taką wiedzą jak obecnie, zapewne znalazłbym sobie lepszy egzemplarz, albo po prostu zapłaciłbym mniej za ten, który kupiłem, ale nie ma co gdybać. Wrzucam to w koszt mojego samokształcenia i pasji, która nigdy do tanich nie należała. Przy okazji z chęcią dzielę się z Wami wiedzą, którą udało mi się pozyskać, być może ktoś także na tym skorzysta? (zainteresowanym mogę podesłać pozostałe screeny projektu plinty z wymiarami). Domyślam się, że dla wielu z Was są to oczywistości, ale na forum jest jednak i wciąż przybywa wiele osób z wiedzą na poziomie mojej sprzed zakupu i głównie tym osobom dedykuję ten wpis. W razie jakichkolwiek pytań chętnie odpowiem na wszystkie oczywiście w ramach mojej wiedzy. Wątek pozostawiam otwarty, ponieważ w kolejnych postach będę pisał o dalszych losach Thorensa na miarę czasu i możliwości (tego pierwszego niestety nie mam zbyt wiele). Dziękuję wszystkim wytrwałym, którzy doczytali aż do tego miejsca i pozdrawiam serdecznie wszystkich pozytywnie zakręconych!
Ostatnio zmieniony 13 mar 2017, 22:33 przez spoon, łącznie zmieniany 1 raz.
KEF R300 + Hegel H160 + Gold Note PH-10 + Thorens TD 160 (Nagaoka MP-110)
zbyszek1982
Posty: 5029
Rejestracja: 31 gru 2012, 19:11

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#2

Post autor: zbyszek1982 »

Gratuluję samozaparcia. Cisną mi się na usta słowa brukowe. Ja jakbym zapłacił taką kwotę i dostał tak spartaczony gramofon to bym się wybrał do sprzedawcy i kazał mu osobiście naprawiać. I nie ma tu znaczenia, czy się lubimy, czy nie. Tak się po prostu nie robi.
Awatar użytkownika
Myszor
Posty: 10451
Rejestracja: 30 paź 2014, 18:44
Gramofon: Składak
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#3

Post autor: Myszor »

Świetny tekst spoon. Poparty zdjęciami, wiedzą i doświadczeniem.
Można powiedzieć że jesteś doktoryzowany z Thorensa dzięki darkmanowi i masie bi-tu-micz-nej :lol:
Też kupiłem felerny i dzięki temu dużo się nauczyłem.
Gdyby nie to czarne to:
a) nic byś nie wiedział a tak wiesz więcej
b) poznałeś sporo ludzi
c) miałbyś seryjnego Thorensa a masz unikat którego pewnie nie odsprzedasz ;)
Twój gram wygląda przepięknie. Tysiąc razy lepiej niż mój w każdym razie.
Parę moich uwag/pytań:
- też gram Heglem, którego masz bo nie widać przez tę szybkę a wszystkie modele wyglądają prawie identiko ?
- Phono Box obojętnie który jest słaby; jesteś "złota rączka" , a są zapisy na Nudę Mini. Zlutujesz i posłuchasz dobrego pre :)
- rozpędzanie palcem talerza w paskowcach to nic nadzwyczajnego, szczególnie jak dodatkowe 400g leży na nim. Miałem TT-15S1 i też mu z palca robiłem spina bo ciężko startował.

Pozdrawiam i zazdroszczę tej drewnianej obudowy. Piękna.
grzehu82
Posty: 2009
Rejestracja: 27 wrz 2016, 18:42
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#4

Post autor: grzehu82 »

No tak... :o i to darkman :shock: ...a przecież on tak pilnuje żeby komuś lipy nie sprzedać...
Gratuluję, ale piękny sprzęt wyszedł na koniec.
Creative E-MU 0204 || Rotel RA-12 || Heco P3302 || Superlux HD 681 ||AKG K551
Onkyo C-7030 || Onkyo TX-8020|| Grundig Box 353 || Yamaha RX-E410 || Saba Box C450
Awatar użytkownika
miaziol
Posty: 48
Rejestracja: 10 mar 2017, 08:30
Gramofon: DP-37F

