Dla nieznających tematu:
"Beogram" to nazwa gramofonów firmy B&O.
"Beocenter" nazywano zintegrowane systemy typu "wszystko w jednym" (amplituner, magnetofon, gramofon w jednym pudle).
Każdy produkt B&O miał tego typu nomenklaturę. Głośniki Beovox, magnetofony Beocord, wzmacniacze Beolab, itd.
Konkretny model oznaczano liczbą (w dawnych latach zazwyczaj była to liczba czterocyfrowa), następującą po nazwie określającej rodzaj sprzętu
Gramofony te z grubsza były OK, ale całą sprawę psują niestandardowe wkładki, mocowanie i ramiona. Dzisiaj ani wkładki ani igły praktycznie nie są już do dostania (a jeśli już to za niewspółmierne krocie), więc sama inwestycja w którykolwiek Beogram staje się dosyć nieciekawa.
Dodatkowo, marka do tej pory znana jest z filozofii "ukrywania śrub", co owocuje tym, że próba ewentualnej naprawy sprzętu może być wbrew pozorom koszmarna.
No chyba, że cieszy nas wizja starego gramofonu, do którego nie dostaniemy już igły

W takim układzie nie ma problemu.
Krótko mówiąc, w ramach podsumowania:
Jeśli brać to wszystko na poważnie to o gramofonach marki Bang & Olufsen można dzisiaj nazywać zabawkami bogatych kolekcjonerów, a nie poważnym sprzętem.
Dlatego też nie polecam nikomu ładowanie się w stylowe, designerskie Beogramy jeśli osoba ta nie zamierza kupować sprzętu jedynie w charakterze ładnej dekoracji.