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#5

Post autor: miaziol »

Mam jedno pytanko tylko :D sam sprzęt bomba już mi się podoba zresztą sam będę coś dłubał. Czemu do ekranowania nie użyłeś miedzi? Jest dużo lepsza aluminium wbrew pozorom nie jest jakimś super ekranem. Samoprzylepną miedź można kupić np. w guitarproject. Używa się jej do ekranowania wnętrza gitary. Bynajmniej ja bym tak zrobił :D. Powiem tak wykonanie super wygląda to obłędnie ja celuję w dużo niższą półkę ale też mam zamiar mieć trochę zabawy z dorabianiem plinty i montażem.
Pioneer SX-838, Pioneer PL-12D, Denon DP-37F, Excel ES70S, DL-80MC, DR500LC
Awatar użytkownika
spoon
Posty: 173
Rejestracja: 22 lut 2015, 00:28
Gramofon: Thorens TD-160
Lokalizacja: Gdynia

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#6

Post autor: spoon »

Dzięki Panowie za miłe słowa.

Myszor: coś w tym jest, napisałem to nawet w podsumowaniu :)
Co do pytań:
- mój Hegel to H160 z resztą tak jak mówi moja sygnaturka :)
- hehe być może masz rację, chociaż ten Tube Box zagrał sporo lepiej od mojego Phono Boxa, ale skoro można jeszcze lepiej to chętnie popróbuję. Niestety póki co trochę się wypsztykałem z pieniędzy i najbliższe wydatki planuję na końcówkę roku (trzeba sobie zostawić jakieś drobne na winyle ;) ) - a wtedy już raczej na Nudę będzie za późno :( Tak czy siak planuję wziąć za kaucją parę sprzętów na testy i wybrać to co będzie mi grało najlepiej.
- co do rozpędzania talerza palcem, zdaję sobie z tego sprawę, aczkolwiek tutaj problem wygląda nieco inaczej, bo po przestawieniu przełącznika w tryb ON, silnik nie drgnie, nawet bez paska i obciążenia. Mija kilkanaście sekund i dopiero zaczyna ruszać. Tak się dzieje po dłuższym postoju. Po krótkim rusza od razu. Ja stawiam na kondensatory jednak. Aha no i zwykle startuję bez dodatkowych 400g, te kładę już na kręcący się talerz, żeby nie obciążać paska zbytnio.
KEF R300 + Hegel H160 + Gold Note PH-10 + Thorens TD 160 (Nagaoka MP-110)
zbyszek1982
Posty: 5029
Rejestracja: 31 gru 2012, 19:11

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#7

Post autor: zbyszek1982 »

Ta blacha to jest zewnętrzna warstwa maty bitumicznej. Ona nie pełni roli ekranującej.
Awatar użytkownika
spoon
Posty: 173
Rejestracja: 22 lut 2015, 00:28
Gramofon: Thorens TD-160
Lokalizacja: Gdynia

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#8

Post autor: spoon »

Dokładnie, docelowo chcę się tego też pozbyć i zastąpić czymś innym tylko już nie miałem cierpliwości się grzebać w tym cholerstwie ;)
KEF R300 + Hegel H160 + Gold Note PH-10 + Thorens TD 160 (Nagaoka MP-110)
Awatar użytkownika
Myszor
Posty: 10451
Rejestracja: 30 paź 2014, 18:44
Gramofon: Składak
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#9

Post autor: Myszor »

Przepraszam. Nie spojrzałem w sygnaturę. Też gram H160.
Im szybciej uwierzysz w pre tym lepiej. To jest mega wąskie gardło i niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo wąskie.
Ograniczasz swojego Hegla tak na 50% bym powiedział :)
Awatar użytkownika
Pawelec
Posty: 3215
Rejestracja: 17 gru 2012, 20:18
Gramofon: Składak
Lokalizacja: Okolice Warszawy

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#10

Post autor: Pawelec »

Brawo :clap: . Trochę nerwófffff na początek ale efekt super i bezcenne doświadczenie. Zapewne podczas regulowania zawieszenia zwróciłeś uwagę by zacna mata - mazista pozostała na górnym chassis nie przeszkadzała ;) Z mojego doswiadczenia ważna w tym modelu jest dbałość o rolkę napędową, odpowiedni pasek i przy dokładnym ustawieniu silnika nie ma problemów ze zmianą mechaniczną obrotów. Ten model jest bardzo wdzięczny a wczesne ramię TP16 nieźle sobie radzi także z mniej podatnymi wkładkami.
Super robota :)
AKTUALNA SPRZEDAŻ - pierwszy post
viewtopic.php?t=15809#p307122

Słuchać możesz jeszcze lepiej i jeszcze piękniej.
https://instagram.com/murasaudio
Awatar użytkownika
spoon
Posty: 173
Rejestracja: 22 lut 2015, 00:28
Gramofon: Thorens TD-160
Lokalizacja: Gdynia

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#11

Post autor: spoon »

Myszor: no to prawda, skoro nawet wyższy model PJ pokazał, że Hegel ma jeszcze spory zapas, to co dopiero dużo lepsze pre :) Na pewno jest to pierwsza rzecz, na którą wydam zebrane w najbliższej przyszłości środki. Swoją drogą ten Hegel to jak dotąd mój najlepszy zakup w tej dziedzinie.

Pawelec: Dziękuję :) Zacna mata całe szczęście nie ogranicza pracy zawieszenia, stąd też póki co odpuściłem sobie walkę z jej usunięciem. Rolka i pasek jest ok. Samą rolkę wyregulowałem tak, by znajdowała się na odpowiedniej wysokości i zmiana RPM działa bez zarzutu. Ramię faktycznie jest niczego sobie, moim zdaniem i zdaniem wielu ludzi na zagranicznych forach świetnie zgrywa się z moją Nagaoką.
KEF R300 + Hegel H160 + Gold Note PH-10 + Thorens TD 160 (Nagaoka MP-110)
Awatar użytkownika
Myszor
Posty: 10451
Rejestracja: 30 paź 2014, 18:44
Gramofon: Składak
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#12

Post autor: Myszor »

spoon pisze: Swoją drogą ten Hegel to jak dotąd mój najlepszy zakup w tej dziedzinie.
No co ja mogę powiedzieć ? :clap: :clap: :clap:
Awatar użytkownika
darkman
Posty: 15114
Rejestracja: 02 paź 2015, 09:23
Gramofon: Cielęcina 2.01
Lokalizacja: Topanga Corral
Kontakt:

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#13

Post autor: darkman »

Myszor pisze: z Thorensa dzięki darkmanowi i masie bi-tu-micz-nej :lol:
To się nie sumuje akurat ;) Masa tłumiąca to nie moja robota.
Oto oryginalny fragment opisu sprzedawcy gdy go nabywałem (był u mnie długo i grał bez najmniejszych problemów, wysłałem praktycznie po wypięciu ze swojego toru):

"- całkowicie nowa, masywna plinta redukująca w znacznym stopniu wibracje oraz oczywiście poprawiająca wygląd gramofonu;
- wytłumienie wnętrza za pomocą specjalistycznej maty - redukuje to pogłos silnika do minimum;
Gramofon jest w pełni sprawny - był w znacznym stopniu ulepszony, poniżej rozpisana lista modyfikacji, jest to w tym momencie całkowity unikat, w którego została włożona masa pracy - modyfikacje zostały wykonane za radami użytkowników forum audiostereo.pl."

Jest prawem nabywcy kol. spoon@ opisać swój punkt widzenia. Czas jak sądzę zatarł pewne niuanse całej operacji. Wspólnie stwierdziliśmy, że gramofon uległ pewnej degradacji w trakcie transportu, jak również samej dostawy przez kuriera o czym spoon@ już w swoim długim tekście nie wspomniał.
Itd, itp,
Transakcję poprzedziły liczne zdjęcia i opisy, wiele rozmów telefonicznych jak również sugestia odbioru osobistego.
Powstrzymałbym się przed wyciąganiem pochopnych wniosków z powyższego opisu.
zbyszek1982 pisze: Tak się po prostu nie robi.
Zwłaszcza po zapoznaniu się z opinią tylko jednej strony.
zbyszek1982
Posty: 5029
Rejestracja: 31 gru 2012, 19:11

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#14

Post autor: zbyszek1982 »

Na twoje nieszczęście opinia ta jest bardzo rzeczowa i poparta dokumentacją zdjęciową.

Sprzedałeś bubla i tyle. Za taką kwotę, ten model gramofonu powinien być w stanie tip-top.
Trzeba to powiedzieć jasno. Jakby ta cała sytuacja dotyczyła kogoś spoza forum, to wszyscy by tutaj zjedli takiego sprzedawcę.

A standardową spiewkę o złym kurierze sobie daruj. Bądźmy poważni. Skoro kurier był winny to trzeba było dochodzić zwrotu pieniędzy z ubezpieczenia przesyłki i oddać kupującemu.

Cała ta sytuacja jest żenująca. Wypadałoby chociaż przeprosić, ale jak widzę wolisz iść w zaparte.
Awatar użytkownika
darkman
Posty: 15114
Rejestracja: 02 paź 2015, 09:23
Gramofon: Cielęcina 2.01
Lokalizacja: Topanga Corral
Kontakt:

Re: Moja przygoda z Thorensem TD-160 – czyli jak "zrobiłem doktorat" z renowacji klasycznego gramofonu.

#15

Post autor: darkman »

Nie na miejscu są Twoje wypowiedzi przede wszystkim. Bronisz sprawy, której szczegółów nie znasz.
Zresztą to nie ten wątek. Kolega chciał raczej zaprezentować swój gramofon po renowacji. Nie zaś szykanować sprzedawcę.
Kwota jak kwota. Zawiera cenę fabrycznie nowej nowej wkładki.
Roszczenie tytułem przesyłki wnosi adresat, nie nadawca. Nie pouczaj mnie co powinienem zrobić. Zrobiłem w tej sprawie to co było możliwe z mojej strony. Przesyłka dotarła uszkodzona czego Spoon@ nie opisał w stopniu wystarczającym.

Thorensy kupujemy świadomie. Wymiana sprężyn to standard w tym modelu. Jest o tym tysiąc stron na rzeczonym portalu (audiostereo-klub Thorens) o ile ktoś przyjmuje taki wariant, a nie blokadę płyty na sztywno. Masę bitumik stosuje całe A-Stereo. Okablowanie było wg pomysłu Ahai, a zostało zniszczone w wyniku niefrasobliwej próby instalacji wkładki oraz rozebrania gramofonu przez Panów, którzy otwarcie przyznali, że nie znają tego modelu.
Dokumnetacja fotograficzna owszem istnieje i to po obu stronach sprawy. wiem o tym ja i wie o tym kol. Spoon. Zatem sprawa w tym obszarze jest raczej jasna.
Osobiście ubolewam, że sprzęt nie dotarł w postaci dedykowanej i całkowicie rozumiem frustrację kolegi. Sprawę staraliśmy się wyjaśnić i doprowadzić do rozsądnego zakończenia co nie do końca się udało, jednak nasze opinie w pewnym momencie stały się rozbieżne.
Nie idę w zaparte ale też nie zamierzam rozstrzygać tu kwesti z Tobą w sprawie, która Ciebie nie dotyczy, bowiem wyciągasz pochopne wnioski kierując się emocjami wywołanymi przez zamieszczony materiał w mniej istotnej jego części.
Nie zamierzam udowadniać, że nie jestem wielbłądem.
ODPOWIEDZ